5. GRYFOŃSKI OBOWIĄZEK

193 17 4
                                    

— Harry, będziesz miał oko na pana Malfoya? — Dumbledore wyglądał na zatroskanego.

Harry pokiwał głową, chociaż nie wiedział, po co miałby pilnować tego dupka. Skoro dyrektor prosił, zapewne istniał wyjątkowo ważny powód. Nie chciał się kłócić z Dumbledore'em, lecz gryfońska ciekawość wzięła nad nim górę.

— Dlaczego? Po co miałbym pilnować... Malfoya? — zdążył ugryźć się w język. Miał wiele określeń na tego osobnika, lecz żadne nie nadawało się do usłyszenia przez dyrektorskie uszy.

Dumbledore uśmiechnął się dobrotliwie, nie odpowiadając.

— Dropsa? — zaproponował, podsuwając Harry'emu miseczkę z żółtymi cukierkami.

Hermiona wyglądała na zaintrygowaną, zaś Ron marszczył brwi, w ten sposób ukazując swoje niezadowolenie. Harry mógł się tego po nich spodziewać, patrząc na zadanie, jakie wyznaczył mu Dumbledore. Poza tym nie odpowiedział na pytanie, po co miałby śledzić Ślizgona. Harry wiedział, że miał odpowiednie predyspozycje do dowiadywania się, gdzie Malfoy był (w końcu posiadał Mapę Huncwotów i pelerynę-niewidkę), lecz... czemu on? Czemu nie taki Snape? Snape miał dużo większe szanse wyciągnięcia z Malfoya prawdy.

Trójka przyjaciół siedziała na kanapie przed kominkiem w pokoju wspólnym Gryffindoru. Starali się rozmawiać cicho, aby nie wzbudzić zainteresowania innych osób, co było dość proste w panującym wokół gwarze – pierwszoroczni byli podekscytowani Hogwartem, do którego dopiero co trafili, pozostali zaś znali się już kawał czasu, więc żartowali, odrabiali zadania domowe zadane na wakacje (bo po co robić je na czas?), grali w szachy lub eksplodującego durnia.

Ogień trzasnął, Harry zapatrzył się w płomienie.

— Dla mnie to dziwne — oświadczyła Hermiona, podciągając nogi pod brodę. — Czego właściwie Dumbledore oczekuje?

Harry wzruszył ramionami, zaś Ron prychnął, niezadowolony z decyzji podjętej przez dyrektora. Właściwie nie można mu było się dziwić, ponieważ jak dotąd nie mieli zbyt ciepłych relacji z Malfoyem.

— Mam nadzieję, że to nie będzie nic specjalnego — mruknął Harry, wstając z kanapy. Przeciągnął się. — Jestem padnięty. Chodźmy już spać.

— Idź przodem, dogonię cię — rzucił Ron.

Harry, wzruszywszy ramionami, udał się do sypialni. Nie myślał, dlaczego Ron chciał jeszcze zostać z Hermioną, nie zastanawiał się, dlaczego Dumbledore chciał, aby Harry pilnował Malfoya. Jego umysł skupił się wyłącznie na łóżku, które czekało na niego wiernie w jednym miejscu, kusząc miękkim materacem i ciepłą pościelą.

Przebrawszy się w piżamę, odsunął kołdrę na bok, a potem wsunął się pod nią i ułożył wygodnie na plecach. Włożył rękę pod głowę, a potem leżał, patrząc w sufit. Sięgnął jeszcze po różdżkę, aby prostym jej ruchem osłonić całe łóżko zasłonami. Zamknął oczy, starając się wyrzucić z głowy wszelkie myśli, które nie dawały mu spać. Teraz, kiedy leżał przed snem, nie miał co zrobić z rękoma czy głową, więc wątpliwości oraz pytania same pojawiały się w myślach, jedno po drugim.

Dlaczego Dumbledore nie chciał mu powiedzieć o celu pilnowania Malfoya? Dlaczego to właśnie jego wybrał do tego zadania? Czyżby Dumbledore mu nie ufał i w ten sposób chciał udowodnić jego lojalność?

Następnego dnia Harry wstał w o wiele lepszym nastroju. Już nie dręczyły go pytania z nocy; na głowie miał obecnie transmutację i zaklęcia. Jeśli chciał dobrze sobie poradzić w przyszłym roku na owutemach, musiał się skupić na zadaniach wyznaczonych przez profesorów.

alternatywa || DrarryWhere stories live. Discover now