Seoyun lubiła poranek z kubkiem gorącej kawy i joggingiem, jeżeli jej dzień zaczynał się przed 6:00 rano. Tym dniem był właśnie piątek.
Dziewczyna obudziła się o wiele wcześniej, niż miała to w zwyczaju, słońce dopiero wschodziło i zostawiało za sobą delikatne pomarańczowe smugi.
Obserwowała je, parząc swoją ulubioną kawę.
Zawsze nalewała jej do połowy białego kubka, następnie dodawała mleko i 2 łyżeczki cukru.Pomyślała o ukochanym napoju Byuna. Czarna, mocna, pobudzająca, wyglądająca na gorzką, jednak w rzeczywistości miała niesamowity smak.
Te cechy brzmiały jak osobowość mężczyzny.Jego kawa była jego odbiciem.
Często o nim myślała; o sposobie jego chodzenia, idealnie wyprasowanej koszuli i dobranym do niej krawacie, sposobie uśmiechu.
Wydawał się inny niż wszyscy, mimo że brzmiało to jak z taniej komedii romantycznej, wiedziała, że tak jest.***
Trzymając w dłoni bidon napełniony wodą, przemierzała kolejne kilometry.
Lubiła drogę w parku; była nieskazitelna, wolna od miejskiego gwaru i powietrza wypełnionego nieprzyjemnym zapachem spalin.
Muzyka w jej słuchawkach stanowiła rytm jej kroków.
Nie spieszyła się, bo lubiła czerpać przyjemność z biegania.
Każde stąpniecie było delikatne, zupełnie jakby muskała chmury.Czekoladowe tęczówki skupiała na panoramie przed nią.
Matka z dzieckiem, które trzymało w dłoni kolorowy wiatrak, który w wyniku podmuchu wiatru kręcił się. Staruszek siedział na ławce, o którą opierał się ciemny parasol.To był znany jej obraz, do którego przyzwyczajała się od małego.
Chciała wbiec w boczną alejkę, która była jej ulubioną; przechodziła obok niewielkiego stawu, który o tej porze wyglądał oszałamiająco, a odbijające się błękitne niebo w wodzie działało na nią uspokajająco.
Niestety, nie udało jej się to, bo usłyszała swoje imię.
Wyjęła słuchawki z uszu i zaczęła się zastanawiać, czy to czasem nie są jej urojenia. Jednak zrozumiała, że nie ma racji po powtórzeniu tego słowa.
-Seoyun!- odwróciła się, aby ujrzeć właściciela głębokiego głosu.
Oh Hyunsu.
Bardzo wysoki i dość wysportowany szatyn w idealnie dobranym, granatowym garniturze z ciemnobrązową teczką w dłoni.
Był zarządcą największego banku w Korei Południowej.Jednak ciekawszy jest sposób nabycia przez niego tej posady.
Początkowo był dość niezauważalny, ponieważ pełnił funkcję doradcy finansowego.
Był głodny czegoś nowego, chciał wspiąć się na sam szczyt kariery, jednak nie chciał się wysilać.
Właśnie dlatego zerwał z Seoyun, aby całkowicie zająć się romansem z o wiele starszą kierowniczką- Ryu Eunri.
Nie darzył ją prawdziwym uczuciem, jednak chęć władzy była realna.Kobieta wydawała się solidną przedstawicielką tej roli; nie dało się jej wybić z równowagi, ponieważ zawsze miała wszystko pod kontrolą. Wszystko oprócz uczuć, które najwyraźniej wypuściła z wodzy. Szybko zrzucił ją z posady i sam ją zajął, stając się tym samym najważniejszą postacią w branży.
-Och, witaj Hyunsu. Co tu robisz?- zapytała, zerkając na papierowy kubek, w którym prawdopodobnie znajdowała się kawa.
-Idę do pracy spokojniejszą drogą. Dawno się nie widzieliśmy, prawda Seo?- uśmiechnął się, wypowiadając imię dziewczyny.
CZYTASZ
Little Sunshine
FanfictionByun Baekhyun każdego dnia, dokładnie o 7:13, zjawiał się w niewielkiej kawiarni w celu wypicia porannej kawy przed rozpoczęciem pracy. Choi Seoyun każdego dnia stawiała filiżankę czarnej, niesłodzonej kawy na stoliku Baekhyuna.