Ruszyłem za chłopakiem, który zapewne prowadził mnie w kierunku piwnicy, czyli miejsca, gdzie w szkole jest najciszej i można spokojnie porozmawiać, a nie wrzeszczeć, stojąc kilka centymetrów od siebie. Gdy już tam byliśmy, usiedliśmy na parapecie. Chłopak lustrował moją twarz swoimi piwnymi oczami, jakby chciał wyssać mi duszę, której i tak nie miałem.
-Wszystko dobrze? - spytał, patrząc mi w oczy.
-Wszystko w porządku, Frank. Przyzwyczaiłem się do tego. - westchnąłem.
-Tak bardzo się przyzwyczaiłeś, że miałeś łzy w oczach. - cholera. Zawsze potrafił mnie wyczuć. Czasem wydaje mi się, że nie da się nic przed nim ukryć.
-To przez to, że uderzyłem głową o podłogę.
-Jasne. Naprawdę uważasz, że w to uwierzę?
-Warto mieć nadzieję, Iero. - uśmiechnąłem się lekko - Nie możesz mnie za każdym razem ratować od problemów.
-Lubię ci pomagać. - jego twarz się rozpromieniła.
-Czasem zastanawiam się, czy zadajesz się ze mną z litości, czy dlatego, że naprawdę chcesz.
-Jasne, że chcę. Lubię cię, Gerard. Naprawdę cię lubię i nie uważam cię za dziwnego jak cała ta banda idiotów. To, że jesteś inny nie oznacza, że jesteś dziwakiem i świrusem. Ile razy mam ci to jeszcze powtarzać?
-Tylko szkoda, że oni nadal tego nie rozumieją. - przeczesałem dłonią moje farbowane na czerwono włosy.
-Kiedyś może zrozumieją, a jeśli nie, to pieprzyć ich. - uśmiechnął się, a ja mimowolnie odwzajemniłem uśmiech.Nagle rozbrzmiał dzwonek na lekcje, przez co oboje ciężko westchnęliśmy.
-Spadaj, bo się spóźnisz. - powiedziałem, popychając go.
-Pieprz się. - zaśmiał się, odchodząc ode mnie o kilka kroków.
-Z tobą zawsze. - odpowiedziałem ze śmiechem i odszedłem w stronę mojej klasy.Wszyscy w szkole mieli mnie za dziwnego oprócz Franka. Pomimo, że ludzie go lubili, mógłbym stwierdzić, że jest większym dziwakiem ode mnie. Nosi za duże swetry przez cały rok, dzień w dzień, nawet w lato, a to wystarczający dowód na to, że jest nienormalny. Poza tym obkleja całą szkołę karteczkami samoprzylepnymi z cytatami piosenek, bo uważa, że "to najlepszy sposób, by pokazać wszystkim jakim jest złym buntownikiem", co lekko mnie śmieszy, bo tak naprawdę jest uroczym chłopcem, który nigdy nikogo by nie skrzywdził. Mimo swoich dziwnych nawyków, nadal miał przyjaciół i powodzenie u dziewczyn. Całkiem spore powodzenie u dziewczyn. Dlaczego ja nie mogę takiego mieć? No tak, nie jestem hetero. Kolejny przykład mojej "nienormalności".
Jednak z jakichś niewyjaśnionych powodów Frank trzymał się ze mną. Nie byliśmy przyjaciółmi, raczej dobrymi znajomymi, ale doceniałem to. Gdyby nie on, to nie miałbym się do kogo odezwać, a wtedy zwariowałbym do końca. Niby jest jeszcze mój brat - Mikey, ale jest niedojrzałym dzieciakiem i nie wytrzymałbym z nim całych dni w szkole.Apropo Mikey'ego - stał na holu wśród kolegów, a mi przypomniało się, że mama mówiła mi o tym, że ma sprawdzian. Pora go trochę wkurzyć.
-Ponoć masz test z matmy, przygotowałeś się? - spytałem.
-Gee, przestań zachowywać się jak pieprzona niańka. Nienawidzę tego. - jęknął, robiąc niezadowoloną minę.
-Zachowujesz się jak dziecko, więc nie przestanę. - zaśmiałem się.
-Gee, błagam, nie rób mi wstydu przed kolegami. - wymamrotał.
-A odrobiłeś pracę domową? - kontynuowałem, widząc jak Michael robi się czerwony.
-Idź już! - pchnął mnie.
-Ale Mikey, braciszku... - śmiałem się, gdy nerwowo zerkał na grupkę chłopaków.
-Gerard, idź, do cholery! - znów mnie popchnął, a ja odszedłem, nie mogąc powstrzymać śmiechu.Wszedłem do klasy chemicznej. Nienawidzę chemii. Za to Frank ją kocha. Ja wolę być niezależny i nie dam się podporządkować układowi okresowemu.
Rzuciłem torbę na ostatnią ławkę pod oknem i ciężko usiadłem na krześle. Nie zamierzałem słuchać pieprzenia pana Turnera, więc włożyłem słuchawki do uszu, włączyłem muzykę i położyłem się na ławce. Całe szczęście, że Turnera nie obchodzi nauczanie naszej klasy, bo uważa nas za idiotów, więc mogłem na spokojnie mieć to gdzieś.
CZYTASZ
Weirdo's art || Frerard
Fiksi Penggemar"Dziwak! Szaleniec! Psychopata! Świr!" - to jedne z wielu wyzwisk, kierowanych w stronę siedemnastoletniego Gerarda Waya. Czerwonowłosy chłopak był pośmiewiskiem rówieśników już od czasów podstawówki. Nigdy nie miał prawdziwych przyjaciół ani nikogo...