Szlaban, a może nie szlaban?

2.1K 153 14
                                    

A oto i kolejna część 💗💕💋
Naprawdę fajna piosenka 👆💓💓 Zachęcam do posłuchania 😘😍💖

~°~°~°~°~°~°~°~°~

Lekcje minęły względnie szybko. Bliźniacy mieli wciąż w pamięci słowa nowej nauczycielki i całą tę sytuację. Liczyli, że chciaż na historii magii, którą mieli właśnie z nią okaże coś na podobę zęmsty. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Wciąż czerwona profesor Vablatsky uśmiechała się do nich całą lekcję i nawet przyznała kilka punktów nie tylko Ślizgonom, ale i Gryfonom. Myśleli, że bedzie się teraz nad nimi "znęcać" i się na nich uweźmie, a ona tym czasem zachowywała się, jak gdyby nigdy nic. Nie odjęła punktów członkom domu Węża, mimo że dość wyraźnie się z jej nabijali. Co zaskoczyło wszystkich sama dołożyła do żartów kilka groszy. Nikt jeszcze nie słyszał wśród grona pedagogicznego, aby nauczyciel kpił sam z siebie.
Ma dystans do siebie. To dobrze. Nie to co nasz kochany Nietoperz lub McSztywna... - pomyślał w pewnym momencie Fred, gdy cała klasa śmiała się ze słów profesorki.
- Myślisz o tym samym? - szepnął do brata George.
- Chyba tak - spojrzał uważnie na swojego klona - to najlepsza nauczycielka historii magii w historii - zakończył szczerząc się i jednocześnie spoglądając na kobietę, która tłumaczyła coś Lee Jordanowi - ich przyjacielowi.
- Ciekawe co wymyśli na tym szlabanie - szepnał ostatni raz George, gdyż główny temat ich rozmowy podszedł właśnie do ich ławki.

- Proszę wejść - dwójka Gryfonów usłyszała miły głos, dochodzący z za drzwi. Fred nacisnął na mosiężną klamkę, która ustąpiła pod naciskiem, a ich oczom ukazał się średniej wielkości gabinet. Ściany były pokryte bordową i beżową farbą z brązowymi elementami. Wisiały na nich obrazy przedstawiające postacie, które w jakiś sposób musiały być powiązane z tym zamkiem. Znajdował się tam jeszcze kominek, czarno - biały dywan i postawne biurko, przed którym stały dwa krzesła i jedno za, a siedziała na nim nauczycielka i jednocześnie obiekt spektakularnego żartu bliźniaków. Gdy zamknęły się za nimi drzwi Lilith podniosła wzrok z nad papierów, woluminów i ksiąg które zawzięcie do tej pory wertowała.
- Widzę, że panowie świetnie sobie poradzili z dotarciem do mnie - uśmiechnęła się do nich po raz kolejny dzisiejszego dnia - proszę usiądźcie - wskazała czerwoną dłonią na dwa krzesła - Napiją się panowie czegoś? - zapytała, a bracia Weasley popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
- A na pani może...
- ... piwo kremowe? - posłali jej chytre uśmieszki.
- Niestety, ale takiego rarytasu nie mam w swoich zapasach - udawała smutek z tego powodu, co jeszcze bardziej rozbawiło chłopców - może być herbatka? - zapytała, a w tym samym czasie machnęła ręką, a filiżanki z dzbankiem przyleciały na biórko. Cały czas spoglądała na kawalarzy, którzy nie mniej uważnie się jej przyglądali.
- W ostateczności - zaśmiał się jeden z młodzieńców, a był to jak przypuszczała Fred - nawet nie zauważyli kiedy wszystkie dokumenty z jej biurka zniknęła, a zastąpiły je filiżanki z których parowała gorąca ciecz. Na środku stał też talerzyk z ciasteczkami.
- Więc co mamy robić na tym szlabanie? - zapytał George. Gdyby ich wszystkie szlabany miały tak wyglądać to z pewnością mieliby zapełnione już całkowicie popołudnia do końca roku.
Gdyby tylko nasz wspaniały Snape był taki gościnny - pomyślał Fred, który prawie parsknął na tę myśl - muszę później podzielić się tą cudowną wizją z Georgem.
- Ach, szlaban? - zamyśliła się kobieta, a na jej czerwoną twarz wypłynął szeroki uśmiech - nie, odpuścimy to sobie - machnęła ręką, a Weasley'owie spojrzeli na siebie zdziwieni - opowiedzcie mi lepiej o waszych kawałach - puściła im oczko - profesor Dumbledore zdążył mi powiedzieć, że macie w tej dziedzinie pewne osiągnięcia.
- Powiemy skromnie... - chłopcy się wyprostowali dumni, że ktoś chce posłuchać o ich wyczynach i nie należy do ich grona przyjaciół lub fanów.
- ... że Dumbek ma rację - Lilith zaśmiała się na określenie dyrektora.
- Czyli pani profesor się już na nas nie gniewa za ten dowcip? - zapytał George, który nie był jeszcze do końca pewien, czy to nie ma jakiegoś drugiego dna.
- Ależ skąd - wciąż z "bananem na twarzy'' machnęła ręką, a jej wygląd stał się znowu normalny.
Co?!? Ale jak?! Nie, to niemożliwe!!! Ale, ale... O Merlinie! To niesamowite! Jak pani to zrobiła?! - takie i podobne okrzyki zachwytu i niedowierzania, Lilith wysłuchiwała jeszcze jakiś czas. Nie ukrywała rozbawienia. Chłopcy wiercili się na tych krzesłach, a oczy mieli rozszerzone od zachwytu, podobnie jak usta. Nie ukrywali, że nauczycielka kolejny raz im zaimponowała. Chłopcy po pewnym czasie spostrzegli, że zasypali panią profesor gradem pytań, więc zadali już tylko jedno konkretne pytanie.
- Dlaczego?
- Dlaczego dopiero teraz zdjęłam to efektowne hm...dzieło waszych starań? - podniosła jedną brew, a rudzielce pokiwali energicznie czuprynami - A czy tak nie jest o wiele zabawniej? - uśmiechnęła się do nich po huncwocku?
Panowie Weasley spędzili na "szlabanie" jeszcze dobre trzy godziny.  Usta im się nie zamykały. Wymachiwali rękoma i gestykulowali, no i oczywiście wzajemnie się dopelniali. Jeden kończył za drugiego i na odwrót. Opowiedzieli o corocznych " przywitaniach" pierwszaków i nauczycieli, żartach którym padało bardzo często Ślizgoni lub członkowie innych domów. Do łez doprowadziła Lilith opowieść, kiedy to zobaczyli w mugolskim telewizorze, który przyniósł ich ojciec - pan Artur, bajkę pt. "Batman". Pierwszą osobą o jakiej pomyśleli wtedy był szanowny Mistrz Eliksirów, tak więc wpadli na genialny pomysł. Wyczarowali na pelerynie znaczek rozpoznawczy batmana, czyli nietoperza, ale żeby nie zlewał się z czarnym kolorem materiału owy nietoperz przybrał kolor różowy. Wszyscy w Hogwarcie starali się wtedy powstrzymywać od śmiechu i nikt nie śmiał wskazać Severus'owi  przyczyny takiego zachowania. Uczniowie mieli instynkt samozachowawczy i nie chcieli narażać się temu strasznemu czarodziejowi. Wszyscy czuli przed nim respekt lub chorobliwy strach. W końcu zlitował się nad nim Dumbledore rzucając tekstem w stylu "ładny kolor Severusie, nie spodziewałbym się tak odważnej stylizacji po tobie". Za ten wybryk dostali miesięczny szlaban u "kochanego Sevcia", jak go uwielbiali nazywać. Profesor Vablatsky od śmiechu zaczął boleć już brzuch, a twarz stała się na nowo czerwona, tym razem nie za sprawą czaru. Chłopcy wywarli na niej ogromne wrażenie. Byli tacy... Kochani? Zabawni? To na pewno. Urzekło ją w nich to, że są sobą i nikogo nie udają, bardzo się kochają i wzajemnie dopełniają. Kobieta czuła ciepło w sercu, gdy patrzyła na ich roześmiane buzie i brązowe oczy w których dostrzegła małe dzieci, mające mnóstwo zapału i energii. Bowiem chłopcy byli tacy niewinni, jak małe dzieci i tego właśnie im zazdrościła. Gdy około 21.00 opuścili jej gabinet pomyślała, że warto było zostać nauczycielką. Dla tych wszystkich uczniów, których pokochała, tak samo jak pokochała Hogwart.

- Jak szlabany mają być takie to wszystkie musimy odbębniać u niej - stwierdził Fred zanim przekroczyli próg Pokoju Wspólnego.
Weszli uśmiechnięci i usiedli na kanapie. Obok nich zjawili się przyjaciele żądni informacji. Kate, Angelina, Lee, Oliver, Harry, Giny, Ron, Hermiona i nawet Neville praktycznie osaczyli bliźniaków.
I jak było? Opowiadajcie! Czemu milczycie? Było aż tak źle? Co musieliście robić? - potok słów i pytań zalał braci Weasley, którzy tylko rozłożyli się na kanapie i patrzyli na nich susząc zęby.
- Czemu nic nie mówicie? - zdziwił się Mózg Golden Trio - To do was nie podobne.
- Chyba się zakochałem - powiedział po chwili George.
- Wiesz co bracie? Ja chyba też - dodał rozmarzony Fred, a Gryfoni zaczęli spoglądać na siebie nic nie rozumiejąc.
- Niby w kim? - zapytał kapitan drużyny quidditcha.
- Ona jest idealna - Fred kompletnie nie zwracał uwagi na zadane pytanie.
- W profesor Vablatsky oczywiście - westchnął drugi z rudzielców.
- Co ona wam zrobiła na tym szlabanie? - tym razem odezwała się Ginewra.
- Rozmawiała z nami...
- Przez trzy godziny?!? - prawie wykrzyknął Lee Jordan.
- Tak - powiedzieli jednocześnie.
- No to chyba dobrze...? - zawahał się Ronald.
- Dobrze? - oburzył się Goerge - To wspaniale.
- Wreszcie mamy jakiegoś fajnego i normalnego nauczyciela - poparł brata Fred.

~°~°~°~°~°~°~°~°~

Hejo kochani 💖💖
Wiem, że przesadzam z tymi serduszkami i wg, ale to cała ja 😂😍💋To właśnie ja... 🎤🎶💗
Czekam na wasze opinie 💬💕💕😘

Lilith, nie Lily / S.S. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz