Rękawica.

267 16 12
                                    

              Nie zdziwił się, kiedy Siostra Słowik kazała mu mieć baczenie na Inkwizytorkę. Tak duża liczba gości sprzyjała zamachowi. I stwarzała olbrzymie niebezpieczeństwo. Czuł ekscytację, gdy wtapiał się w tłum barwnych gości na początku przyjęcia.
Ale po kilku godzinach był już zrezygnowany. Zauważył jak jedna z kobiet wymyka się do nie swojej sypialni, a niespełna kwadrans później podążył za nią kochanek; jeden z markizów wręczył podejrzanie ciężki mieszek służącemu hrabiego; jeden z gości próbował dostać się do kuchni w poszukiwaniu lepszych trunków; ale... wokół samej Herold tylko jeden gość zwrócił jego szczególną uwagę. Nie stanowił chyba jednak zagrożenia. Podążał za nią w pewnym oddaleniu, ale nic w jego ruchach nie zdradzało ukrytej w fałdach ubrania broni. W końcu nawet zbliżył się do Inkwizytorki i pogrążył w uprzejmej rozmowie, nim elfka odeszła pośpiesznie do kolejnego gościa. Podsłuchał ich rozmowę, ale nie dotyczyła zupełnie żadnych istotnych spraw. Choć wyraźnie pociągła twarz młodzieńca ściągnęła się gniewem, gdy Czcigodna odeszła. Po jej głośnej sprzeczce z markizem Duverger chłopak przez niemal godzinę tkwił w okolicy drzwi do jej wieży, sącząc wino. Gdy Ambasadorka ogłosiła koniec przyjęcia i zaprosiła wszystkich do ich komnat chłopak przez chwilę sprzeczał się z ojcem, a potem ruszył do ogrodu.
Zahiral westchnął. Szykowała się długa noc.
          Ale wiedział, że coś się wydarzy. Czuł to każdym mięśniem swojego ciała, gdy skradał się za hrabiczem.

***

       Kiedy skryła się w jego ramionach myślał tylko o tym, aby ją uspokoić. By ukoić jej nerwy i dać wytchnienie. Zapomniał o drżącym cieple, które wypełniło go w trakcie tańca a które później, z godziny na godzinę tylko przybierało na sile, gdy dyskretnie obserwował jej skąpaną w blasku pochodni postać. O nienośnym pragnieniu aby poczuć jej kwiatowy, rześki zapach, mrowienie magii na skórze i gibkie ciało, tak ufnie w niego wtulone. Aby odnaleźć słodycz miękkich warg i stanowczość władczego języka.
Aby przekonać się, że należy do niego.
          Jednak gdy musnęła jego usta swoimi spiął się odrobinę. Starał się pamiętać, że jest wzburzona i może reagować gwałtowniej niż zazwyczaj.
Chociaż ostatnio chyba oboje tak robili.
       Nie chciał pozwolić, aby zawładnęła nim żądza. Bo za żadne skarby Thedas nie chciałby jej skrzywdzić. Pragnął jej każdą komórką swojego ciała, ale... zasługiwała na więcej. Przesunął więc ręką wzdłuż jej pleców czując jak mięśnie napinają jej się nieznacznie. Wplótł dłoń w miękkie włosy, aby kontrolować stanowczość, z jaką do niego przywarła.
Chociaż jedyne co miał ochotę zrobić to zatracić się w jej bliskości.
- Zostań ze mną- szepnęła na wydechu, schwyciwszy materiał koszuli w pięści.
Słodka Andrasto...
Jego samokontrolę prawie trafił szlag.
- Zostanę- odpowiedział cicho, nim zamknęła mu usta kolejnym pocałunkiem.
Całą siłą woli zmusił się do kontrolowania przyspieszającego oddechu i delikatnym acz stanowczym przytrzymywaniu jej głowy.
       Choć ciepło, które czuł w ciele zaczynało promieniować, jakby trawiąc go od wewnątrz.
Odsunął ją od siebie zaledwie o cal. Tylko tyle, aby móc ukryć twarz w jej włosach. Westchnęła z niezadowoleniem, ciepłym oddechem drażniąc mu skórę na szyi.
Zadrżał.
- Dlaczego mnie... powstrzymujesz?- Głos miała schrypnięty z emocji, ale niskie nuty zaskoczenia w jej głosie... Zabrzmiała prawie jak skarcone niesłusznie dziecko.
Uśmiechnął się, na powrót jedną rękę opuszczając na jej plecy.
- Bo jesteś wzburzona, rozdrażniona...- poczuł, jak jej ciało lekko drży.- I zmarznięta.
- Zapomniałeś o nierozsądna- burknęła, odrobinę przekręcając głowę i składając ją na jego ramieniu.
Nie zapanował nad rozbawionym parsknięciem, z ulgą przyjmując jej kapitulację. Kwiatowy zapach jej skóry wcale nie ułatwiał zapanowania nad pragnieniem, ale gdy poczuł jak elfka rozluźnia się nieznacznie zaczął się uspokajać.
       Gdy byli jeszcze w Azylu, a ona zapytała go o śluby czystości... był z kobietami, nie krył tego. Najpierw z ciekawości, później aby zaspokoić własne żądze. Nigdy jednak nie chodziło o konkretną kobietę, o emocjonalną potrzebę; a o czysto fizyczne doznanie. Ale teraz...
Ona zmieniła wszystko.
Świat pogrążył się w chaosie. W nierównej walce o przetrwanie. Oni zaś znaleźli się w samym centrum tej burzy, z uporem godnym szaleńców próbując stawić jej czoło. Jeśli pod tą presją zachłysną się uczuciami i tym, co się między nimi działo... stracą to, zanim zdążą się rozsmakować w miłości.
Kochał ją. Może szczeniacko, może nieodpowiedzialnie, może pochopnie.
Ale niech Pustka pochłonie rozsądek!
Chciał poznać, co to znaczy żyć. Tak naprawdę żyć.
Z kimś.
Z nią.
       
Rozluźniła w końcu dłonie. Z zaskoczeniem poczuł jak opuszcza je, drażniąc przez materiał koszuli jego skórę. Odetchnął wolno, napełniając płuca aż po brzegi powietrzem.
- Zari.
Nie przejęła się w ogóle jego ostrzegawczym pomrukiem. Poczuł łaskotanie podwiniętej krawędzi koszuli, nim na bokach poczuł chłodne opuszki jej palców.
Na płonący miecz Andrasty...
Czując jej chłodne dłonie na skórze wiedział, że jeśli natychmiast jej nie powstrzyma...
- Zari, proszę.
- Nie chcesz mnie?- Zapytała niewinnie.
Stwórco najmilszy!
Przesunął dłoń na krzywiznę jej szczęki i uniósł delikatnie. Jej usta unosiły się w czymś podobnym do zadowolonego, cwaniackiego uśmieszku. Sam się uśmiechnął, scałowując wątpliwości z jej ust.
- Nie bądź niemądra.
- Jestem elfem z lasu- przypomniała.- Mogę być niemądra.
Pokręcił głową, trącając czubkiem własnego nosa jej. Zachichotała cicho, a dźwięk ten napełnił Cullena przyjemną mieszanką ciepła, czułości i rozleniwienia. Jakby na świecie nie istniało nic ważniejszego niż jej cichy, szczery śmiech. Wywołany przez niego.
- Zostaniesz chwilę ze mną?- Upewniła się, wysuwając z jego objęć.
Serce zabiło mi mocniej, gdy splatając swoje palce z jego skierowała się w stronę kanapy. Poszedł za nią posłusznie, siadając. Podwinęła gołe nogi pod siebie, przytulając ufnie do jego boku. Objął ją ramieniem stwierdzając, że w tej pozycji jest jakby jeszcze drobniejsza.
I bardziej bezbronna.
- Chwilę zostanę.
Wyciągnęła szyję, układając głowę wygodniej. Wzdychając cicho załaskotała go ciepłym oddechem w odsłoniętą skórę.
       Przymknął oczy, delektując się przyjemnym dreszczem, który temu towarzyszył.

[Dragon Age Inkwizycja] Śnieg i ogień. ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz