Tłumaczyła Midnightesse. Betowała Panna Mi.
Następnego ranka po śniadaniu Harry w towarzystwie Rona i Hermiony skierował się w stronę kuchni. Był nieco zaskoczony, że żadne z nich nie wiedziało, gdzie znajduje się kuchnia w Hogwarcie i jak się do niej dostać, zwłaszcza biorąc pod uwagę obsesję, którą od początku tego roku miała Hermiona na punkcie skrzatów domowych. Nie, żeby Harry'ego w ogóle ta kwestia obchodziła.
Wahał się nieco, czy ją tam zabierać, ponieważ był pewny, że pomieszczenie pełne będzie kłaniających się im do stóp skrzatów, czego skutkiem będzie prawdopodobnie denerwujący wykład dotyczący praw człowieka i okrutnego niewolnictwa w magicznym świecie, nie miał jednak dużego wyboru. Syriusz w swoim liście poprosił go, by przyniósł ze sobą dużo jedzenia, a kuchnia była najlepszym miejscem, żeby je zdobyć.
Włożył sporo wysiłku w ignorowanie kampanii Hermiony na rzecz uwolnienia wszystkich skrzatów domowych, a co za tym idzie, ignorował również same skrzaty. Był więc zdumiony, kiedy w rogu pomieszczenia zobaczył Mrużkę, skrzata pana Croucha, trzymającą butelkę piwa kremowego i najwyraźniej będącą w stanie upojenia alkoholowego.
Pozostałe skrzaty natychmiast rozproszyły się, by zebrać jedzenie dla trójki Gryfonów, zaś Zgredek paplał coś z podekscytowaniem, Harry jednak nie był w stanie oderwać wzroku od wyglądającego na chorego i pogrążonego w depresji skrzata.
Po raz pierwszy zobaczył ją w loży honorowej podczas Mistrzostw Świata w Quidditchu. Pilnowała miejsca dla pana Croucha, ale ten nigdy się nie pojawił. Potem zaczął się cały ten chaos związany ze śmierciożercami i mrocznym znakiem na niebie, a skrzatka została odnaleziona z różdżką Harry'ego i oskarżona o to, że sama wyczarowała znak.
Pan Crouch zwolnił ją, wyglądając na przeraźliwie wściekłego. Cała sytuacja wydawała się niesamowicie zagmatwana.
A teraz skrzatka pracowała w Hogwarcie? Cóż, być może nie pracowała, a z całą pewnością tutaj była.
Harry'ego ciekawiło, czy może skrzatka wie cokolwiek o tym, że Crouch podszywa się pod Moody'ego.
— Jesteś gotowy, stary?
Harry zamrugał i odwrócił się do swoich przyjaciół, którzy patrzyli na niego z wyczekiwaniem. Ron trzymał zapakowane w torbę jedzenie, które przygotowały dla nich skrzaty.
— Tak, jasne — odparł automatycznie, przywołując na twarz beztroską, podekscytowaną minę, po czym odebrał od rudzielca jedzenie, zmniejszając je i chowając do swojej torby.
Trio opuściło zamek i zaczęło kierować się wąską ścieżką w stronę Hogsmeade.
Poranek spędzili głównie robiąc zakupy. Harry spędził sporo czasu w księgarni, ale nie był usatysfakcjonowany wyborem, jaki miała ona do zaoferowania. W całym sklepie nie było ani jednej „wątpliwej" pozycji.
Zauważył podejrzanie wyglądający sklep, do którego wchodzili i z którego wychodzili głównie Ślizgoni, jednak nie był w stanie pozbyć się Rona i Hermiony na wystarczająco długi czas, by móc do niego zajrzeć.
W miasteczku znajdował się mały sklep spożywczy, którego Harry nigdy wcześniej nie odwiedzał. Znalazł w nim spory wybór magicznie zakonserwowanej żywności, która nie psuła się przez przynajmniej kilka tygodni. Jedzenie z kuchni mogło pomóc Syriuszowi w najbliższym czasie, ale biorąc pod uwagę desperację wyczuwalną w prośbie jego ojca chrzestnego, Harry zakładał, że regularne zdobywanie pożywienia stanowiło dla mężczyzny problem. Jedzenie, które zabrał dla niego z Hogwartu nie wytrzymałoby dłużej niż dwa, trzy dni, ale to ze sklepu powinno już wystarczyć na dłużej.
CZYTASZ
Harry Potter i Zejście w Mrok
FanfictionCzwarty rok. Przez przypadek Harry i horkruks Voldemorta zaczynają się porozumiewać i Harry powoli zaczyna się zmieniać. Staje się silniejszy i coraz bardziej świadomy złowieszczych wydarzeń, które miały wpływ na całe jego życie. Tłumaczenie z jęz...