Stanąłem w progu mojej klasy. Nikogo tam nie było, a pozostały tylko dwie minuty do dzwonka. Zdziwiony tym widokiem, usiadłem na swoim miejscu. Jakiś apel, o którym zapomniałem? — zastanawiałem się.
— Nikogo nie ma? — zapytał ktoś nagle. Odwróciłem się i zobaczyłem Sakurę, która była zastępcą przewodniczącego naszej klasy. Zawsze przychodziła dosyć późno, ale zawsze udawało jej się zdążyć. — O, Kageyama! — powiedziała, zauważając moją osobę. — Gdzie reszta?
W odpowiedzi wzruszyłem ramionami i powróciłem do poprzedniej pozycji.
— Jak zwykle bez słowa. Mógłbyś się trochę uśmiechnąć od czasu do czasu. — Przeszła między ławkami i zatrzymała się przy mojej. — Od zawsze taki byłeś?
Sakura od pierwszego dnia w liceum była bardzo bezpośrednia.
— Przeszkadza ci to?
— Wiesz... — Nadęła policzki i chwilę się zastanowiła. — W sumie nigdy z tobą nie rozmawiałam. Dużo osób mówi o tobie różne rzeczy, a chyba wypada najpierw kogoś poznać, by potem oceniać sprawiedliwie. Wydajesz się wiecznie niezadowolony i każdemu posyłasz te swoje okropne spojrzenie. Czy ty na serio tak nie lubisz ludzi? — Po wygłoszeniu swojego monologu oparła dłonie o moją ławkę i zaczęła mi się intensywnie przyglądać. Jej blond kosmyki włosów wysunęły się zza ucha, przysłaniając częśc jej twarzy.
— Daj mi spokój.
Nie wiedziałem co innego powiedzieć. Ta opcja wydawała się najlepsza. Po co zaczynała rozmowę na taki temat? Widocznie zabrakło jej osób, które mogłaby dręczyć swoją paplaniną. Była zbyt pewna siebie, ciekawska i bezpośrednia.
— Dobra, nie będę naciskać. Powiesz mi w swoim czasie. — Zabrała ręce z blatu mojej ławki i przeciągnęła się, ziewając. — Nie wyspałam się — mruknęła pod nosem.
— Dlaczego miałbym ci cokolwiek mówić? — spytałem.
— Jesteśmy w jednej klasie. Wypada się poznać. Jak na razie masz u mnie opinię gbura. — Mrugnęła do mnie i z uśmiechem odeszła do swojej ławki. Zdążył wtedy zadzwonić dzwonek. — Nadal ich nie ma. Co z nimi? Chyba nie ma dzisiaj żadnego apelu, nie? — Usiadła na swoim miejscu i powoli zaczęła wyjmować książki ze swojej torby.
Przyglądałem się z nudów jej poczynaniom. Po chwili w sali pojawiła się grupka czterech chłopaków. Rozmawiali o czymś bardzo zaaferowani. Od razu dopadła ich Sakura, która była rządna wyjaśnień.
— A co z resztą? — W klasie pojawił się nauczyciel.
Mężczyzna podszedł do biurka i odłożył książki na jego blat, po czym przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu. Nasza mała grupka stanęła prosto i przywitała nauczyciela.
— Sakura? Gdzie reszta?
— Nie mam pojęcia, proszę pana. Dopiero przyszłam. — Dziewczyna stanęła przy swojej ławce.
— Jest mała afera przy przy damskiej szatni — oznajmił jeden z chłopaków.
— Czyli? — spytał mężczyzna.
— No... — zaczął niepewnie. — Tu chodzi o tą nową... Chiyo. Pobiła się z jakąś dziewczyną z klasy 1-4.
Zaskoczony spojrzałem na chłopaka. To było coś nowego. Od kiedy 'przeurocza' Chiyo pokazuje się ze złej strony?
— Zaczekajcie tu — polecił nacuczyciel i szybko opuścił salę.
— Serio? — Sakura otworzyła szeroko oczy i spojrzała po wszystkich obecnych. — A to coś nowego!
— Saku-chan, nie zaczynaj — poprosił Kim, jedyny uczeń pochodzenia koreańskiego w naszej szkole. Woosung nie był w sumie taki zły, ale jego paczka kumpli działała mi na nerwy.
Sakura jedynie machnęła ręką i w mgnieniu oka wybiegła z klasy. Jak zwykle szukała sensacji.
Nie minęła minuta, a nagle do klasy wpadła reszta uczniów. Robili ogromny hałas. Chwilę później wrócił nauczyciel. Upomniał wszystkich i kazał być cicho.
Było jednak w tym wszystkim coś, co mnie dziwiło. Czemu nie było Chiyo? Podobno to o nią chodziło w tej całej sprawie.***
Przez resztę dnia sporo osób rozmawiało o sytuacji z rana. Jednak nie wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Pytać jednak nie zamierzałem. Byłem tego ciekaw, ale nie na tyle.
Na treningu Hinata, którego nie widziałem na żadnej z przerw od razu zaczął opowiadać wszystko, co wiedział reszcie niewtajemniczonych. Stałem z boku i przysłuchiwałem się.
— Tamta ją uderzyła czy Chiyo tamtą? — spytał Sugawara, nie rozumiejąc nic z wyjaśnień rudzielca.
— Chiyo jest niewinna! — krzyknął oburzony Hinata.
— Spokojnie — uspokoił go szarowłosy. — Nic takiego nie sugerowałem.
— Chłopaki — zaczął pan Takeda, podchodząc bliżej naszej grupy — przestańcie już. Zostawcie ten temat w spokoju. Już wystarczająco wiele plotek powstało w ciągu tych kilku godzin.
Wszyscy natychmiast powrócili do swoich zajęć.
— Musi być coś na rzeczy, skoro nauczyciele ciągle nam nie pozwalają o tym rozmawiać — stwierdził Nishinoya, zajmując swoją pozycję na boisku. Ja byłem z nim w drużynie.
— Może jutro się dowiemy — odparł mu Tanaka.
Ja dowiedziałem się wystarczająco dużo. To, że Chiyo wdała się w bójkę z jedną z dziewczyn i obydwie zostały odesłane do domów mi wystarczało. Pokręciłem głową i skupiłem się na grze. Ostatnio trochę mi nie szło i musiałem wziąć się w garść._____
Wow, dawno mnie tu nie było, nie? Tak z pięć miesięcy będzie....
To długo, wiem. Przepraszam.
CZYTASZ
When I see you... - Kageayama x OC
FanfictionJaki cel ma bycie sztucznym do granic możliwości? A jak to jest to zrozumieć? Z czasem wszystko się zmienia. Postrzegamy kogoś tak, a nagle coś sprawia, że chwilę później robimy to inaczej. Bo najważniejsze to być sobą. A najłatwiej jest to robić pr...