Prolog

5.6K 206 4
                                    

     Ściany pokruszone, jezioro pełne kamiennych odpadków, trawnik wyglądający jakby dopiero co Bóg postanowił stworzyć tą ziemie i wierzba, stare drzewo, które pamiętało niezliczoną ilość uczniów. To był obraz, którego bał się najbardziej, jednak wiedział, że nie ma innego DOBREGO zakończenia tej historii. Wojna zebrała krwawe żniwo, wielu w niej poległo. Jednak jak wielu - tego nie wiedział. Nie mógł wiedzieć. Światełko jego duszy zgasło nim nadszedł świt zwycięstwa, nim nadszedł czas liczenia strat. Zgasł i dla niego nie nadszedł lepszy dzień, dla niego nie wzeszło już słońce. Czekał, aż zostanie osądzony, aż i on zbierze żniwo swojej wieloletniej pracy. Co Bóg postanowi? 
     Czekał z niecierpliwością na jakikolwiek znak od Boga, by ten posłał go w końcu do niebie bądź piekła. Robiąc swój własny rachunek sumienia nie liczył na zbyt wiele, raczej na cieplutkie miejsce gdzieś w garnku diabła. Romyślając tak w pustce zamkniętych oczy poczuł szarpnięcie. Coś ciągnęło go w dół. Uśmiechnął się smutno do siebie. A jednak, zsyłają go to odmentów palących dusze. Pogodził się z tą myślą, gdy nagle usłyszał znajome głosy głucho nawołujące go. Dwa kobiece; jeden starczy, a drugi ochrypnięty ale delikatny i młody. Natychmiast otworzył oczy spoglądając przed siebie. Ujrzał światło, mocne, kłujące w oczy, a do jego uszu dobiegł donośmy głos, którego nie potrafił nigdzie przypisać, do żadnych tonacji czy innych tym podobnych. Jednak słowa, które usłyszał całkowicie nie były zgodne z jego myślami: 
     - To nie jest twoje miejsce, a tym bardziej twój czas.

Czasem dopiero po śmierci Bóg łączy nić przeznaczenia ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz