2. MOJITO

387 31 1
                                    

Doszedł w jego wnętrzu.

Draco opadł na pościel obok Harry'ego, uśmiechając się zwycięsko. Uwielbiał tę chwilę po seksie, gdy leżał ciało przy ciele, delektując się zapachem potu. Człowiek pachniał zupełnie inaczej, co wprawiało go w specyficzny, leniwy nastrój. Odetchnął, zamykając oczy. Założył ręce za głową, pozwalając Harry'emu położyć się na jego klatce piersiowej.

Wokół panowała cisza. Słyszał powoli uspokajający się oddech Harry'ego. Mógłby tak leżeć godzinami, lecz powoli obowiązki wzywały. Westchnął, spychając z siebie mężczyznę delikatnie, po czym podniósł się do siadu. Sięgnął po różdżkę, a w następnej chwili wyczyścił ich obu. Oblizał usta, a potem wstał i ubrał bokserki. Spojrzał na Harry'ego, któremu najwyraźniej nie w głowie było wstawanie — leżał na boku, podpierając głowę na ręce. Draco zmrużył oczy, starając się ukryć półuśmiech. Wyglądał seksownie i musiał zdawać sobie z tego sprawę.

— Ubierz się — rzucił, różdżką posyłając bieliznę w jego stronę.

Odpowiedział mu zawadiacki uśmiech.

— A po co? — zapytał cichym głosem, przeciągając sylaby. — Tak jest mi dobrze.

Draco, nie chcąc dać się podejść zagrywce, wzruszył ramionami, po czym skierował kroki do łazienki, która przylegała do sypialni. Odkręcił kurek, żeby napełnić wannę. Wlał płynu do kąpieli, chcąc wytworzyć pianę. Długa, relaksująca kąpiel dobrze im zrobi.

Wrócił do kochanka.

— Co powiesz na szampana i kąpiel w wielkiej wannie? — zagadnął, opierając się o kolumnę łóżka.

Harry'emu zaświeciły się oczy. Usiadł powoli, pokręcił głową, jakby kontemplował nad propozycją, po czym wstał. Podszedł powoli do Draco i przesunął palcem po jego torsie.

— Prawie się zgadzam — wyszeptał.

— Prawie?

— Zamienię szampana na mojito.

No tak, jak mógłby zapomnieć?

Klub pełen był spoconych ciał oraz fantastycznych drinków. Parkietem władali amatorzy tańca, podskakując i kołysząc się w rytm energicznej muzyki puszczanej z wielkich głośników wzmocnionych magicznie. Loże zajęte były przez co zamożniejszych czarodziei, którzy to delektowali wzrok młodymi, rozhulanymi ciałami. Stoliki również były oblegane; całe grupy przyjaciół wręcz wylewały się z miękkich kanap, przekrzykując melodię. Kolorowe światła atakowały niemalże każdy zakątek pomieszczenia, płatając wzrokowi figle.

Draco jednak to nie przeszkadzało w zabawie — tańczył właśnie z jakimś niewiele starszym od siebie mężczyzną, nie pozostawiając wątpliwości co do swoich intencji. Ocierał się o drugie, równie gorące i spocone ciało. Uśmiechał się w dwuznaczny sposób. Odgarniał włosy z twarzy, starając się wyglądać jak najatrakcyjniej dla jegomościa.

Wtedy ktoś na niego z impetem wpadł, najwyraźniej pchnięty przez innego. Draco upadł, mrużąc natychmiast oczy i szukając sprawcy zamieszania.

Był to dość wysoki chłopak o jasnych włosach i przerażonej twarzy. Patrzył gdzieś przed siebie, więc Draco automatycznie podążył za jego wzrokiem. Wytrzeszczył oczy. Właściwie to nie wiedział, kogo się spodziewał, ale... na pewno nie jego. Wściekły jak hipogryf Potter wyglądał naprawdę przerażająco. Całą swą złość kierował ku chłopakowi, który wpadł w Draco na skutek popchnięcia.

Podniósł się szybko, a potem pomógł wstać przestraszonemu chłopakowi. Nie pytał, nie chcąc zedrzeć gardła przy próbie przekrzyczenia muzyki, ale ciekawość nie pozwoliła mu zostawić sprawy samej sobie, więc podszedł do Pottera. Odciągnął go na bok, lecz przez to nie zauważył nagłego zaskoczenia, jakie pojawiło się na jego twarzy; oprzytomniał, zorientował się, co zrobił.

alternatywa || DrarryWhere stories live. Discover now