20 czerwiec 2020r.- Dzień dziewiętnasty

53 12 3
                                    

  Tego dnia obudził mnie potężny wstrząs. Zerwałem się na równe nogi, po czym pobiegłem do kokpitu. Satov oraz Weigl już tam byli i sprawdzali czujniki. System nie wykrył żadnych uszkodzeń. Nikt nie wiedział, co się właściwie stało, co sprawiło, iż długo jeszcze zostaliśmy w sterowni, analizując wszystko. Mogłem wymarzyć sobie lepszy poranek, ale postanowiłem nie narzekać. Musieliśmy się skupić, a nie myśleć o rozdrażnieniu spowodowanym wczesną pobudką. Trzeba przyznać, że było ciężko, ale dokonaliśmy tego bez marudzenia o niewyspaniu się.


 Z naszej analizy wyszło, że nic nie wskazywało na to, że wstrząs się powtórzy.


 Postanowiłem więc wrócić do swojej kwatery, aby jeszcze trochę odpocząć.


 Ledwo przekroczyłem próg, a na Perseuszu nagle uruchomił się alarm. W niedalekiej odległości rozpętała się anomalia atmosferyczna. Już było za późno, żeby ją ominąć.


 Ze statku dostrzec dało się w tej chwili tylko potężne, czerwone rozbłyski. Nad wszystkim wisiała czarna chmura. Mimo wszystko musiałem przyznać, że to zjawisko było niezwykłe oraz niepodobne do niczego, co oglądałem wcześniej.


 Gdy znaleźliśmy się w środku "burzy" wiatr był tak silny, że ciągle spychał nas w różnych kierunkach, a średnio co kilka minut podmuch stawał się tak potężny, iż statek prawie obracał się wokół własnej osi. Ciągle obijały się o nas odłamki skalne, przez co piloci musieli wykazać się nie lada skupieniem i wyczuciem, aby poradzić sobie z takim wyzwaniem oraz przebrnąć przez to kosmiczne zjawisko. Wychodziło im to świetnie, starannie omijali większe skały oraz radzili sobie z przechyleniem maszyny. Niestety nie udało się uniknąć jednego fragmentu skalnego, który niczym pocisk wbił się w korpus statku, uszkadzając przy tym systemy lądowania.


 Co dziwne, wywołało to u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony byłem ucieszony, że w końcu pojawiła się praca dla mnie, a z drugiej bałem się, że nie dam rady podołać zadaniu.


 Po ciężkiej i długiej przeprawie udało się w końcu wydostać z wiru anomalii. Widoczność od razu zwiększyła się, a przed naszymi oczami ukazała się plamka. Spojrzałem przez lornetkę i ujrzałem wielką czerwoną, a miejscami zieloną kulę.


 Tak, to była planeta.


 Postanowiliśmy zatrzymać statek w bezpiecznej odległości i przystąpić do naprawy. Zbadałem sytuację od środka, lecz niestety uszkodzenie znajdowało się od zewnętrznej strony Perseusza.


 Musiałem zatem opuścić pokład maszyny. Ubrałem specjalny kombinezon, zabrałem narzędzia i przez śluzę awaryjną wyszedłem w przestrzeń kosmiczną. To było niezwykłe uczucie. "Pływałem" w kółko, wciągnęło mnie to tak bardzo, że dopiero, gdy Satov zareagował, przypomniałem sobie o pracy do wykonania.


 Podleciałem do miejsca uszkodzenia. Skała przy uderzeniu rozpadła się, a jeden ostry fragment przeciął przewód. Kiedy tylko to zobaczyłem, niezwykle mi ułożyło. Było to naprawdę łatwe do naprawy. Wystarczyło tylko połączyć ze sobą zerwane kable za pomocą specjalnej taśmy i zrobić jakąś osłonę.


 Chwilę jeszcze pozostałem poza statkiem, wykonując przeróżne akrobacje w bezkresnej przestrzeni.


 Gdy tylko wróciłem na pokład Perseusza, Jurij oświadczył mi, że za kilka godzin wylądujemy na nieznanej planecie. Zlecił nam, abyśmy na chwilę jeszcze udali się spać.


 Chciałem wykonać jego polecenie, jednak podekscytowanie było tak koszmarnie wielkie, że z trudem usiadłem na miejscu.


 Tak siedząc i rozmyślając, nad tym, co może nas tam spotkać, czekałem aż z głośnika rozbrzmi głos kapitana nakazujący wstawać i szykować się do lądowania.


Perseusz (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz