Kolejny dzień stał się tylko nic nie znaczącym elementem, kiedy dowiedziałam się, co zaplanowała moja matka. Miałam wybrać dzisiaj suknię ślubną, co wiązało się ze słuchanie jej komentarzy przez niemal całe przedpołudnie. Jakby nie wystarczało to, że dzisiejszy wieczór i tak miałam spędzić z moim ,,nrzeczonym". Prawdę mówiąc suknia, jaką miałam założyć na to wydarzenie, była dla mnie zupełnie obojętnym wyborem. Jeśli nie odkrywałaby zbyt dużo, mogłam w niej iść. Nie interesowało mnie to w nawet najmniejszym stopniu.
Czasem zastanawiam się, co jest ze mną nie tak. Przecież kobieta - bez względu na poglądy dotyczące związku małżeńskiego - pragnęłaby sama wybrać to, co ma na siebie włożyć. Tak to już jest, każda z nas pragnie błyszczeć, dobierać stroje i dodatki. Ja też pragnęłam dobrze wyglądać, ale w tym wypadku nie mogłam po prostu postąpić inaczej. Zastanawiałam się nawet, czy przypadkiem nie włożyć czarnej sukni do ziemi na znak protestu. To byłaby idealna zemsta wobec moich rodziców, ale byłaby to także uczta dla gazet, które zmieszałyby nas z błotem. A przecież nie chciałam oczerniać samej sobie. Pragnęłam tylko, by pożałowali tego, co zrobili. Kazać jedynej córce wyjść za mężczyznę, którego w ogóle nie zna, było okrucieństwem w najczystszej postaci.
Coraz częściej nachodziły mnie myśli, dotyczące tego, kim jest mężczyzna, za którego miałam wyjść. Chociaż ojciec zapewniał mnie, że jest przystojny i kulturalny, ja bałam się, że to tylko bajka, bym nie uciekła gdzie pieprz rośnie.
Po skończonych studiach miałam wielkie plany dotyczące tego, jak będzie wyglądać moje życie. Pragnęłam podróżować po świecie, podziwiać piękne widoki, zdobywać kolejne kontynenty. Jednak szybko okazało się, że rodzice nie radzą sobie z firmą, którą otrzymali od dziadka. Nie mogłam uwierzyć, że opłacali moją edukację w Cambridge za pieniądze z budżetu firmy. Przez to ich stabilność finansowa upadła, wpadli w długi i potrzebowali transakcji wiązanej, dzięki której odbiją się od dna. Z całej sytuacji mogłam wyjść obronną ręką, tłumacząc się, że to nie moja sprawa. Nie mogłam jednak zrobić tego dziadkowi, który bardzo pragnął, bym przejęła później firmę. Był załamany, do jakiej ruiny doprowadziła ją jego córka. Kochałam go tak bardzo, że nie mogłam zostawić tego bez mrugnięcia oka, wyjeżdżając w drugi koniec świata. Musiałam wyjść za mąż, to jedyne rozwiązanie, które wchodziło w grę. Mimo wszystko przerażenie coraz bardziej rozrywało moje serce.
CZYTASZ
Miłość na sprzedaż
RomantikKimberley nigdy nie chciała wyjść za mąż. Nie chciała mieć dzieci, domu i problemów, które tylko komplikują życie. Pragnęła wolności, która nie została jej jednak podarowana. Po ukończeniu studiów wróciła do rodzinnego miasta i zgodziła się na to, b...