Rozdział 9

28 6 7
                                    

Eileen

Obudziłam się w dużym i dobrze nasłonecznionym pomieszczeniu. Ściany były w kolorze écru, a podłoga wykonana z jasnego, zapewne brzozowego drewna tak samo, jak meble. Kiedy odzyskałam czucie, zauważyłam, że spoczywam na dwuosobowym łóżku. Było nieziemsko wygodne.

Podniosłam się ostrożnie, opierając na łokciach, żeby po chwili przejść do pozycji siedzącej. Kiedy to zrobiłam, poczułam okropny ból w czaszce. Zupełnie jakby ktoś rozsadzał ją od środka. Odczułam, jak robi mi się niedobrze. Jedną ręką dotknęłam swojego czoła, ale od razu tego pożałowałam. Ból, który się w tym momencie pojawił, sprawił, że cicho załkałam. Upadłam na jedną z poziomkowo-czerwonych poduszek i pisnęłam. Ból był nie do zniesienia.

- Boli? - Poczułam na sobie obcą dłoń i warknęłam. Fala bólu nasiliła się jeszcze bardziej.

- Spokojnie, zaraz przestanie. - Usłyszałam ciepły męski głos przy uchu.

Nie mogłam się podnieść, aby zobaczyć, z kim mam do czynienia, ale czułam jego zapach. Zaciągnęłam się nim jak narkotykiem i westchnęłam z rozkoszy. Odczuwałam, jak roztaczał wokół mnie swoją woń. Pachniał cytrynową nutą z domieszką cynamonu i bazylii.

- Podoba ci się mój zapach - spytał, a raczej stwierdził.

Nie potrafiłam odpowiedzieć. Byłam na to za słaba. Resztką sił uniosłam delikatnie powieki, ale obraz był rozmazany. Nie potrafiłam odróżnić kolorów ani kształtów.

- Śpij już. - Dosłyszałam jego głos przy uchu i poczułam jak coś zimnego i metalowego wbija się w moje udo. Ten dupek mnie uśpił!

Nie czułam nic. Wokół mnie trwała nieprzenikniona ciemność. Tonęłam w pustce. Zlewałam się z nicością. Zasnęłam.

W pewnym momencie poczułam, jak wracają mi siły. Otworzyłam gwałtownie oczy i krzyknęłam na całe gardło. Zaraz potem krzyk zamienił się w żałosne ujadanie. Nie robiłam tego od mojej pierwszej pełni. Nie wyłam już od tak dawna, że zapomniałam jakie to przyjemne. Wyrzucić z siebie wszystkie emocje przez jeden zwykły ryk. Kiedy skończyłam, zauważyłam, jak robi mi się lżej na duszy. Uśmiechnęłam się lekko, siadając na skraju łóżka.

- Całkiem nieźle. - Dobiegł głos od strony drzwi.

Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam tego samego chłopaka, który wpadł na mnie kiedyś w szkole. To było całkiem niedawno, jeszcze zanim na mojej głowie pojawiła się para wilczych uszu.

Cholera! Przeklęłam w myślach, dotykając jednego z nich. Nadal tam były.

- Gdzie ja jestem? - spytałam, patrząc na bruneta.

Na pierwszy rzut oka był dobrze zbudowany. Miał na sobie czarną koszulkę i ciemne dżinsy, ale nawet w tym nie dało się nie zauważyć, że chłopak jest umięśniony. Nie dało się też zaprzeczyć, że jego twarz była całkiem pociągająca. Lekko zadarty podbródek i wąskie, ciemne usta zachęcały do dotyku, ale jasnoniebieskie, podchodzące pod popiel oczy sprawiły, że po moich plecach przeszły dreszcze. I bynajmniej nie było to z podniecenia, a ze zdezorientowania. Jego spojrzenie było jednocześnie zimne i aroganckie. Brwi miał ciemne i gęste, a włosy w kolorze cappuccino falowane, postawione na sztorc. Na jego ustach widoczny był cień uśmiechu. Wydawał się rozbawiony całą sytuacją.

- Gdzie jestem? - Ponowiłam pytanie.

- Jesteś w domu - skwitował tajemniczo.

- Jak to w domu? To nie jest mój dom. - Zirytowałam się.

- Jeśli chcesz wiedzieć więcej, to chodź za mną. - Spojrzał na mnie poważnie, a potem posłał mi dziwny uśmiech.

- Tylko nie próbuj żadnych sztuczek - dodał i wyszedł.

StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz