Rozdział 10

773 58 2
                                    

Słońce powoli chowało się za horyzont, a na niebie pojawiało się coraz więcej chmur, które chłodny wiatr próbował za wszelką cenę przegonić. Wszystko wskazywało na to, że niedługo zacznie padać dlatego większość ludzi pochowało się w swoich domach. Wszędzie panował ogólny spokój i cisza, zupełnie jakby przez miasto przeszła jakaś zaraza i powybijała wszystkich. No... Prawie wszystkich. Po szarych i pustych ulicach wielkiego miasta tułał się samotnie drobny, białowłosy chłopak. Fryzurę miał rozczochraną przez nasilający się wiatr, a twarz była czerwona i napuchnięta od płaczu. Wyglądał jak jedna wielka kupa nieszczęścia i właśnie się tak czuł. Szedł przed siebie nie pewnym i nieco chwiejnym krokiem zupełnie nie wiedząc co dalej z sobą począć. Nie chciał wracać do zupełnie pustego i cichego mieszkania, no bo przecież co by miał tam robić? Odzwyczaił się od samotności. W głowie miał mętlik, a wyrzuty sumienia zjadały go od środka jednak i to nie było najgorsze. Najgorsze było uczucie pustki. Jakby ktoś pozbawił go cząstki siebie, jakby czegoś, a raczej kogoś mu brakowało. Gabriel wiedział, że popełnił błąd i to może największy błąd swojego życia, ale bardzo chciał go teraz naprawić, nie ważne jaką cenę musiałby za to zapłacić. Chciał po prostu odzyskać osobę, która pokazała mu co to miłość.

~*~

W bogato zdobionej willi atmosfera była jeszcze bardziej napięta i chłodna niż zwykle, a słowa kierowane do drugiej osoby stawały się coraz bardziej kąśliwe i przesiąknięte nienawiścią.

-Chcę Ciebie. Chcę byś dotrzymał obietnicy i byś wziął mnie za swoją żonę. -Uśmiechnęła się zwycięsko nie tracąc kontaktu wzrokowego z mężczyzną, w którym zaczynało się gotować.

-Nigdy nie zostaniesz moją żoną więc nie rób scen i zostaw mnie już w spokoju. -Warknął zdenerwowany Agron.

-Scen? No proszę Cię~ Ja tylko odbieram to co mi się należy misiaczku i lepiej będzie jak się z tym pogodzisz i dostosujesz do moich zasad gry. -Uśmiech nie schodził z twarzy demonicy. W końcu dostanie to na co tak długo czekała. W końcu uda się jej zgarnąć na własność tego czerwonookiego, przystojnego demona.

Cienmowłosy chłopak pochylił się lekko w stronę kobiety i powiedział przez zaciśnięte zęby:

-Czy Ty mi właśnie grozisz czy się przesłyszałem? -Był zły i to bardzo. Catherina miała go w garści, a jego cierpliwość właśnie się skończyła.

-Nie, to nie jest groźba. Ja Ci tylko przypominam gdzie Twoje miejsce, a ono jest u mego boku. Chyba, że chcesz pokryć całą Twoją rodzinę hańbą na najbliższe stulecia? - Odwróciła wzrok od Agrona i przeniosła go za okno przypatrując się przez chwilę nie wielkim kroplą wody spływającym po szklanej tafli. Kobieta nie musiała patrzeć na demona by wiedzieć jaką w tym momencie miał minę.
W pokoju ponownie zapanowała cisza lecz i teraz została ona dość szybko przerwana, jednak nie przez słowa, a dźwięk kroków.
Agron pewnym krokiem zmierzał w kierunku drzwi w głębi duszy (której i tak nie miał) żałując, że zdecydował się postawić tu chociaż by stopę. W momencie gdy jego dłoń znalazła się na klamce i już miał ją nadusić i opuścić tą przeklętą wille demonica siedząca wciąż w tym samym miejscu postanowiła ponownie zabrać głos.

-Hmm... Widzę, że wcale Ci tak nie zależy na Gabrysiu... A myślałam, że jego bezpieczeństwo będzie dla Ciebie na pierwszym miejscu...- Mruknęła niby od niechcenia i wstała z skórzanej sofy kierując się w stronę schodów prowadzących na kolejne piętro domu.

Słysząc imię anioła Agron poczuł się cholernie źle, a jego serce boleśnie zakuło. Co Catherina miała na myśli? Czyżby chciała skrzywdzić jedyną osobę, na której tak na prawdę mu zależało?
Zadziałał impulsywnie i już po chwili znajdował się na schodach obok wcale nie zaskoczonej kobiety ściskając w żelaznym uścisku jej nadgarstek.
Demonica odwróciła głowę do mężczyzny i z nieukrywaną radością kontynuowała swoją wypowiedź.

-A jednak Ci na nim zależy... Na proszę~ kto by się tego spodziewał- Zaśmiała się krótko usatysfakcjonowana z tego, że trafiła w jego czuły punkt.

-Trzymaj łapy z dala od Gabrysia.- Warknął Agron zabijając wzrokiem dziewczynę przed sobą. Nie mógł pozwolić by chłopak ucierpiał bardziej niż dotychczas i to znowu przez niego. Miał go bronić i właśnie po to tu przyszedł, jak widać chyba przecenił swoje możliwości, bo demonica trzymała go cały czas w szachu.

-Zabawny jesteś misiaczku, zachowujesz się zupełnie jakbyś mnie nie znał i nie wiedział do czego jestem zdolna gdy bardzo czegoś chcę.- Przybliżyła się znacząco do ciemnowłosego, tak że ich nosy prawie się stykały i wyszeptała ledwo słyszalnym głosem patrząc wyzywająco w oczy wyższego. -A Ciebie chcę baaardzo i jeszcze będziesz mój nie ważne czyim kosztem.

~*~

Ciężkie krople leniwie spadały na ziemię mocząc przy tym nie tylko ulice miasta, ale także poczochraną czuprynę zagubionego aniołka. Gabryś tułał się po mieście dobre parę godzin więc był wystarczająco przemoczony, zmarznięty i zmęczony by bez problemu stwierdzić, że jutro na 100% będzie chory. A po co tak właściwie wyszedł z domu w taką pogodę?
Chyba on sam do końca nie wiedział. Może liczył, że go spotka? Może liczył, że los da mu szansę na naprawienie błędu, przez którego obydwoje cierpieli?
Przemierzał samotnie drogę prowadzącą do nikąd gdy nagle wpadł na coś, a raczej na kogoś przez co zaliczył bliskie spotkanie z ziemią.
Białowłosy nie chcąc robić sobie dodatkowych problemów wyszeptał pod nosem niewyraźnie 'przepraszam' i zaczął zbierać się z podłogi. Gdy postawił swą osobę do pionu i w końcu uraczył drugiego osobnika spojrzeniem doznał nie małego szoku.

-O JA CIE! Wybacz.- Powiedział również zaskoczony mężczyzna, który dopiero po chwili ogarnął kogo tak naprawdę staranował. -Gabryś? Co ty tu robisz, maluchu? I dlaczego wyglądasz jakby Cię tir przejechał? -Zapytał czerwonowłosy demon dokładnie przyglądając się przemoczonemu chłopcu.

-S-satoru?

Odpowiedział pytaniem na pytanie. Przez pewien moment anioł miał wrażenie, że wszystkie jego prośby zostały wysłuchane, i że Bóg w końcu się nad nim zlitował stawiając na jego drodze jedną osobę, która mogła wiedzieć gdzie jest Agron.

~***~

Hej~
Po bardzo, bardzo, baaaardzo długiej przerwie wstawiam kolejny rozdział, lecz niestety jest on również ostatnim rozdziałem.
Porzucam to opowiadanie i nie wiem czy kiedykolwiek już do niego wrócę, więc jeśli chcecie mogę napisać Wam jak chciałam to wszystko zakończyć.
Dziękuję bardzo za wspieranie mnie, komentowanie i gwiazdkowanie 💜

W takim razie ja się na razie żegnam i do zobaczenia w następnym moim opowiadaniu, które mam zamiar niedługo opublikować 😙💜

Pokochać demona [PORZUCONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz