W jej głowie tkwiły tylko jego oczy. Wypełnione głodem, złością, tęsknotą i strachem. Nie chciała go zostawiać. Głos serca kazał jej tam wrócić i zebrać jego cały ból z miękkiego dywanu, ale wiedziała, że nie posiada aż tak dużych przywilejów, aby to zrobić. To krzywdziło ją jeszcze bardziej. Zaczynała odczuwać coraz więcej względem młodego mężczyzny.
Mimo, że dopiero zaczął się weekend, w kawiarni był ogromny ruch. Dziewczyna ledwo dawała radę unieść tacę z kilkoma zamówieniami jednocześnie, rozkładając je na swoich ramionach. Jej współpracownica zdecydowanie lepiej to znosiła, bowiem Seo nie należała do zbyt rozbudowanych. Była drobna, miała też dziecięce rysy twarzy, przez co często miała problem z załatwianiem spraw w banku czy kupnem alkoholu w klubach, mimo że była dorosła. Koleżanka z pracy była prawdziwą przedstawicielką kobiet, Seo niejednokrotnie mówiła jak bardzo jej tego zazdrości. Praca szła jej z większą łatwością, przesuwała się między stołami z niezwykłą gracją i zwinnością, zbierając puste kubki i talerzyki.
Ciemnowłosa oparła się o blat i zgarnęła włosy, które wyślizgnęły się z jej niskiego kucyka. W radiu usłyszała jedną ze swoich ulubionych piosenek zespołu, który od zawsze kochała. Nigdy nie odpuszczała sobie zakupu płyt Depeche Mode, a jeśli miała okazję to również i biletów na koncerty. Poruszała delikatnie biodrami w rytm kawałka. Na moment zamknęła oczy, aby w wyobraźni znów znaleźć się na widowni i czuć tę niepowtarzalną radość, podniecenie i podziw. Mimowolnie podniosła kącik ust, jednak z krainy marzeń wyrwała ją dłoń, która delikatnie poklepała ją po ramieniu. To była jej współpracownica.
Megan mieszkała w Europie przed wylotem do Korei. Było to widoczne, wystarczyło spojrzeć na jej długie, blond włosy czy oczy o odcieniu oceanu. Jednak najbardziej charakterystyczna była jej jasna karnacja o której marzyło mnóstwo koreańskich celebrytów. Seo nigdy nie potrafiła zrozumieć dlaczego sztuczność jest lepsza niż naturalność, jaki ma cel wybielanie zdjęć idolów młodych ludzi, którzy później wpadają w kompleksy.
-Wiem, że kochasz Depeche Mode, ale doniesienie zamówienia klientom musi cię usatysfakcjonować w pracy!- Megan zaśmiała się dźwięcznie, podając dziewczynie tacę z dwiema, wysokimi szklankami Latte, długimi łyżeczkami i torebkami cukru z logiem kawiarni.
Westchnęła, a następnie ruszyła w stronę stolika, który pokazała jej blondynka. Widziała tylko ciemne, długie, idealnie wyprostowane włosy opadające na zdecydowanie zbyt drogie ubrania. Odłożyła delikatnie tacę na ciemny stolik, a następnie podała zamówienia, szybko zabierając co powinna.
-Proszę bardzo, Pani zamówienie- uśmiechnęła się, podnosząc wzrok na kobietę. Jej spojrzenie było zimne i szorstkie, nie potrafiła długo utrzymać kontaktu wzrokowego- podać coś jeszcze?
-Nie, na razie dziękuję- kobieta wysiliła się na uśmiech. Seo poznała ten głos. Odwiedził mieszkanie Baekhyuna i igrał z nim. To przez ten głos musiał wszystko przemyśleć, bo nie dałby mu spokoju. Nie mogła uwierzyć, że teraz ona ma z nim do czynienia. Kiwnęła głową, a następnie ruszyła w stronę baru.
W tym samym czasie Chanyeol otworzył potężne drzwi i przedzierając się przez zapełnione ludźmi pomieszczenie, dotarł do kasy, którą obsługiwała wysoka blondynka. Zlustrował wzrokiem jej sylwetkę, a następnie się uśmiechnął.
-Dzień dobry, szukam Seoyun. Niska brunetka, czasem przychodzi tu do pracy- położył swoje idealne dłonie na mahoniowym blacie. Dziewczyna na dłużej zatrzymała na nich swoje błękitne spojrzenie, które dopiero po chwili podniosła. Była zaskoczona wizytą przystojnego, młodego mężczyzny. Zaczęła się zastanawiać gdzie jej współpracownica poznaje takich.
CZYTASZ
Little Sunshine
FanfictionByun Baekhyun każdego dnia, dokładnie o 7:13, zjawiał się w niewielkiej kawiarni w celu wypicia porannej kawy przed rozpoczęciem pracy. Choi Seoyun każdego dnia stawiała filiżankę czarnej, niesłodzonej kawy na stoliku Baekhyuna.