Wyjechali z miasta, nim całe spłonęło. Uciekli w las, tam było najbezpieczniej. Skag przyglądał się dokładnie ściółce i drzewom. Wieczorem natrafił na trop przyjaciela.
-Lambert, spójrz tu. Widzisz? Rozlany olej do miecza. Tylko Gryfy takiego używają. Czujesz to? To na pewno on. - Wiedźmin był niesamowicie podniecony swoim odkryciem.
-Tak, to może być on. Jakieś pół dnia drogi stąd. Mhmmm - mruknął. - Ładne perfumy. To pewnie ta przyjaciółka?
Shani skinęła głową. Ciągle była osłabiona i niesamowicie zmęczona. Ale cieszyła się, że Lambert ją znalazł i zabrał.
-Dogonimy ich i odpoczniemy - zadecydował Skag.●
-Możecie dołączyć. - Powiedział cicho elf. W rękach trzymał srebrny przedmiot.
Klaus usiadł obok niego, przyciągnął do siebie dziewczynę i zapatrzył w ogień. Elf wyglądał na całkiem załamanego, nie odzywał się, poczęstował ich upieczonym jeleniem i patrzył dalej w ogień. Dopiero po chwili wiedźmin zorientował się, że elf trzyma w rękach jego medalion.
-Skąd go masz? - Spytał zdziwiony.
Elf przez chwilę przyglądał mu się tępo, w końcu jednak zacisnął pięść.
-Znaleźliśmy w mieście. Należał do bardzo dzielnej kobiety, która ukradła go Wiecznemu Ogniowi.
-Należy do mnie - skwitował wiedźmin.
Elf zmierzył go spojrzeniem. Wyciągnął dłoń.
-Y'asper.
-Klaus. Mogę? - Wyciągnął rękę po medalion.
Elf oddał go bez sprzeciwu. Po tym wstał i odszedł w las. Chwilę później usłyszeli kroki za plecami.●
-Skag! - krzyknął wiedźmin na ich widok. - Lambert. I... Shani? Miło cię widzieć.
-Was też. Daleko nie uciekliście. I odzyskałeś medalion.
-Długa historia.
-Mamy masę czasu.
Rozsiedli się przy ognisku. Lambert wciągnął Shani na kolana, jak kiedyś w Kaer Morhen. Mari usiadła oparta o Klausa. Skag przyglądał im się, ukrywając zazdrość. Piekli resztę jelenia, którego zostawił elf. Nie wrócił.
Ułożyli się wokół ogniska, by odpocząć. W dalszą drogę ruszyli wraz ze wschodem słońca. Ponad drzewami wciąż widzieli łunę płonącego miasta.●
-Znalazłeś mnie.
-Nie mogłem cię zostawić - pocałował ją w czoło. - Miasto spłonęło.
-Razem z moim domem.
-Możesz wrócić ze mną do Kaer Morhen.
-Nie mogę. Do zimy jeszcze dużo czasu. Nie zostanę z tobą na szlaku do tego czasu.
-Możemy pojechać od razu - splótł ich dłonie.
-Lambert, kocham cię, ale to nie jest dobry pomysł. Znajdę wioskę w której szukają medyka i na razie tam zostanę. Zimą mogę was odwiedzić w warowni. Ale to nie miejsce dla mnie.
-Możesz wyruszyć ze mną na Szlak. Jeździć po wioskach i pomagać ludziom, ja będę zabijać potwory. Nie zostawię cię po raz drugi.
-Znajdźmy najpierw jakąś wioskę, wtedy się zastanowimy. Na razie nie mam konia, żeby podróżować w pojedynkę. Poza tym zawsze dobrze mieć obstawę wiedźmina - pocałowała go miękko.Koniec rozdziału 9.
☆☆☆
OD AUTORA
To już ostatni rozdział, na dniach pojawi się epilog, mówiący o losach pozostałych bohaterów. Wątku Shani i Lamberta na razie nie kończę, może do niego wrócę. Art Niki Vaszi 💘
CZYTASZ
Szlakiem Gryfa
FanfictionDalsze losy Shani i Lamberta. Akcja toczy się niedługo po "Wilczym Tropem". W Oxenfurcie polują na wszystkich odmieńców. Żaden wiedźmin, nieludź, ani czarodziej nie może czuć się bezpieczny. Shani, która wróciła do rodzinnego miasta, pomaga w sz...