8. Słuchawki ratujące sytuację

356 62 8
                                    

  Poważnie zaczynałem się zastanawiać, czy Hinata nieco nie przesadza. Wpadł na pomysł, aby wspólnie spędzić święta. Nie miałbym w sumie nic przeciwko, tylko okazało się, że ma iść z nami Chiyo.
  — Co ty się jej tak uczepiłeś? Nie zabujałeś się przypadkiem?
  Rudzielec poczerwieniał na twarzy. Mógł się usprawiedliwiać, że jesteśmy na dworze i jest zimno, ale swojej zakłopotanej miny nie miał czym usprawiedliwić.
  — Wcale nie! — krzyknął i zaczął iść szybciej.
  — Miałem rację. — Uśmiechnąłem się zwycięsko pod nosem.
  — Sam się w niej zakochałeś!
  — Ja? Proszę cię, nie lubię takich przesłodzonych charakterków. Zacznijmy w ogóle od tego, że nie mam na razie zamiaru oglądać się za dziewczynami. — Schowałem zmarznięte dłonie do kieszeni kurtki. Znowu nie zabrałem ze sobą rękawiczek.
  — Gej! — usłyszałem nagle.
  Przestraszony rozejrzałem się dookoła. Mijana przez nas babcia spojrzała się na mnie dziwnie i schyliła się, by wziąć na ręce prowadzonego na smyczy niewielkich rozmarów psa, po czym szybkim krokiem odeszła.
  — Skąd ci to przyszło do głowy?!
  — Noya-senpai powiedział, że jeśli chłopak wykazuje brak zainteresowania płcią przeciwną woli osoby o tej samej płci — oznajmił z powagą.
  — Na pewno nie jestem żadnym gejem. Chcę się skupić na razie na siatkówce.
  — Mów co chcesz — powiedział rozbawionym tonem i ruszył dalej. — To jak? Idziesz z nami?
  — Nie chce mi się.
  — Kageyama, proszę cię — zaskomlał, odwracając się w moją stronę i idąc tyłem.
  Pokręciłem przecząco głową.
  — Po co ci ja, skoro masz szansę pobyć z nią sam na sam? — spytałem.
  — Mówię ci! Nie jestem zakochany! A nawet gdybym był, to pewnie bym nie wiedział, bo nie wiem nic o miłości. — Odwrócił się i szedł już normalnie. — Ale musisz przyznać, że jest ładna. Sam się jej przyglądałeś!
  — Ładna jest, ale zdecydowanie zbyt fałszywa.
  — Co?
  — Nieważne — westchnąłem. — W ogóle to jest dla ciebie za wysoka.
  Hinata zatrzymał się i  spojrzał na mnie ze złością w oczach.
  — Zamierzasz wypominać mi wzrost?! Nie moja wina, że taki się urodziłem. Za to ty wyglądasz okropnie, gdy się uśmiechasz, ha!
  Zignorowałem go i wyprzedziłem. Chwilę potem mnie dogonił, a jego złość momentalnie wyparowała.
  — Ale pamiętaj! Ja byłem pierwszy, zauważając, jak śliczna ona jest.
  — Daj mi już spokój. Nie jestem zainteresowany.
  Byliśmy już przy bramie szkolnej. Hinata cały czas nawijał o Chiyo i o tym, że powinienem się przyznać, iż mi się podoba. W międzyczasie namawiał mnie na to całe świąteczne wyjście.
  — Mówiłem, nie przepadam za Chiyo i nie podoba mi się ona!
  Wziąłem głęboki wdech, aby ochłonąć. Odwracając się, zobaczyłem kontem oka stojącą niedaleko nas postać. Była to Chiyo i przyglądała się nam. Ile mogła tak stać? Nie miałem pojęcia, ale byłem pewien, że słyszała skrawek nawszej rozmowy.
  — Hej, Chiyo — wyjąkał Hinata i nerwowo się zaśmiał.
  Nagle ta wyjęła z uszu małe słuchawki i spojrzała na nas pytająco.
  — Możesz powtórzyć?
  Zrobiłem zaskoczoną minę i obydwoje odetchnęliśmy z ulgą. Nic nie słyszała, gdyż miała na sobie słuchawki. Jednak są jakieś ich plusy, a moja mama tak narzeka na te ,,przeklęte" urządzenie.
  — Nic takiego — odparł Hinata. — Chciałem się przywitać.
  — Czemu się kłóciliście, jeśli można zapytać? — podeszła do nas skocznym krokiem. Od rana emanowała swoją radością.
  — O to, jakim idiotą jest ten tutaj. — Wskazałem kciukiem na rudowłosego.
  Wiedziałem, że się wtedy wściekł, ale o dziwo nie zareagował.
  — Jesteście przyjaciółmi, więc czemu tak sobie dogryzacie?
  — Przyjaciółmi? — spytałem. — W sumie chyba jesteśmy. Ale dla nas to normalne.
  — Jakoś nadal się trzymamy razem pomimo tych kłótni. To chyba na serio przyjaźń — dodał Hinata. Trochę to zabrzmiało, jakbyśmy na serio nie byli pewni naszej relacji.
  Nagle wyraz jej twarzy się zmienił. Nie był już przesadnie radosny, a zamyślony. Wymamrotała coś pod nosem, po czym odeszła w stronę szkoły.
  — Do zobaczenia — dodała na odchodnym niedbale.
  Hinata odprowadził ją kawałek wzrokiem. Taka nagła zmiana zachowania zdziwiła nas oboje. Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że nie możemy tak stać i gapić przed siebie.
  — Ej, bo zaraz się spóźnimy.

***

  Tuż po treningu zostałem zatrzymany w drodze do szatni.
  — Nie, nie, nie. — Tanaka stanął na mojej drodze. — Specjalny trening dla Chiyo czeka.
  — Znowu?
  Drugoklasista pokiwał twierdząco głową.
  — Wystarczycie wy sami — oznajmiłem, próbując wyminąć starszego kolegę, lecz ten skutecznie mnie zatrzymał, łapiąc za ramiona. Skierował mnie w przeciwną stronę, gdzie stali Hinata i Nishinoya i popchnął. — Na serio nie mam ochoty.
  — Oj tam, oj tam. Przyda ci się.
  Westchnąłem cierpiętniczo i usiadłem na jednej z ławek. Chętnie wróciłbym do domu. Trener dał nam tego dnia nieźle popalić. Przez moją sprzeczkę z Tsukishimą na początku treningu, musieliśmy przez jego połowę biegać dookoła sali. Jednak z tego co zauważyłem, dla tej trójki to było widocznie za mało.
  — Um, Hinata-kun... — Na sali pojawiła się brązowowłosa dziewczyna. — Naprawdę nie musicie zostawać.
  — To żaden problem!
  Dziewczyna podeszła do nas i wyjęła coś z torby.
  — Mam dla was coś na podziękowanie! — Rozdadała każdemu niewielką, kolorową paczuszkę. — Proszę, Kageyama-kun.
  Po chwili namysłu przyjąłem podarunek i podziękowałem. Spojrzałem na drugoklasitów. Tanaka nie posiadał się z radości, a Nishinoya... w sumie też.
  — A gdzie Tsukishima-kun i Yamaguchi-kun? — spytała z zawodem w głosie.
  Zastanawiałem się od kiedy zaczęła dodawać te końcówki do nazwisk. Zawsze używała samego nazwiska.
  — Dzisiaj nie zostali — odparł Hinata. — I dziękuję. Co to takiego?
  — Najwyżej dam im jutro — westchneła. — To ciasteczka. Mam nadzieję, że nie dodałam za dużo cukru — wyjaśniła z uśmiechem, splatając dłonie za plecami i wypinając klatkę piersiową do przodu.
  Hinata zaskoczony rozpakował paczuszkę i wyjął niewielkie, okrągłe ciasteczko i od razu wpakował je do ust.
  — Przepyszne!
  Z ciekawości też spróbowałem jednego. Rzeczywiście były bardzo dobre. Z chęcią sięgnąłem po kolejne.
  — Spójrzcie, Kageyamie aż się oczy świecą! — zaśmiał się Nishinoya.
  Zdezorientowany spojrzałem na rozbawioną czwórkę licealistów. Spuściłem głowę i chwyciłem kolejne ciasteczko. Co mogłem poradzić, że tak mi smakowały? Może zostanie na tym treningu nie było tak złym pomysłem? Przynajmniej mam ciastka.

________
Też ktoś ma problemy przy pisaniu? Bo watt się chyba na mnie obraził :/

Tak przy okazji... Co myślicie o nowej okładce?

When I see you... - Kageayama x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz