Severus Snape:
Slughorn zmusił cię do wzięcia korepetycji z eliksirów z uczniem przez niego wybranym, więc nie miałaś wyboru. W piątek po południu pojawiłaś się w klasie od eliksirów w środku czekał na ciebie Severus Snape.
- Cześć, jestem [T.I] [T.N].- Powiedziałaś cicho.
- Severus Snape.- Mruknął głośno.- Weźmy się do pracy bo czas nam ucieka.
I w ten oto sposób powstała nowa przyjaźń.
Lucjusz Malfoy:
Wstałaś właśnie z fotela, na którym siedziałaś, żeby pójść do swojego dormitorium. Mijając grupkę innych uczniów wpadliście na siebie z jednym z nich.
- Uważaj jak chodzisz!- Warknął na ciebie blond włosy chłopak.
- To ja mam uważać!? Sam patrz gdzie leziesz!- Krzyknęłaś na niego z oburzeniem.
- Nie wiesz z kim masz do czynienia!- Tym razem to on krzyknął.
- A ty wiesz z kim rozmawiasz?- Zapytałaś z wrednym uśmieszkiem.
- Pewnie z jakąś Szlamą.- Mruknął do siebie, ale ty i tak to usłyszałaś, wkurzona dałaś mu z liścia.
- Wypraszam sobie jestem [T.N], i nie dam się obrażać jakiejś Roszpunce!- Warknęłaś i odeszłaś z podniesioną głową.
- Roszpunce!? Ej, jeszcze nie skończyłem!- Krzyknął za tobą.
- Ale ja skończyłam.- Odparłaś i odeszłaś, nie wiedząc, że twoi i Malfoya przyjaciele już zaczęli się zakładać kiedy będziecie razem.
Tom Riddle:
Większość osób mówi, że w nocy powinno się spać, ale ty nie należysz do tej większości. Byłaś w dziale Ksiąg Zakazanych, czytając tą jedną o czarnej magii, która cię interesowała. Wiedziałaś, że nikt tu nie przyjdzie ponieważ wcześniej podpatrzyłaś grafik nauczycieli. Byłaś już w połowie gdy za sobą usłyszałaś szmer. Stał tam wysoki chłopak o czarnych włosach, na szczęście zauważyłaś krawat Slytheriny, więc trochę się uspokoiłaś. Chłopak patrzył na ciebie dziwnym wzrokiem, ale nie zwróciłaś na to uwagi.
- Co ty tu robisz?- Zapytał szeptem.- Chcesz, żeby jakiś nauczyciel cię przyłapał!?
- Takie samo pytanie mogę zadać tobie.- Odparłaś również szeptem.- I przy okazji wiem, że żaden nauczyciel nie ma obchodu w okolicy biblioteki.
- A co z Prefektami?- Zapytał z ironicznym uśmieszkiem.
Uśmiechnęłaś się i podeszłaś do niego przyciskając palec do tabliczki ze znakiem węża.
- Przecież, każdy szanujący się Ślizgon nie wyda swojego domu prawda?- Zapytałaś ze słodkim uśmiechem.
Chłopak podniósł brew w geście zdziwienia, ale nic nie powiedział zamiast tego spojrzał ci w oczy i widząc w nich właściwie nic zdobył się na lekki uśmiech.
- Tom Riddle.- Pocałował wierzch twej dłoni.
- [T.I.] [T.N].
Gellert Grindelwald:
- Przestań pieprzyć cały czas o tej miłości Dumbledore!- Byłaś już nieźle wkurzona co rzadko ci się przytrafiało.
- Ale to miłość jest najważniejsza, ty tego nie rozumiesz, studiujesz czarną magię!- Byłaś pewna, że wytrąciłaś go z równowagi co było nie lada wyzwaniem.
- Są o wiele ważniejsze rzeczy od miłości.- Ostatnie słowo wręcz wyplułaś z kpiną.
- O co się rozchodzi?- Znikąd pojawił się blond włosy młody mężczyzna.
- Gellert! Dobrze, że jesteś, [T.N] twierdzi, że czarna magia jest przydatna i miłość nie jest najważniejsza!- Krzyknął oburzony Drops... znaczy Dumbledore.
Gellert zrobił dziwną minę, i przeniósł wzrok na ciebie.
- Ja nie mam zdania, dla mnie to jedno i to samo.- Powiedział.
Albus zrobił naburmuszoną minę i odszedł mrucząc coś pod nosem.
- Dzięki.- Mruknęłaś.
- Nie ma za co, jeśli chodzi o Albusa to jest w stanie kłócić się do śmierci o to, że miłość jest najważniejsza.- Powiedział rozglądając się czy nikt nie widzi.
- [T.I] [T.N].- Ukłoniłaś się lekko.
- Gellert Grindelwald.- Pocałował cię w rękę z uśmiechem.- Zgodzi się Pani na randkę?
- Oczywiście panie Grindelwald.- Odpowiedziałaś.
Salazar Slytherin:
Nie potrafisz opisać dokładnego poznania się, bo go nie pamiętasz.
Albus Dumbledore:
Przechadzałaś się po Dolinie Godryka, do której niedawno się przeprowadziłaś z rodzicami. Zauroczył cię urok tego miasteczka, było wręcz przepełnione magią chociaż mieszkali tu też mugole, którzy na szczęście wiedzieli o magii. Stwierdziłaś, że wybierzesz się na plac główny. Idąc chodnikiem nagle wpadł na ciebie chłopak o włosach tak jasno brązowych, że aż prawie rudych. Zatoczyłaś się i upadłaś na ziemie.
- Merlinie przepraszam nic ci nie jest!?- Krzyknął rozkojarzony i podał ci rękę.
- Nie spokojnie nic mi nie jest.- Odparłaś przyjmując rękę.
- Wybacz jestem dziś strasznie zabiegany.- Powiedział poprawiając okulary, które zsunęły mu się z nosa.- Och, wybacz moje maniery Albus Dumbledore.- Pocałował twoją dłoń.
- [T.I] [T.N].- Dygnęłaś.
- Nigdy cię tu nie widziałem jesteś w odwiedzinach?- Zapytał.
- Nie, niedawno się tu przeprowadziłam.- Odpowiedziałaś z miłym uśmiechem, na który także się uśmiechnął.
----------------------------------------------------------------
(Przy Gellertcie i Albusie próbowałam oddać zachowanie z wieku XX, w końcu wtedy byli młodzi.)