O bólu

854 17 2
                                    

Postać: Angelo Lagusa (91 days)

Ilość słów: 345

Jak powinienem opisać to niekończące się uczucie pustki? Jakich słów użyć, aby okiełznać ten rozrywający w piersiach ból?

Czuję jakbym tonął, a pod moimi stopami nie widać dna. Bo na cóż mi resztki człowieczeństwa, jakie we mnie pozostały, jeśli Corteo przy mnie nie ma? Jak mam spojrzeć w lustro, jeśli czuję jedynie obrzydzenie do przeszywającej mnie zimnym wzrokiem osoby?

Och, jaki naiwny byłem, iż dałem się przekonać własnej boleści!

Co to jest zemsta, jeśli nogi same się pode mną uginają? Jeśli tylko wierzyłbym w Boga, błagałbym o zlitowanie się nade mną. Gotów byłem podnieść broń, ale na nic mi się to zdało. Sam stałem się tym, kim nigdy nie chciałem się stać. Nieposkromioną pałałem nienawiścią do tych, których uśmierciłem, ale teraz... Co mi pozostało?

Ja, sam jak palec, palący się w mojej dłoni papieros i przedwczesny, listopadowy śnieg powoli opadający na moje równie zimne ciało. Przepełnia mnie ból, wstyd i strach. Jak bardzo chciałbym powrócić do dziecięcych lat, tylko ja sam wiem.

Nigdy nie zaznałem szczęścia ani sensu życia. Jestem nagi, jestem porzuconą sztuką, jestem zgniecioną kartką papieru. Nie ma już nikogo, kto byłby w stanie mi pomóc. Własnymi rękoma wyniszczyłem swój świat, a teraz patrz, patrz Angelo, jak do granic możliwości okrutny on jest, bardziej rzeczywisty niż by mogło się wydawać.

Sam siebie przekląłem błogosławieństwiem, a teraz padam na kolana i błagam o przebaczenie. Jak bardzo musiałem zgrzeszyć, jak bardzo zepsutym człowiekiem jestem. Czy nie ma już dla mnie nadziei? Nie ma nadziei?

Te smutne twarze z przerażającymi ślipiami wlepiają we mnie swój zabijąjacy wzrok. Nie mogę przed nimi uciec, bo ja jestem tylko marną egzystencją, a oni są nieśmiertelni. Słyszę ich przyprawiające mnie o ból w skroniach krzyki, widzę każdy centymetr teatralnie rozlewającej się krwi.

Porzuciłem przecież uczucie miłości, a teraz moje serce lodowacieje w otchłani samotności. Wyprano ze mnie radość, zdarto okrutnie niczym skórę możliwość wylewania łez. Stałem się marionetką własnego losu kontrolowaną przez okrucieństwo. Och! Jak bardzo pragnąłbym choć na chwilę zmrużyć oko, aby uwolnić się od tego bólu.

A kiedy się obudzę, wy wciąż będziecie martwi, a ja zaschnę w czerni.

OneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz