Mike szedł przed siebie nie zwracając uwagi na tłumy ludzi i biegnącego za nim Chestera. To co zrobił Bennington go zabolało, nawet bardzo. Nie mógł normlnie żyć. Słowa, które wtedy wyszły z ust ciemnookiego go zniszczyły.
Shinoda w końcu zgubił mężczyznę i udał się na wysoki budynek by móc skoczyć z dachu. Wszedł do środka i szybko poszedł do windy, którą dotarł na górę w bardzo krótkim czasie. Wyszedł z niej powoli i resztę drogi na dach przebył piechotą.
Będąc już na dachu Mike wciągnął duży haust powietrza i podszedł do krawędzi. Spojrzał w dół, a kąciki jego ust się delikatnie podniosły. Cieszyła go taka, a nie inna śmierć. Jak skoczy z takiej wysokości na pewno umrze, nie ma mowy o wózku inwalidzkim. Mike wykonał krok w przód i przez to właśnie jego ciało zaczęło wędrówkę w dół. Leciał wyjątkowo krótko, ale w tym czasie zdążył przemyśleć swoje życie. Dotarło do niego to, że kochał Chestera całym swoim sercem, ale teraz już za późno. Chaz popełnił błąd i to koniec. Shinoda uderzył w ziemie, a jego kosteczki trzasnęły zupełnie jak talerz, który upadł na podłogę.
~ * ~
Chester był załamany, ponieważ to przez niego Shinoda się zabił. To tylko i wyłącznie jego wina! Dlaczego musiał wtedy to powiedzieć?! Mógł się ugryźć w język, byłoby dobrze! Mike wtedy by nie skoczył i byliby razem szczęśliwi.
- Jestem idiotą... - zapłakał cicho Chester masując sobie boki głowy by móc to wszystko jakoś poukładać.
Niestety zamiast to wszystko ułożyć, zrobił jeszcze większy burdel. Co miał zrobić żeby przeprosić człowieka, który go kochał? To akurat bardzo proste. Wystarczyło zrobić to co sam Shinoda. Wleźć na wysoki budynek i skoczyć.
Mężczyzna ruszył biegiem na jakiś wysoki budynek, ale hordy ludzkie nie dawały mu przejść. Było ich dużo i cały chodnik był zagęszczony ludźmi. Było gęsto jak na talerzu, w którym jest grochówka mojej mamy (aż się głodna zrobiłam). Każdy się gdzieś spieszył ciesząc przy tym rogatego, który nie może spać bez poduszki typu Jasiek.
W końcu Bennington dotarł na budynek, od którego wszystko się zaczęło. Powędrował windą na górę i poczłapał na dach.
Rzucił okiem na dół i skoczył w stronę ziemi, ale został pochwycony.
- Puść mnie! Ja chcę umrzeć! Chcę być tam gdzie Mike! Muszę być z nim! Nie mogę żyć! - krzyczał Bennington szarpiąc się i miotając na wszystkie strony świata. - Rob, puść mnie!
- Nie puszczę cię. - Bourdon wciągnął Chestera i skierował jego twarz w swoją stronę. - Nie możesz się zabić....
- Ale Mike... - szepnął Chaz pozwalając samotnej łzie spłynąć po swoim policzku. - Ja muszę do niego...
- Chaz... Mike jest ciągle z tobą.... Z nami.... - Rob położył dłoń na klatce piersiowej Chestera. - Zawsze będzie tu....
- Jego już tu nie ma.... Zabił się przeze mnie! Z mojej winy odebrał sobie życie! Rob, on był dla mnie wszystkim! - płakał Bennington nie pozwalając do siebie dotrzeć wyższemu mężczyźnie.
Bourdon westchnął cicho i wziął załamanego Chestera na ręce. Wiedział, że Chaz potrzebuje teraz porządnego wsparcia. Rob podejmie się i będzie pilnował przyjaciela. Zawsze będzie dla niego podporą, którą wcześniej był Shinoda.
~ * ~
Trzy dni. Trzy trudne jak diabli dni. Chester przygotowywał się psychicznie na pojawienie się na pogrzebie Shinody. Bourdon ciągle przy nim był i mu we wszystkim pomagał.
Bennington już któryś raz przecierał oczy chusteczką. Był gotowy, ale te łzy... Oczy cały czas miał mokre i czerwone od płaczu.
- Gotowy? - spytał Rob wchodząc powoli do pokoju.
- Tak.... Możemy jechać.. - potwierdził Chester.
Mężczyźni udali się na ceremonię pogrzebową.
Wszystko trwało długo. Bennington cały czas wylewał łzy. To, że Mike nie żyje nie mogło do niego dotrzeć. Ten mężczyzna zawsze był u Chaza na pierwszym miejscu.
Po stypie, którą Chester przemilczał, wszyscy wrócili do domów. Bennington zasnął w aucie. Rob nie chciał go budzić więc ułożył się wygodniej i również zasnął.
Po obudzeniu się Chaz wszedł do domu i skierował się do kuchni, w której czekało na niego ciepłe śniadanie i kawa. Chester uśmiechnął się pod nosem i usiadł po czym zaczął wcinać tosty. Wypił kawę na raz i dokończył pochłanianie, następnie umył naczynia i poszedł szukać Roba.
![](https://img.wattpad.com/cover/114851248-288-k591022.jpg)