[T.I]- Twoje imię
[T.N]- Twoje nazwisko
--------------------------------------------------
Harry Potter:
- Potter to jest [T.I] [T.N], będziecie odrabiać razem szlaban.- Warknął w waszą stronę Snape.- Macie wyczyścić wszystkie kociołki.- Niczym Batman zniknął za drzwiami powiewając peleryną.
Bez sprzeciwu wzięłaś się do pracy razem z Harrym. Dwie godziny później Potter nie wytrzymał i się odezwał.
- To... za co dostałaś szlaban?- Zapytał.
- Przez przypadek wysadziłam swój kociołek.- Mruknęłaś.
Parę minut później wrócił Postrach Hogwartu, spojrzał na czyste kociołki krytycznie i uśmiechnął się drwiąco.
- Idźcie już, nawet kociołków wyczyścić nie umiecie.- Razem z Harrym wybiegliście z klasy szybciej niż Snape widząc szampon.
Szliście razem korytarzem w stronę waszych pokoi wspólnych, w pewnym momencie Harry spojrzał na ciebie.
- Wiesz... za tydzień jest wycieczka do Hogsmeade i tak sobie pomyślałem, czy nie poszłaś by ze mną na randkę.- Powiedział nie pewnie. W zasadzie bardzo się ucieszyłaś już od pierwszej klasy byłaś w nim zauroczona.
- Tak pójdę z tobą na randkę.- Uśmiechnęłaś się wesoło.
Draco Malfoy:
Jako arystokratka twoim obowiązkiem było chodzić na wszelkie uroczystości, na które miałaś zaproszenie, tak więc i było tym razem. Malfoy'owie zorganizowali bal z okazji szesnastych urodzin ich syna Draco Malfoya. Znałaś go w końcu byliście na tym samym roku i w Slytherinie, ale ty wolałaś nie być w centrum uwagi. Przez twoją urodę co chwilę z kimś tańczyłaś zaczynając na znajomych ze szkoły kończąc na starych arystokratach. W pewnym momencie trafiłaś w ramiona właśnie Draco Malfoya. Rozmowa między wami nawiązała się znikąd, okazało się, że macie dużo wspólnego. Po udanym tańcu poszliście po coś do picia, usiedliście za stolikiem i rozmawialiście dalej, do końca balu...
Syriusz Black:
Weszłaś właśnie do domu Potterów, twój kuzyn James kończył właśnie osiemnaście lat co oznaczało wielką balangę. Zakradłaś się po cichu za Jamesa i znienacka skoczyłaś mu na plecy, krzycząc "Wszystkiego Najlepszego Łosiu!" James ledwo utrzymał równowagę po czym rzucił się z tobą na kanapę.
- [T.I]! Myślałem, że nie przyjdziesz!- Zaśmiał się i cię przytulił.
- Hej, Jamie jak mogłabym nie przyjść na urodziny mojego kochanego kuzyna?- Wpakowałaś mu do rąk duży prezent.- Ty baw się w otwieranie a ja zagadam do tego przystojniaka.- Wskazałaś na Syriusza, który zdziwił się na twoje słowa.
- O nie, zapomniałem!- James złapał się z głowę z rozpaczą wymalowaną na twarzy.
- O czym?- Zapytał Syriusz.
- Ty i [T.I] jesteście identyczni z charakteru... ty podrywasz dziewczyny ona podrywa chłopaków.- Odpowiedział robiąc wystraszoną minę.
- I chuj.- Stwierdziłaś, i podeszłaś do Syriusza.
Regulus Black:
Miałaś siedem lat kiedy rodzice postanowili zapoznać cię z synem przyjaciółki twojej matki. Chłopca, którego poznałaś miał na imię Regulus, polubiliście się od razu. Od tamtego pamiętnego dnia z Regiem spotykałaś się prawię codziennie.
Remus Lupin:
Chodziłaś po całej bibliotece szukając jednej książki, która była ci potrzebna do odrobienia pracy domowej. Jest! Szczęśliwa wyciągnęłaś po nią rękę, lecz nie dotknęła książki a czyjąś rękę. Ty i ta osoba szybko cofneliście ręce, chłopak spojrzał na ciebie.
- Ty też jej szukałaś?- Zapytał.
- Tak, to chyba ostatni egzemplarz.- Mruknęłaś.- Jest ci potrzebna do odrobienia pracy domowej z transmutacji?- Zadałaś pytanie.
- Tak.- Odpowiedział.- Co powiesz na to, żeby odrobić lekcję razem?
- Chętnie.- Uśmiechnęłaś się miło i wzięłaś książkę.
- Remus Lupin.- Podał ci rękę.
- [T.I] [T.N].- Przyjęłaś ją.
James Potter:
Mecz Quidditcha trwał już od godziny, a ty razem z Gryfonami kibicowałaś waszej drużynie. To był jeden z najważniejszych meczy w roku, więc nikt nie dziwił się, że żadna drużyna nie chcę odpuścić wygranej. W pewnym momencie szukający zauważyli znicza, James Potter szukający Gryfonów był bliżej znicza a znicz bliżej ciebie. Nie zwróciłaś na to uwagi, dopóki nie poczułaś uderzenia w głowę. Znicz zaplątał ci się we włosach a szukający pędzili w twoją stronę. James szybko podleciał i... posadził cię na swojej miotle, żeby wyplątać ci znicz z włosów. Kiedy w końcu mu się to udało zakończono mecz 390:150 dla Gryfonów. Zleciał z tobą na boisko, wśród wiwatów uczniów.
- Jako podziękowanie za wygranie meczu, może pójdziesz ze mną na randkę?- Mrugnął do ciebie z bananem na twarzy.
- Nie ma problemu panie Potter.- Odpowiedziałaś z iście szatańskim uśmieszkiem.
- No to jesteśmy umówieni.- Powiedział.- A z kim jestem umówiony?
- Z [T.I] [T.I].- Odpowiedziałaś i odeszłaś z uśmiechem.