Brencer

70 6 2
                                    

Upalny dzień. Brendon postanowił pójść ze Spencerem na plażę. Poszedł po niego do drugiego pokoju, a potem udali się do owego miejsca żeby się wygrzewać na słońcu i być może podtapiać się nawzajem.

Dotarli bardzo szybko, ponieważ chcieli zająć dobre miejsce. Smith rzucił się na piasek i zaczął sypać ma Brendona. Beebo nie pozostał mu dłużny i po chwili zaczęła się piaskowa bitwa. Spen nie dawał za wygraną i dalej walczył. Sypał piach jak dzikus. Urie już tylko zasłaniał oczy by nie ucierpiały. Wyższy chłopak wpadł na pomysł i zaczął wykopywać niemały dołek. Piasek nadal lądował na biednym Brendziu. Spencer wkońcu wykopał głęboki dół i złapał Brendona za ramiona.

- To będzie zemsta za tę żabę w gaciach. - warknął "groźnie" szatyn wpychając niższego od siebie chłopaka do dołu.

Urie stał już w dole. Nawet nie zauważył, kiedy Spensio zakopał go do pasa. Smith patrzył na niego i uśmiechnął się diabelsko. Brendon przekrzywił głowę, a Spencer nasypał mu na włosy piasek.

- SPENCER TY CHUJU! ZGINIESZ ZA TO! ZABIJĘ CIĘ! NOGI Z DUPY CI POWYRYWAM! WYKRĘCE JAJA I WYDŁUBIE OCZU! - wykrzyczał wściekle Brendon czując, że się w nim już gotuje.

- Ja też cię kocham skarbie. - powiedział Smith posyłając mu buziaczka.

- Jak mnie nie wykopiesz i nie dasz się pobić to jeszcze przed ślubem zostanę wdowcem. - warknął Urie.

- Yyy to pa! - zaśmiał się Spen uciekając do wody.

Świetnie. Beebo został sam. Zaczął się szybko odkopywać. Tak bardzo chciał przypierdolić swojemu kochanemu narzeczonemu. Marzył o tym żeby go potem podtopić. Szybko się wykopał i pobiegł do wody. Wskoczył do niej jak poparzony i popłynął w stronę szatyna. Niczego nieświadomy Spen pływał spokojnie ciesząc się pięknym dniem. Kruczoczarnowłosy podpłynął cicho i szybko zdjął wyższemu chłopakowi kąpielówki oddalając się. Smith bardzo się zarumienił. Rozglądał się na wszystkie strony świata. Wkońcu pochwycił tę jedną myśl. BRANDON ZDJĄŁ MU KĄPIELÓWKI, BO CHCE GO WYRUCHAĆ! Ale nie. Tak dobrze to nie ma. Spensio się nie podda bez walki!

Po chwili Spen zniknął pod wodą. Za długo myślał. Urie szybko to wykorzystał. Wciągnął go pod wodę i zaciągnął gdzieś gdzie nikt ich nie zobaczy. Wyszedł z wody ciągnąc Spencera za rękę. Wyszedł między dwie potężne skały. Wyższy chłopak został lekko popchnięty na ziemie. Był na kolanach, tyłem do napalonego już Brendona. Ryzykowna pozycja.

- Spencerku jesteś taki uroczy. - wymruczał Urie zdejmując swoje kąpielówki.

Smith powoli wstawał wypinając się w stronę Brendona, który szybko klęknął i podszedł na kolanach do jego tyłka. Położył dłonie na jego biodrach i zbliżał się bardziej.

- Wiesz co teraz zrobię skarbie.. - mruknął Urie naciskając wejście swojego narzeczonego.

- Myślałem, że mnie zabijesz. Powyrywasz nogi z dupy, wykręcisz jaja i wydłubiesz oczy, a ty co? Chcesz się grzdylić. - wyburczał Smith.

- A czego się spodziewała moja zafochana Spężniczka? - zaśmiał się Beebo.

Spen westchnął i ułożył się wygodniej.

- Rób co musisz skarbie... - powiedział uśmiechając się.

Kruczoczarnowłosy uśmiechnął się i wszedł w wyższego chłopaka. Z ust Spencera wyrwał się głośniejszy jęk.

- Nie tak głośno złotko... Jeszcze ktoś usłyszy.. - szepnął Urie wyższemu chłopakowi na ucho.

Zaczął się w nim ruszać. Na początku wolno, ale potem coraz szybciej. Szatyn jęczał w miarę cicho. Kruczoczarnowłosy ruszał się szybko i mocno. Smith czuł ten przyjemny ból, ale to jeszcze nie było to. Jego kochany Brendzio jeszcze nie zrobił tego dobrze. Jego ruchy były szybkie i mocne, ale czegoś im brakowało. Brendon widząc, że jego ukochany coś za mało się angażuje pacnął się w czoło i wszedł do końca. Szatyn jęknął głośno i odchylił głowę. To było to. Właśnie tego oczekiwał od Brendzia.

Obaj doszli w tym samym czasie. Beebo wyszedł z wyższego chłopaka i wstał. Założył swoje kąpielówki i spojrzał na Spensia. Smith wstał i stanął przed kruczoczarnowłosym.

- A moje gdzie są? - spytał mrużąc uroczo oczy.

Niższy chłopak dał wyższemu od siebie kąpielówki. Szatyn szybko je założył i opuścił miejsce gdzie grzdylił się przed chwilą z Brendziem. Urie poszedł za nim. Obaj weszli do wody żeby spłukać z siebie pot. Chlapali się długo i świetnie bawili.

Nie zauważyli gdy się ściemniło. Wkońcu Spencer się rozejrzał. Nikogo już nie było. Zostali sami.

- No czas do domu. - stęknął Spensio.

Kruczoczarnowłosy westchnął i złapał Smitha za rękę. Udali się do domu. Wyższy chłopak szedł patrząc na swojego ukochanego. Beebo spojrzał na niego z uśmiechem na twarzy. Spen przyciągnął Brendona do siebie i pocałował go. Urie oddał pocałunek pogłębiając go. Całowali się póki ich płuca nie zaczęły widać o powietrze. Niższy chłopak oderwał się od wyższego i powędrowali do domu.
___________________________________________
No więc... Niech żyje improwizacja!!!

One Shots YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz