-Megan?
-Tak?
-James.
-Och. Hej. -już trochę działa mi na nerwy. Jest połowa roku szkolnego, a on dopiero teraz sobie o mnie przypomniał?! Nie żebym go kochała czy coś. Po prostu mnie wkurza!
-No wiem, że nie gadaliśmy, ale może czas to nadrobić? Gadałem już z wszystkimi, aby nie z tobą.
-No cóż, może jestem inna?! -krzyknełam trochę za głośno, bo niektórzy spojrzeli w naszą stronę.
-Znam dużo innych. Nie lubisz mnie?
-Skąd wiesz?
-Po twoim zachowaniu.
-To po co się pytasz jak wiesz?!
-Nie wrzeszcz tak. Chciałem tylko pogadać.
-Dobra. Okey. Sory.
-No dobra. Zapomnijmy. To może kawa przeprosinowa?
-Dobra, dzisiaj mam trochę czasu po szkole. Możemy iść od razu po lekcjach?
-Jasne. Mi pasuje. To pa.
-Paa.
Jezu czemu ja się zgodziłam? On przecież działa mi na nerwy. Muszę pogadać z Rosaly. Zadzwoniłam do niej.
-Rosaly?
-Tak. Coś się stało Megy?
-Jedziesz już do szkoły?
-Właśnie pod nią stoję.
-Może za pięć minut w kiblu na parterze?
-Dobra.
Rozłączyłam się i pobiegłam do kibla. Jestem trochę podekscytowana, ale też zła. Co się że mną dzieje? Nie czekałam na nią długo, bo była po chwili.
-Co jest?
-James dziś podszedł i zaprosił mnie na kawę.
-To dobrze! Nie?
-No nie wiem. On dziwnie na mnie działa. Raz jest super, a raz nie chce go widzieć. Normalnie szaleję.
-Zakochałaś się i tyle.
-Tyle?! Japierdziele! Ros!
-No co?!
-Ja nie mogę się zakochać. Ja?
-No ty, a co? Coś nie tak?
-Nigdy się nie zakochałam! Nigdy. Nic. Wogóle.
-Na serio?
-Tak.
-No to masz swój pierwszy raz.
-Tylko że w nim? On mnie zostawi po tygodniu.
-Nie przesadzaj. Nawet jak to zrobi. To musi się mnie bać. Skopie mu ten zgrabny tyłek.
-Przestań. -uśmiechnęłam się na jej słowa. Ona zawsze potrafi poprawić mi humor.
-No co. Mówię prawdę.
-Dobra. Co mamy dzisiaj pierwsze?
-Witaj Niemiecki!
-O Boże!
Poszłyśmy do klasy. Jest spora. 28 osób to nie mała klasa, ale mieścimy się. Dzisiaj po raz pierwszy od dawna poczułam wzrok bruneta spoczywający na mojej osobie. Popatrzyłam w jego stronę, a on póścił mi oczko. Jezu chroń mnie! Niemiecki minął szybko. Tak samo reszta lekcji. Przyszedł czas na kawę z moim ulubieńcem.
-To co idziemy?
-Okey możemy iść.
Skierowaliśmy się do małej kawiarenki położonej nie całe 500 metrów od szkoły.
-Czarną z cukrem poproszę, a ty Meg?
-Z mlekiem i cukrem.
-Dobrze. -odpowiedziała kelnerka patrząc na bruneta, lecz on nie zwracał na nią uwagi. Patrzył na mnie. Kelnerka odwróciła się i zaczęła kręcić tyłkiem. Taa.
-To co masz zamiar dzisiaj porabiać?
-Chyba nic. Wrócę do domu. Zjem obiad, odrobie lekcje i pójdę do biblioteki.
-Do biblioteki? Ty?
-No co. Muszę poczytać coś o tym gostku na historię.
-Masz zamiar uczyć się przez cały dzień?
-Nie. Nie przesadzajmy.
-Czyli mogę cię zabrać na wycieczkę?
-James. Nie wiem.
-Tylko na godzinę.
-Zobaczymy jak się wyrobie.
-Okey. -kelnerka wróciła, podała nam filiżanki i sobie poszła. Bez słowa.
-Nie miła ta kelnerka. -naburmuszył się i zrobił śmieszną minę.
Zaczęłam się śmiać. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Jak? Nie wiem. Ale po czułam coś w brzuchu. Miłe uczucie.
-Czyli panno Megan Grey. Mogę pannę zabrać w pewne miejsce?
-Dobra o której? -znowu się zgadzam? Jestem głupia.
-O 19?
-Dobra. Przyjedziesz po mnie?
-Oczywiście.
Spędziłam w jego gronie jeszcze pół godziny i wróciliśmy pod szkołę. Wsiedliśmy do jego auta i zawiózł mnie do domu.
CZYTASZ
You'll never be mine
Teen FictionJames przeprowadził się do Arizony by zacząć lepsze życie. Nowa szkoła, znajomi. Megan jako młoda mądra dziewczyna, przeprowadza się przez pracę ojca. Poznaje dużo nowych ludzi. Los sprawia, że ci dwoje, zaprzyjaźniają się, a Meg nawet się zakochuje...