Rozdział #4

721 35 6
                                    

2 godziny później *****

Właśnie wsiadam na kajak i płyniemy na wyspę zwaną Karaiby. Jakby ktoś 3 lata temu powiedział że będę kierować statkiem, mieć własną załogę i dopłyne na Karaiby to bym go wyśmiała i załatwiła lekarza, ale teraz to już mnie nic nie ździwi. Tylko ciekawi mnie jedna rzecz gdzie jest mój ojciec. Może uciekł bo nie chciał się mną opiekować albo poprostu nie mógł. Zawsze w tak ważnych przemyśleniach przeszkadza mi....

- Pani Kapitan wszystko dobrze - zapytał jak nie kto inny czyli D'Artagan. On zawsze zepsuje te piękne chwilę.

-Tak.... Napewno. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Panienko Angel zachwilę będziemy na miejscu - powiedział nie kto inny jak Barbara 😉.

- Dobrze więc tak ja,starszy oficer, Barbara i Hektor popłyniemy na wyspę dobrze? A wy - wskazałam palcem na resztę - płyniecie na statek jak nie wrócimy przed zachodem słońca proszę nas szukać aż do skutku dobrze? - zapytałam poważnie.

-Tak jest pani kapitan!!! - zasalutowali.

-idealnie........ WYKONAĆ ROZSKAZ! - krzykłam.

-tak jest!!! - zasalutowali i wykonali ROZSKAZ.

-Jaki ma pani plan? - zapytał barbara.

-Znaleść coś co mi się należy - powiedziałam rozkładając mapę wyspy na niewielkiej skalę.

-O co chodzi z tym ZNALEŚĆ COŚ CI MI SIĘ NALEŻY?! - zapytał Hektor.

-Po pierwsze nie takim tonem. Po drugie to coś to naszyjnik który zostałam od ojca kiedy mnie pożucił. A po trzecie ZAMKNIJ MORDĘ - wytłumaczyłam.

- Dobrze tylko gdzie to jest? - zapytał.

- A jak myślisz do jasnej cholery mi ta mapa żeby sobie ją dupę potcierać! - krzykłam.

-No nie ale... - chciał coś powiedzieć ale...

-Co ale Co ale lepiej już bądź cicho - przerwałam mu.

-Dobrze przepraszam pani kapitan - powiedział z smutną miną.

-Dobrze ja też przepraszam i proszę mówić mi tu [T. I] ale tylko tu proszę - powiedziałam z uśmiechem.

-Dobrze więc pójdziemy do jaskini mam tam dużo śladów które mówią mi że naszyjnik prawdopodobnie tam jest - powiedziałam pewna siebie.

-A więc gdzie jest ta jaskinia? - odezwał się D'Artagan który do tej pory był bardzo cichy.

-Niedaleko - powiedziałam z uśmiechem.

-No to prowadź [T. I] - powiedział Hektor.

~~~Pół godziny później ~~~

-Ile jeszcze? - zapytał już pożądanie zjechany Barbara.

-No właśnie - powiedział równie zjechany Hektor.

-Za chwilkę będziemy tylko dziwię się że ja i D'Artagan nie jesteśmy zmęczeni - powiedziałam.

-MÓW ZA SIEBIE. - krzyknął prawie ciągając się po ziemi.

-Dobrze już dobrze - powiedziałam rozbawiona podnosząc ręce w obronie.

- To ile jeszcze?! - krzyknął D'Artagan.

- Jesteśmy na miejscu! - krzykłam.

We czworo weszliśmy do jaskini nagle poczułam ból w głowie i ciemność...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

PRZEPRASZAM ZA NIE WSTAWIANIE NOWYCH ROZDZIAŁÓW ALE KOMPLETNIE ZAMOMNIAŁAM 😍😍😍😍😘😘😗😗😝😝


PRINCESS BLOOD // PIRACI Z KARAIBÓW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz