Promienie słońca dotarły do każdego miejsca w pomieszczeniu przez ogromne okna, również na kanapę, na której ubiegłej nocy Baekhyun zasnął w towarzystwie Seo. Zmienił pozycję, aby słońce nie drażniło jego delikatnych powiek. Wyciągnął rękę wzdłuż kanapy, jednak nie poczuł obecności, której potrzebował. Z wciąż zamkniętymi oczami, ściągnął brwi w geście niezrozumienia.
W jego głowie pojawiły się myśli, że wszystko co się wydarzyło było jedynie wynikiem jego wyobraźni kierowanej poczuciem samotności, jakiej doświadczał. Może cała postać dziewczyny była wymyślona? Wykreowana przez mózg kogoś, kto nie widzi miłości w żadnym znaczeniu tego słowa?
Usłyszał cichy trzask podłogi. Szybko podniósł się do pozycji siedzącej, a jego stopy powoli zaczęły dotykać puchatego, białego dywanu. Oczy świdrowały każdy kąt w pomieszczeniu w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy Seo była realna?
Była. Zauważył ją przy drzwiach. Chciał ją zatrzymać, bo nie mógł pozwolić na to, aby kolejna osoba go zostawiła. Pragnął powstrzymać to niepoprawne koło, które ciągle zataczał. Jedną z rzeczy, których szczerze nienawidził, były relacje oparte na oschłych spojrzeniach i wymianie kilku, nic nie znaczących słów.
-Wychodzisz już? Jest tak wcześnie- jego słowa sprawiły, że dziewczyna się wyprostowała.
-Mówisz pewnie tak każdej, która zostaje u Ciebie na noc- zaśmiała się, a potem zaczęła wciągać na stopę drugi but- wykorzystałam już Twój limit dobroci, powinnam się zbierać.
-Tak Seo, mówię to każdej- również się zaśmiał.
-Dlatego nie ma różnicy czy zostanę czy wyjdę, niedługo będzie tu nowa!- nie przestawała się śmiać.
-Będzie ogromna różnica, możemy zjeść śniadanie i wtedy poznasz moją kolejną- powiedział, po czym nastała chwila ciszy między tą dwójką. Seo musiała się zastanowić.
-Sądzę, że to nie będzie zły pomysł- uśmiechnęła się widząc, że zależy mu na tym, żeby została.
Kilka minut później siedzieli razem w kuchni, pijąc kawę i kosztując wszystkiego, co przygotowali. Ich wzajemne towarzystwo dobrze na nich wpływało.
***
Miała na stopach buty z najnowszej kolekcji Yves Saint Laurent, które stukały o marmurowe podłoże. Po wyjściu z windy na całej długości korytarza można było czuć Poison Pure, które były nieodłącznym elementem jej stylu. Stylu, który miał budzić respekt i strach. Stylu, który pokazuje jak silna jest. Kim Taeyeon. Przeciwieństwo Seoyun.
Zapukała energicznie do drzwi, co zdziwiło mężczyznę. Nie spodziewał się żadnej wizyty z samego rana. Chanyeol na pewno powiadomiłby go, gdyby chciał go odwiedzić. Otworzył drzwi, a to co, a właściwie kogo, zobaczył naprawdę go zdziwiło.
-Przepraszam, ale co ty tu robisz?- spojrzał na nią z wyraźnym nieporozumieniem wypisanym na jego delikatnie zaspanej jeszcze twarzy. Mimo, że sam nie należał do wysokich, kobieta nawet w szpilkach była od niego niższa.
-Przyniosłam zaproszenie- weszła do mieszkania, przeciskając się obok Baekhyuna. Włożyła dłonie do swojego beżowego płaszcza Gucci i rozejrzała po apartamencie.
-Na pewno nie zaproszenie do mojego mieszkania. A tym bardziej życia- warknął. Nie lubił niezapowiedzianych wizyt, tym bardziej osób, których nie oczekiwał i nie potrzebował.
-Nie potrzebuję zaproszenia, wejdę tam gdzie tylko chcę- podeszła bliżej niego, ciągle patrząc mu w oczy- pachniesz Chloe- zaśmiała się- co robiłeś w nocy?
-Byłem w burdelu- odpowiedział oschle i ironicznie- dlaczego cię to tak interesuje? Kolejny facet się tobą znudził i szukasz uwagi?- czuł, że powoli wyprowadza ją z równowagi. O to mu chodziło.
-Można tak to nazwać- sunęła swoją smukłą dłonią wzdłuż jego umięśnionego ramienia. On jedynie się odsunął, aby nie być w zasięgu jej dotyku- Baekkie, dalej nie rozumiesz, że jesteśmy sobie przeznaczeni? Związki z innymi nam nie wychodzą, bo jedyny jaki może się udać to ten między naszą dwójką.
-Nie, Taeyeon. To, co było między nami, dawno zgasło. My zgasnęliśmy. Gdyby to było przeznaczenie, nie oczekiwałbym twojego wyjścia gdy sama przychodzisz- wtrącił ozięble. Jej towarzystwo odbierało mu równowagę psychiczną, jaką zawsze utrzymywał. Poison Pure drażniło jego nozdrza coraz bardziej intensywnie. Ta rozmowa zaczęła schodzić na zły tor.
-Każdą świecę można zapalić- oblizała swoje wargi.
-Ale nie taką, która się wypaliła- podszedł do drzwi i otworzył je, czekając aż kobieta przez nie wyjdzie. Taeyeon się zaśmiała, a następnie wcisnęła w jego dłoń kopertę. Przyozdobiona, piękna koperta z odręcznie napisanym nazwiskiem Byun Baekhyun.
-Możesz mnie odpychać od siebie, ale i tak pękniesz- wyszeptała mu prosto do ucha, a jej perfumy uderzyły w niego bardziej- znam cię jak nikt inny na tej planecie, Baekhyun- ponownie zaśmiała się melodyjnie i odeszła.
Odprowadził ją wzrokiem. Kołysała biodrami w taki sposób, jak zawsze. Jej czekoladowe włosy odbijały się o łopatki, a szpilki rytmicznie stukały o podłoże, aż do momentu wejścia do windy. Zamknął drzwi w momencie, w którym kobieta się odwróciła. Wiedział, że dał jej satysfakcję; nie czuł się z tym dobrze.
Przyjrzał się delikatnie pozłacanej kopercie. Była bardzo starannie przygotowana, co świadczyło o wadze zawartości. Powoli ją wyciągnął, a po przeczytaniu pierwszego słowa już wszystko wiedział. Wystawa. Słyszał o tym, że jego była dziewczyna zajmuje się częściowo sztuką, w końcu miała na to pieniądze. Po połączeniu faktów zrozumiał aluzję, jaką mu przekazała.
Usłyszał kroki, więc szybko schował kopertę do szafki. Odwrócił się w kierunku źródła dźwięku. Zobaczył sylwetkę dziewczyny, która patrzyła na niego z zaniepokojeniem.
-Wszystko w porządku? Słyszałam rozmowę- westchnęła cicho- to nie dlatego, że podsłuchiwałam! Po prostu byliście głośno- Baek zaśmiał się na te słowa.
-Tak, myślę, że już w porządku. Jej osoba budzi we mnie wiele sprzeczności i po prostu...
-Nie wiesz, co do niej czujesz?- wtrąciła mu.
-Z jednej strony jej nie cierpię, a z drugiej jakaś część mnie krzyczy, gdy ją czuje.
Dziewczyna podeszła do niego i położyła swoje dłonie na jego twarzy, tym samym ją obejmując, a następnie spojrzała mu głęboko w oczy. Czuł, jak jego ciało pokrywają dreszcze i nie potrafił tego opanować.
-Zadaj sobie pytanie czy to uczucie czy jednak sentyment. Uwierz, to naprawdę ogromna różnica. Nie odbudowuj związku na fundamencie tęsknoty i starego przywiązania- westchnęła i zdjęła swojego dłonie, jednak nie urywając kontaktu wzrokowego- potrzebujesz czasu, więc go sobie daj- uśmiechnęła się, a następnie sięgnęła po płaszcz.
-To dość ciężkie zadanie- westchnął i zagryzł wargi, obserwując dziewczynę- biorąc pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw", powrót do niej byłby irracjonalny.
-Rozważ to- ponownie wysłała mu uśmiech, a następnie delikatnie nacisnęła klamkę- kieruj się też głosem serca, a nie tylko rozsądku- zaśmiała się, po czym wyszła- do zobaczenia, Baek.
-Uważaj na siebie, Seo- powiedział ciepło, obserwując dokładnie każdy jej ruch.
W mieszkaniu ponownie zapanowała cisza. Baekhyun spojrzał w jedno z okien, a promienie słoneczne rozświetlały jego twarz. Został on i jego myśli.
Nie chcę nawet liczyć, ile trwała ta przerwa, ale w moim życiu zaszło tyle zmian, co skutecznie zablokowało dopływ weny i czasu. Nie cierpię tego! Mam nadzieję, że podoba wam się ten, odrobinę krótszy niż pozostałe, rozdział. Oceniajcie i piszcie, co sądzicie! Do zobaczenia!
CZYTASZ
Little Sunshine
FanfictionByun Baekhyun każdego dnia, dokładnie o 7:13, zjawiał się w niewielkiej kawiarni w celu wypicia porannej kawy przed rozpoczęciem pracy. Choi Seoyun każdego dnia stawiała filiżankę czarnej, niesłodzonej kawy na stoliku Baekhyuna.