Rozdział 6

34 8 1
                                    

Eileen

Obudził mnie odgłos pukania do drzwi. Osoba za nimi zaczynała się chyba denerwować, bo zaczęła w nie agresywnie walić. Wstałam nieprzytomna z łóżka i przetarłam oczy, próbując chociaż trochę oprzytomnieć. W wilczym tempie znalazłam się przy drzwiach i z niepokojem uznałam, że lepiej najpierw posłuchać. Minęło parę minut, po których postanowiłam się odezwać. Nie będę przecież cały dzień stać przy tych durnych drzwiach!

- Kto tam? - zapytałam przez drzwi.

- Ja! Ty idiotko! Pukam do ciebie od dwudziestu jebanych minut! - wydarła się dziewczyna za nimi.

- Cam? - Rozpoznałam głos przyjaciółki.

Uchyliłam odrobinę drzwi i zajrzałam przez szparę. Rzeczywiście, przede mną stała już nieźle wkurzona brązowooka. Widząc nastolatkę, otworzyłam je, wpuszczając do środka Camille. Weszła pewnym siebie krokiem do mieszkania i skierowała się do kuchni. Poszłam za nią w nadziei, że usłyszę wytłumaczenie, dlaczego się do mnie tak dobijała. Blondynka stanęła przy oknie i założyła ręce. Czekała na mój ruch, a ja widząc to, usiadłam na jednym z krzeseł przy stole. Założyłam nogę na nogę i popatrzyłam na nią w niemym pytaniu.

- No więc? - Zaczęłam.

- Nie zaczyna się zdania od "więc". - Przyjrzałam się jej skołowana.

Jasne pasma włosów związała z tyłu w koński ogon, a na wierzch ubrała fioletową tunikę ze złotym nadrukiem. Na dół natomiast założyła jasnoniebieskie dżinsy i trampki. Nie rozumiałam, jak może nosić te spodnie szatana! Od kiedy tylko pamiętam, nienawidziłam nosić, dżinsów. Ograniczały moje ruchy, a do tego były strasznie niewygodne. Już jako dziecko miałam tego dosyć i podjęłam decyzję, że już nigdy żadnych nie założę.

- Po co przyszłaś? - Przeszłam do rzeczy.

- Nie było cię w szkole... To chyba normalne, że się martwiłam. - Wbiła we mnie spojrzenie i westchnęła.

- Dlaczego cię nie było?

Nie wiedziałam co robić. W tym momencie chciałam powiedzieć jej całą prawdę o moim pochodzeniu. Bałam się tej chwili. Może mi nie uwierzyć albo wyśmiać, albo to i to. Nie byłam na to jeszcze gotowa. Nie mogłam jej powiedzieć prawdy.

- Źle się czułam - Skłamałam, chodź, było w tym, tak naprawdę ziarnko prawdy. Moje samopoczucie po wyrośnięciu nowych uszu nie było najlepsze. Patrzyłam w twarz przyjaciółki i zagryzłam, wargę mając nadzieje, że mi uwierzy.

- Ok - powiedziała po chwili i przeniosła wzrok na moją czapkę.

- Zimno ci czy to jakiś twój nowy styl? - spytała zaintrygowana.

- To... - Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ mi przerwała.

- Zresztą nieważne. Taki jeden chłopak o ciebie pytał. Kazał mi to przekazać. - Jej oczy zalśniły w podekscytowaniu.

- Co? Ktoś o mnie pytał? - Zdziwiłam się i rzuciłam jej pytające spojrzenie.

- Jakiś brunet. Sama byłam tym zaskoczona! Bez obrazy kochana, ale ten koleś był jakiś dziwny. - Wzruszyła ramionami, patrząc na kopertę, w swojej dłoni. Podała mi ją, uśmiechając się ciepło i z zainteresowaniem zerkała w jej stronę.

- Otworzysz? - spytała po chwili ciszy.

- Yyyy... No tak... Jasne... - zmieszałam się, po czym chwyciłam za jeden z rogów i urwałam górną część koperty.

- Nie prościej byłoby wziąć nóż? - zasugerowała.

Zignorowałam jej słowa i sięgnęłam powoli do środka otwartej już koperty. Delikatnie chwyciłam kartkę w niej, zupełnie jakby miała się zaraz rozpaść. Nie ufałam temu. Mając kartkę w dłoni, zaczęłam uważnie czytać tekst na niej.

Eileen Carver
Zauważyłem, że od naszego ostatniego spotkania na korytarzu nie pojawiłaś się w szkole. Nie wiem do końca dlaczego, ale chciałbym cię bliżej poznać. Proszę, spotkaj się ze mną jutro, czyli w czwartek przy wejściu do parku Prospect. Będę na ciebie czekał.

- Co tam jest napisane? - Cam spojrzała mi przez ramię i zaczęła czytać.

Siedziałam w ciszy, analizując tekst wiadomości. Jakiś koleś, którego podobno niedawno poznałam, chce się ze mną spotkać, żeby mnie "bliżej" poznać. Tylko o kim mowa? Kto to napisał? Tak czy siak, gość już ma jednego plusa za odręcznie napisany list. Miło jest dostać coś takiego zamiast zwykłego SMS-a. Nie jestem przekonana czy powinnam pójść, z uwagi na moje ostatnie problemy. Uszy, ludzie śledzący mnie i dziwne zachowanie matki. Trudno się było od tego wszystkiego odpędzić, ale jeśli dzięki spotkaniu z tym chłopakiem, chociaż na chwilę zapomnę o tym wszystkim to będę szczęśliwa.

- Idziesz? - Przyjaciółka zerknęła na mnie niepewnie.

- Wiesz... Ostatnio mam dużo na głowie i... - przerwała mi.

- Chyba masz racje. Nie wiem skąd, ale chyba kojarzę tego gościa i uważam, że tym razem dobrze robisz. Na twoim miejscu też bym nie szła.

- Ale... Ja chce iść. - Patrzyłam zdziwiona na dziewczynę, jej spojrzenie natomiast wyrażało troskę.

Moja pewność siebie ucichła. Może jednak nie powinnam iść?

- Och... W takim razie... Uważaj na siebie, dobrze? - Poprosiła zmartwiona.

- Obiecuję. Jednak nie rozumiem co cię tak martwi? - Westchnęłam.

- Po prostu bądź ostrożna.

Czy tylko mi się wydaje, czy to było jakieś dziwne? Czy nie powinna się teraz podniecać, a później uznać, że musi mnie zrobić na tak zwane "bóstwo"? Nigdy się tak nie zachowywała. Może naprawdę nie powinnam iść.

*****
Mam świadomość, że rozdział jest dosyć kiepski, ale ciągle się uczę. Tak więc, po prostu przepraszam i obiecuję poprawę ^^

Ps: Rozdział dedykowany wszystkim "Nocnym Markom". Łączmy się **

StormOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz