Rozdział 1

20 6 0
                                    

-Megan?

-Tak?

-James.

-Och. Hej. -już trochę działa mi na nerwy. Jest połowa roku szkolnego, a on dopiero teraz sobie o mnie przypomniał?! Nie żebym go kochała czy coś. Po prostu mnie wkurza!

-No wiem, że nie gadaliśmy, ale może czas to nadrobić? Gadałem już z wszystkimi, aby nie z tobą.

-No cóż, może jestem inna?! -krzyknełam trochę za głośno, bo niektórzy spojrzeli w naszą stronę.

-Znam dużo innych. Nie lubisz mnie?

-Skąd wiesz?

-Po twoim zachowaniu.

-To po co się pytasz jak wiesz?!

-Nie wrzeszcz tak. Chciałem tylko pogadać.

-Dobra. Okey. Sory.

-No dobra. Zapomnijmy. To może kawa przeprosinowa?

-Dobra, dzisiaj mam trochę czasu po szkole. Możemy iść od razu po lekcjach?

-Jasne. Mi pasuje. To pa.

-Paa.

Jezu czemu ja się zgodziłam? On przecież działa mi na nerwy. Muszę pogadać z Rosaly. Zadzwoniłam do niej.

-Rosaly?

-Tak. Coś się stało Megy?

-Jedziesz już do szkoły?

-Właśnie pod nią stoję.

-Może za pięć minut w kiblu na parterze?

-Dobra.

Rozłączyłam się i pobiegłam do kibla. Jestem trochę podekscytowana, ale też zła. Co się że mną dzieje? Nie czekałam na nią długo, bo była po chwili.

-Co jest?

-James dziś podszedł i zaprosił mnie na kawę.

-To dobrze! Nie?

-No nie wiem. On dziwnie na mnie działa. Raz jest super, a raz nie chce go widzieć. Normalnie szaleję.

-Zakochałaś się i tyle.

-Tyle?! Japierdziele! Ros!

-No co?!

-Ja nie mogę się zakochać. Ja?

-No ty, a co? Coś nie tak?

-Nigdy się nie zakochałam! Nigdy. Nic. Wogóle.

-Na serio?

-Tak.

-No to masz swój pierwszy raz.

-Tylko że w nim? On mnie zostawi po tygodniu.

-Nie przesadzaj. Nawet jak to zrobi. To musi się mnie bać. Skopie mu ten zgrabny tyłek.

-Przestań. -uśmiechnęłam się na jej słowa. Ona zawsze potrafi poprawić mi humor.

-No co. Mówię prawdę.

-Dobra. Co mamy dzisiaj pierwsze?

-Witaj Niemiecki!

-O Boże!

Poszłyśmy do klasy. Jest spora. 28 osób to nie mała klasa, ale mieścimy się. Dzisiaj po raz pierwszy od dawna poczułam wzrok bruneta spoczywający na mojej osobie. Popatrzyłam w jego stronę, a on póścił mi oczko. Jezu chroń mnie! Niemiecki minął szybko. Tak samo reszta lekcji. Przyszedł czas na kawę z moim ulubieńcem.

-To co idziemy?

-Okey możemy iść.

Skierowaliśmy się do małej kawiarenki położonej nie całe 500 metrów od szkoły.

-Czarną z cukrem poproszę, a ty Meg?

-Z mlekiem i cukrem.

-Dobrze. -odpowiedziała kelnerka patrząc na bruneta, lecz on nie zwracał na nią uwagi. Patrzył na mnie. Kelnerka odwróciła się i zaczęła kręcić tyłkiem. Taa.

-To co masz zamiar dzisiaj porabiać?

-Chyba nic. Wrócę do domu. Zjem obiad, odrobie lekcje i pójdę do biblioteki.

-Do biblioteki? Ty?

-No co. Muszę poczytać coś o tym gostku na historię.

-Masz zamiar uczyć się przez cały dzień?

-Nie. Nie przesadzajmy.

-Czyli mogę cię zabrać na wycieczkę?

-James. Nie wiem.

-Tylko na godzinę.

-Zobaczymy jak się wyrobie.

-Okey. -kelnerka wróciła, podała nam filiżanki i sobie poszła. Bez słowa.

-Nie miła ta kelnerka. -naburmuszył się i zrobił śmieszną minę.

Zaczęłam się śmiać. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Jak? Nie wiem. Ale po czułam coś w brzuchu. Miłe uczucie.

-Czyli panno Megan Grey. Mogę pannę zabrać w pewne miejsce?

-Dobra o której? -znowu się zgadzam? Jestem głupia.

-O 19?

-Dobra. Przyjedziesz po mnie?

-Oczywiście.

Spędziłam w jego gronie jeszcze pół godziny i wróciliśmy pod szkołę. Wsiedliśmy do jego auta i zawiózł mnie do domu.

You'll never be mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz