[10] Uczenie się

10.2K 676 902
                                    

Kageyama

Co tak naprawdę się tam stało? Sam nie jestem pewny, ale to było coś zaskakującego. Jego usta dotknęły moich. To było coś cudownego. Czemu tak szybko się skończyło?

Od środy z nim nie rozmawiałem, a w szkole cały czas mnie unikał. Czwartek minął mi tylko na myśleniu i doganianiu Hinaty. Jak na tak małego to szybko biega. Co mu się stało, że tak mnie unikał? Czy ja zrobiłem coś złego?

Wychodziłem właśnie ze szkoły. Jak się spodziewałem Shouyou odpinał swój rower.

-Hinata!-krzyknąłem, a on odwrócił się w moją stronę. Momentalnie pobladł i próbował uciec ode mnie na swoim rowerze.-Zaczekaj!

Podbiegłem do niego, zatrzymując jego rower prawie go wywracając.

-Porozmawiajmy.

-Po co?

-Czemu mnie unikasz?

-Bez powodu. A teraz przepraszam, ale troch~

-Shouyou! Powiedz w końcu o co ci chodzi! Jesteś na mnie zły czy co?!-naprawdę byłem zły.

-Nie jestem zły na ciebie...tylko na siebie.-popatrzył na swoje buty.

-Czemu?

-Pamiętasz jak wczoraj spadłem ze schodów?

Jak mógłbym nie pamiętać tej cudownej chwili? Lepiej nie mówić mu że o tym pomyślałem.

-Tak. I co?

-N-no i spadłem na ciebie, a my...wiesz-po jego policzku zleciało kilka łez.

-Nie gniewem się. Wiem, że to był wypadek.

-Dobrze, że jesteś moim...p-przyjacielem.

W środku to bardzo bolało, że na mnie tak mówi. Poklepałem go kilka razy po głowie i schowałem rękę do kieszeni.

-Dobra choć bo zaraz przez ciebie się przeziębię.

-Nie. Stary Kageyama dalej tu jest.

Pstryknąłem go w czoło i odszedłem. Ruszył w moim kierunku i zniknęliśmy za murami szkoły.

                          ***

To co było między mną, a Hinatą rosło z każdą chwilą. Chciałem mu powiedzieć, ale co by się wtedy stało? Zawsze to samo. ''Ale co gdyby...?''

Odbijaliśmy piłkę we dwójkę. Ja z Hinatą. Trener Ukai szykował dla nas jakąś wiadomość. Podobno to będzie wspaniała informacja.

-Do mnie!-spojrzeliśmy na trenera i podeszliśmy do niego-Mam dla was informację. Za 10 dni, od dzisiaj odbędzie się tygodniowy obóz siatkarski, międzyszkolny.

-Treneże! A jakie będą zespoły?-zapytał z podekscytowaniem Noya.

-Nekoma, Aoba Johsai i my. Ale jest jeszcze jeden warunek.

-Jaki?-wszyscy aż podskoczyli z podekscytowaniem.

-Niektórzy muszą zaliczyć testy poprawkowe- tym razem odezwał się profesor Takeda.

Ja, Tanaka, Noya i oczywiście Hinata jęknęliśmy z niezadowolenia.

-Jeśli tego nie zaliczycie-Takeda kontynuował swoją wypowiedz-Nie pojedziecie na obóz. Umówcie się z nauczycielami i poprawcie to co musicie.

Rozmowa dobiegła końca. Czasami zerkałem ukradkiem na Hinatę, ale kiedy on też to robił odwracałem wzrok.

Wystawiane.

Odbijanie.

Lecąca piłka.

Uderzenie piłki o parkiet.

To wszystko tworzyło ze sobą wspaniałą kombinację.

Po treningu czekałem, jak zawsze na Hinatę przed szkolnymi murami. Po kilku minutach biegł do mnie...przed czymś uciekając. A dokładniej przed kimś. Noya gonił go. Hinata stanął przedemną i oddychał głęboko. Libero zrobił to samo.

-Idziemy?-zapytałem po chwili.

-Tak...Pa Noya!

Odmachaliśmy mu i poszliśmy w swoje strony. Teraz zastanawiałem się czy nie zaprosić go do domu, abyśmy się pouczyli razem. W mojej głowie brzmi to dość dziwacznie.

-Kageyama?

-Co jest?

-Chciałbyś się jutro u mnie pouczyć? Razem na pewno pójdzie szybciej.

Wyprzedził mnie.

-Jasne. Przyjdę o 12.

-Do zobaczenia, Kageyama!
 

                          ***

Rano, kiedy miałem przyjść do tego rudego idioty, nikt mi nie raczył otworzyć. Dzwoniłem telefonem, waliłem w drzwi, dzwoniłem dzwonkiem i waliłem w drzwi, ale to nic nie dawało. Zacząłem pukać w okno, niestety bez skutku. Po jakichś 47 minutach doznałem olśnienia, przypominając sobie gdzie Hinata zawsze ma zapasowy klucz. Sięgnąłem do jednej z doniczek i wyjąłem klucz. Przekręciłem zamek, chowając klucz spowrotem na miejsce. Popędziłem do jego pokoju, otwierając drzwi z głośnym hukiem.

-Hinata, wstawaj!

Zero reakcji. Jak można mieć, aż tak mocny sen? Przybliżyłem się do niego i mocno pacnąłem go w głowę. Tym razem poskutkowało.

-Kageyama? Co ty u mnie robisz o...11?

-Po pierwsze, nie jest 11 tylko prawie 13. A po drugie, waliłem w drzwi prawie całą godzinę! Ciesz się, że wiedziałem gdzie masz zapasowy klucz.

-Zaspałem!- krzyknął i ruszył w stronę łazienki z ubraniami.

Usiadłem na podłodze i wyjąłem wszystkie zeszyty i książki. Po chwili Hinata wrócił z tacką, na której była herbata i jakieś ciasteczka. Usiadł naprzeciwko mnie, kładąc tackę na stolik.

-Dobra, to z czym masz problem?-zapytałem na co on uśmiechnął się i pokazał jakąś kartkę. Angielski, matematyka, japoński. Nie tak dużo.

-A ty?

-Co ja?

-Z czym masz problem?

-Angielski...i matematyka.

Uczyliśmy się dobre kilka godzin tłumacząc sobie słówka z angielskiego. Czemu one muszą być takie trudne? Matematyka poszła nam najgorzej. Robiliśmy wszystkie zadania, ale nie myśleliśmy zbyt wiele. A u niego japoński to normalnie problem. Pół godziny tłumaczyłem mu różnicę różnych wyrazów. Śmieszny widok. Około godz. 21 skończyliśmy. On trochę przysypiał.

Wziąłem go na ręce i położyłem na jego łóżku. Chciałem wyjść, ale czyjaś dłoń mi to uniemożliwiała. Spojrzałem na niego, miał lekko uchylone powieki.

-Kageyama...połóż się ze mną. Nie będziesz szedł do domu...po ciemku.

Zrobiłem to o co poprosił. Wtulił się w mój tors, przykładając głowę do klatki piersiowej. Ja objąłem go ramieniem i w takiej pozycji zasnęliśmy.

__________

Ohayo.

Wróciłam z rozdziałem dla was. W mojej głowie jest taka pustka, że tyle czasu myślałam nad tą częścią. Wakacje za bardzo mi szkodzą. (-_-;)

Tak więc postaram się napełnić umysł, specjalnie dla was. (n_n)

Do zobaczenia!

Chwyć mnie za rękę [1] |Kagehina|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz