Kageyama-Kochaj się ze mną, Tobio.
Patrzyłem na niego. Gdyby nie ten alkohol uznałbym, że mówi poważnie. Położyłem się obok niego. On jak na zawołanie zaczął się do mnie przytulać i całować. Odepchnąłem go.
-Nie chcesz tego zrobić?
-Chcę, ale nie jak jesteś pijany.
Położył się na mnie i wplątał ręce w moje włosy.
-Następnej okazji może nie będzie.
To jest takie niesprawiedliwe. Chcę tego i to bardzo, ale to musi być z obydwu stron. On jest w dodatku pijany. Jeśli to zrobię nie będzie niczego pamiętał, a jak rano się obudzi będzie na mnie wściekły. Nie wiem co zrobić.
-Jaka odpowiedź?- zapytał, a ja przycisnąłem go bliżej, całując- Wiedziałem, że będziesz tego chciał.
W jednej chwili znalazłem się nad nim. Pocałunki skladałem na jego twarzy jak i szyi, pozostawiając malinki. Ręce przeniosłem pod jego koszulkę, gładząc każdy skrawek jego ciała. Zdjąłem z niego koszulkę i rzuciłem gdzieś w kąt.
Pocałunki stawały się bardziej agresywniejsze i łapczywe. Jeździłem rękami po jego torsie, czasami pojękiwał co powodowało więcej czułości. Sam zdjąłem swoją koszulkę zostawiając ją na krześle. Zrobiłem więcej malinek na jego szyi i obojczykach. Schodziłem coraz niżej, aż dotarłem do spodni. Jednym ruchem ściągnąłem je z Hinaty, rzucając byle gdzue. To samo zrobiłem ze swoimi spodniami. Zostaliśmy w samych bokserkach.
Hinata oparł się łokciami o łóżko, łącząc kolejny raz nasze usta w pocałunku. Rozchylił delikatnie usta, co wykorzystałem. Nasze języki tanczyły ze sobą, a ja w tym czasie wplątałem rękę w jego rude włosy. Nagle on przejął inicjatywę i momentalnie znalazłem się pod nim. Spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami. Oblizał wargi i wpił się w moją szyję. Zostawił na niej jedną malinkę i znowu połączył nasze usta. Znowu odwróciłem go całując jego klatkę piersiową. Z jego strony wydobywały się ciche jęki. Kiedy znalazłem się przy bokserkach spojrzałem na niego.
Spał.
Westchnąłem i położyłem się obok niego. Przykryłem nas kołdrą, przytulając go. Był taki ciepły. Pocałowałem go w czoło i sam zasnąłem.
Hinata
***
Obudziłem się z niemiłosiernym bólem głowy. Nic nie pamiętałem z wczorajszego wieczoru. Pamiętam tylko jak jadłem ciasto, a potem film się urwał. Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na osobę obok. Kageyama spał. Dlaczego on nie ma koszulki? Dlaczego ja nie mam koszulki?! I spodni?!
Zacząłem się wiercić na łóżku i przez przypadek obudziłem Kageyamę.
-Nie wierć się. Daj mi spać.
-K-k-kageyama?
-Tak?
-C-czy my...z-zro-zrobiliśmy w-wczoraj TO?-zapytałem i zaczerwieniłem się.
Ja nic nie pamętam. A co jeśli TO zrobiliśmy?! Jak ja się na oczy pokażę w szkole?!
-Nie.
Jezu! Co z ulga.
-A...co robiliśmy?
Nic nie powiedział, tylko wstał, ubrał swoją bluzkę., podszedł do biurka i wziął jakieś lusterko. Podał mi je. Zobaczyłem na mojej szyi i obojczykach mnóstwo czerwonych śladów. Schowałem się pod kołdrę. Było mi wstyd.
-Emm...mam coś dla ciebie.
Wyjrzałem zza kołdry i chwyciłem zielony pakunek, który Kageyama trzymał. Rozerwałem papier i zaniemówiłem. Była to ramka ze zdjęciem...przedstawiającą mnie i jego...jak całujemy się na korytarzu. Po moim policzku poleciało kilka łez. Wstałem nałożyłem na siebie wczorajszą bluzkę, odłożyłem zdjęcie na biurko i przytuliłem Kageyamę. To był najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem.
-Dziękuję. To jest piękne. Kocham Cię.
Poczułem coś mokrego na głowie. Przeniosłem czekoladowe tęczówki na niego i ujrzałem coś czego się nie spodziewałem. Kageyama płakał. Położyłem rękę na jego policzku.
-Dlaczego płaczesz?
-Nie płaczę...po prostu...też cię kocham.
Usmiechnąłem się, a on pocałował mnie. Otworzyłem lekko usta, co on wykorzystał i wtargnął do moich ust z językiem. Spodobało mi się to. Spojrzałem na zegarek. Było grubo popołudniu. Nie warto iść do szkoły.
-Chcesz śniadanie?
-Możemy zjeść.
Znaleźliśmy się w kuchni, a na stole leżał cały talerz pełen naleśników. Podszedłem do nich i chwyciłem karteczkę obok jedzenia.
Zrobiłam dla was śniadanie. Mam nadzieję, że dobrze się spało? Tylko następnym razem kiedy będziecie chcieli zostać sami, uprzedzcie mnie o tym, a nie jęczycie tak, że Natsu musiała przychodzić do mnie z pytaniem co robicie.
Mama
Porwałem karteczkę na kawałki i podeptałem. Ale żeby tak otwarcie to mówić? Usiadłem do stołu i zacząłem zajadać placki. Kageyama zrobił to samo.
-Czemu podarłeś tą kartkę?- zapytał kiedy skończyłem ostatniego placka.
-Była nieodpowiednia dla mojego umysłu.
Wstałem, a on razem ze mną. Przytuliłem go i nie chciałem puszczać. Było mi wygodnie w takiej pozycji. Położył głowę na moje włosy i dalej przytulał. Skierowałem wzrok do góry.
-Masz coś na policzku.- zmazał ze mnie kawałek bitej śmietany.- Od razu lepiej.
-Zamknij się.
Co właściwie teraz czułem? Sam do końca nie wiem. Raz czułem złość, radość i jednocześnie smutek. Teraz czułem tylko jak nasze serca biją jednym rytmem. Czuje się wspaniale. I nie żałuję, że wczoraj próbowaliśmy zrobić TO. Cieszyłem się z jego obecności. To, że był przy mnie sprawiało mi jeszcze więcej szczęścia. Zacząłem płakać, mocząc jego koszulkę.
-Ej, stało się coś?
-Możesz coś dla mnie zrobić?
-Co tylko zechcesz.
-Chwyć mnie za rękę...i nigdy nie puszczaj.
Znowu złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Kochałem go, kocham i zawsze będę kochać. Nieważne co stanie nam na drodze, zawsze będę go kochał. Mam w nosie co ludzie będą o nas mówić. Liczy się przecież to co my czujemy, prawda? Serce nie odda tak łatwo drugiego serca. Póki mamy siebie, jesteśmy szczęśliwi.
__________
Ludzie...chyba jestem chora.
3 rozdziały jednego dnia? I teraz tak się zastanawiam czy ja przypadkiem czegoś nie brałam.
*podchodzi do okna i myśli*
Wiem! To przez oranżadę! Piję ją od poniedziałku i jakoś lepiej mi z weną. Kurdebele... Muszę ją częściej pić! Co z tego, że mam uczulenie! Czego się nie robi dla was.
CZYTASZ
Chwyć mnie za rękę [1] |Kagehina|
FanfictionHistoria dwóch kolegów z drużyny, których połączyła silna więź. Nie mogę wam powiedzieć jaka, ale zapewne domyślacie się o czym mówię. Niedowiary, że wszystko to za sprawą siatki do gry.