Rozdział 1

208 32 24
                                    

Rose:

Kątem oka zauważyłam że mi się przygląda. Odwróciłam głowę w jego stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie na co odpowiedział tym samym Uśmiechając się szarmancko, ukazując przy tym szereg białych zębów. Szybko wróciłam do maltretowania worka treningowego. Uczęszczałam na kurs samoobrony, itp od dwóch miesięcy, ale tego przystojniaka widzę drugi raz, chociaż bywam tu trzy razy w tygodniu. Widocznie ma jakieś praktyki w tym zawodzie.

Zerknęłam jeszcze raz w jego stronę, ale on już w moją nie patrzył, bo był zajęty pomaganiem jakiejś dziewczynie. Pokazywał jej jak ma uderzać, przykładając jej przy tym rękę do brzucha, tłumacząc coś. Zadowolona mało nie straciła gruntu pod nogami. Żenada. Uderzyłam w worek z takim impetem że zabolały mnie kostki. Źle przyłożyłam dłonie. Zaklęłam pod nosem.

- Oj, dziewczyno, skąd w tobie tyle agresji?- usłyszałam za sobą męski głos.

Niechętnie się odwróciłam, i moim oczom ukazał się obraz wiecznego raju.

-Eee, jakiej tam znowu agresji...- zakłopotana zaśmiałam się nerwowo. Uśmiechnął się.

- Źle trzymasz dłonie.. Daj pokaże ci.- Chciał wziąć moją dłoń, ale szybko zabrałam rękę. Zaraz co?! Brawo Rose... Dopiero byłabyś w stanie zabić wzrokiem tamtą dziewczynę zadowoloną że dotyka ją, nie Ciebie, a teraz nie pozwalasz mu dotknąć dłoni...??

- Spokojnie, przecież nie mam złych intencji- Zaśmiał się.- Skoro nie chcesz tak, to pokaże ci na swoich.

Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam.

- Chyba nie masz nic przeciwko.

Nadal patrzyłam.

-hmm??

Wytrzeszczyłam oczy uświadamiając sobie że stoję przed nim jak idiotka, gapiąc się w niego, mając minę pełną skupienia prawdopodobnie jakbym zastanawiała się co zjeść na kolację.

- E nie, no pewnie- Odparowałam. kurna. Już widzę po jego minie że coś nie tak.

- To znaczy?

- Dobra, na dzisiaj i tak wystarczy. Innym razem- Wyszczerzyłam zęby i szybkim krokiem wyszłam z hali.

Ja pi**le, co to było kobieto, brawo- przybiłam sobie piątkę z czołem.

Wzięłam prysznic, i ubrałam się. Wysuszyłam moje dłuugie ciemne włosy, i zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam torbę, i wyszłam z szatni. Wychodząc zerknęłam tylko na salę, wypatrując "trenera" Ale nie dostrzegłam go, wiec szybko wyszłam z budynku.

**************************************

- Jeesteem!- Krzyknęłam oznajmiając mojemu kochanemu mieszkankowi że jestem. Tak mieszkankowi, bo mieszkam sama, ale dopiero od dwóch tygodni, i zawsze oznajmiam że wróciłam, bo zostało mi to w nawyku. Mieszkam w Seattle od zawsze, bo to moje rodzinne miasto. Rodzice mieszkają 20 km ode mnie, więc jeśli bym czegoś potrzebowała, zawsze mogę na nich liczyć.

Wkroczyłam do kuchni i wzięłam z lodówki puszkę coli, i usiadłam na kanapie przed tv. Przewalałam kanałami, aż natrafiłam na jakiś tandetny film przy którym zasnęłam.

Heej kochani, mam nadzieję że jako tako wam się podobało :) Dopiero pierwsza część i troszkę nudy, ale obiecuję że będzie tylko lepiej :-P Miłego dnia :-* <3 <3 

Złamaliśmy zasady gry / ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz