Wiedział, że ta noc będzie ciężka dla nich obojga. Elfka łkała rozpaczliwie, co jakiś czas próbując coś powiedzieć. Starał się szeptać uspokajające słowa, dać jest jasno do zrozumienia że nie potrzebuje żadnych wyjaśnień ani usprawiedliwień. Ale ona zupełnie jakby tego nie zauważała, albo nie rozumiała. A może nie słyszała w ogóle co do niej mówił. Mamrotała niezrozumiałe słowa, raz za razem zaciskając w pięści materiał jego koszuli. Wyczerpana zapadała w nerwowy sen, mruczała coś cicho, by obudzić się wraz z kolejną falą płaczu.
Żałował, że samymi ramionami nie jest w stanie ochronić jej przed tą niesprawiedliwością, która na nią spadła. Najpierw wybuch na Konklawe, Kotwica i niesprawiedliwe oskarżenia, walka za wrogo nastawionych ludzi... I nawarstwiające się, jeden za drugim, kłopoty. Kolejne walki i bitwy, ciężkie decyzje i ich konsekwencje... Wszystkie obarczone potwornym brzemieniem, który musiała dźwigać.
Zasługiwała, aby spotkało ją coś dobrego. Aby w końcu złośliwy los spojrzał na nią przychylnym okiem. Dlaczego za tę bezinteresowność i dobro dostawała tylko... kolejne razy? Dlaczego musiała cierpień wciąż i wciąż, od nowa? Dlaczego traciła wszystko, co było dla niej tak ważne? Wolność, niezależność, rodzinę...
Westchnął, zamykając oczy. Świat za oknem zaczął szarzeć od zbliżającego się świtu.
Najpierw czuł potworny, paraliżujący gdzieś od środka smutek i żal. Współczucie przyszło dopiero później. Drżące, ciężkie, duszące. Utrudniające podjęcie działania i mącące jasność myślenia. Nie spodziewał się jednak, że zaleje go fala niepowstrzymanej, niemal obezwładniającej złości. Irytacji zarówno na Doradczynie jak i samego siebie. Że zrobili za mało, starali się za słabo...
Że zawiedli tu, gdzie nie wolno im było zawieźć.
Obezwładniająca, napędzająca się samoistnie furia, napinająca boleśnie mięśnie, paraliżująca zdrowy rozsądek. Nakazująca zrobić coś, cokolwiek, byle tylko...
Co właściwie?
Delikatnie gładził leżąca obok elfkę po plecach, w jakimś nieznanym samemu sobie odruchu. Chciał ją swoim ciepłem przekonać, że nie jest sama. Że jest obok, nawet jeśli w tej chwili dla niej to nie jest istotne. Może chciał w ten sposób okazać jej więcej wsparcia. Odrobinę zrozumienia, choć nigdy nie był na jej miejscu. W końcu jego rodzina, choć tak zaniedbana, nadal żyła. I czekała na niego.
Bo na nią nie miał już kto czekać tam, w świecie poza Inkwizycją.
Poczuł, jak poruszyła się ostrożnie.
Na pewno chciał, żeby przestała tak potwornie cierpieć...
Przeniósł dłoń na jej ramię, aby móc ją lepiej przytulić. Czekał na kolejne łzy. Na kolejny atak. Na kolejne niezrozumiałe słowa.
Ale słyszał tylko jej, może odrobinę zbyt płytki, ale miarowy oddech.
- Śpij- zaproponował cicho.
Pokręciła głową, łaskocząc go poczochranymi włosami w brodę.
- Nea...Odchrząknęła. Pozwolił jej na odsunięcie się gdy poczuł, że mu się wyrywa. Obserwował uważnie jak siada, unosząc drżące ręce do twarzy. Spiął się, gotowy ją do siebie przygarnąć nawet wbrew jej woli, ale ona tylko przetarła napuchniętą twarz, odgarniając do tyłu długie włosy. Usłyszał, jak wyszeptała coś cicho po dalijsku.
Czekał.
- Czy... mogę zostać sama, da'len?
Pytanie było ciche, ale usłyszał w nim ten sięgający głębi duszy ból, który musiała odczuwać.
I płochą prośbę, aby uszanował jej potrzebę.
Usiadł, przysuwając się ostrożnie. Sięgnął do jej twarzy i delikatnie obrócił w swoją stronę. Z ulgą odnotował, że nie spięła się obronnie pod jego dotykiem. Widział jednak cały ten ból i cierpienie w matowych oczach, przymrużonych przez zapuchnięte powieki.
- Przyjść później?
Jeden z kącików ust uniosła, w nieudanej próbie uśmiechu.
- Później...Wstając pochylił się, składając pocałunek w cynamonowych włosach.
Może nie było to dla niej najważniejsze w tej chwili. Ale nie była sama.
- Powiedź, jeśli będziesz mnie potrzebować.
Miał nadzieję, że na niego spojrzy, ale tylko kiwnęła głową, wbijając wzrok w podłogę komnaty.
CZYTASZ
[Dragon Age Inkwizycja] Śnieg i ogień. ✔︎
FanficKiedyś była Pierwszą po Opiekunce. Wiedziała, jak będzie wyglądać jej życie w leśnym klanie. Znała swoje zadania i miała jasno określony cel. Aż nadeszło Konklawe i Wybuch, które położyły kres dalekosiężnym planom i marzeniom. Cena wydawała się zby...