Kiedy Chelsea Winslet przekroczył próg stołówki, spóźniony o jakieś piętnaście, może dwadzieścia minut, przerwa obiadowa trwała już od dłuższego czasu. Tego dnia profesor Hudson po raz kolejny zatrzymała go po lekcji, znowu próbując wcisnąć mu kserówki, na co ten grzecznie odmówił. Może gdyby był nieco bardziej stanowczy uniknąłby pogadanki o lenistwie, motywacji i marnowaniu potencjału, tymczasem zmuszony był słuchać tyrady nauczycielki, która właśnie kradła mu przerwę na lunch. A trzeba było przyznać, Hudson jak na ścisłowca potrafiła pieprzyć niebezpiecznie dużo.
Od pewnego czasu szeregi ich trzyosobowej kompanii były znacznie większe, dlatego gdy minął rzędy stolików w poszukiwaniu rudej czupryny nie zastał Katherine i Arthura samych.
— Właśnie się dowiedziałem, że zdradza mnie dziewczyna.
Począwszy od Hitchcock w towarzystwie Bena, przez przyklejonych do siebie Josie i Arthura, a kończąc na dwóch Adamach konwersujących ze Scottem - wszyscy zamilkli. Jak makiem zasiał.
Tymczasem Chelsea, szczerząc się jak głupi, rozsiadł się wygodnie obok Katherine. Położył swój plecak na stole, starając się wygrzebać niedbale ale osobiście zapakowane kanapki i tubkę z bananowo-truskawkowym musem z Gerbera. Po drodze dokopał się jeszcze do brulionu, który Katherine zostawiła na matematyce i podał go. Kiedy rudy Adam zaczynał objawiać pierwsze symptomy padaczki, wyglądający na niezwykle rozradowanego Winslet był w trakcie rozpakowywania pierwszej z dwóch kanapek (które, swoją drogą, nie wyglądała najlepiej, wyposażone w strzępki czegoś co prawdopodobnie kiedyś było pomidorem, ogórkiem i - być może - rzodkiewką). Przy stole wciąż panowała jednak bezwzględna cisza.
Chelsea oparł się o krzesło, przyglądając twarzom wszystkim zgromadzonym, a potem uniósł pytająco brew - nie doczekawszy się jednak żadnej odpowiedzi przymierzył się do konsumowania przecieru dla dzieci. Nim jednak przeszedł do jedzenia, z uśmiechem położył dłoń na oparciu Katherine i rzekł:
— To dość ciekawe, zważywszy na fakt, że żadnej nie mam.
I na moment znów zaległa dziwna cisza.
— To wy nie jesteście razem? — zapytał znad tacy ciemnoskóry Adam, zerknąwszy wymownie na Chelsea'go i Katherine. Jego zaangażowanie było ciekawe, bo z całej grupy to on wydawał się najmniej zainteresowany tematem.
Wyżej wspomniani wymienili spojrzenia.
— Katherine, jesteśmy razem?
— Nie wiem, Chelsea. Powinniśmy być razem?
Obydwoje skrzywili się tak, jakby właśnie pochłonęli po dużej cytrynie.
— Nie, nie jesteśmy razem — odparł, wracając spojrzeniem do Adama.
I mogliby jeszcze długo rozprawiać nad tym kto z kim powinien być, a kto z kim nie powinien być, gdyby nad ich stolikiem nie zmaterializowała się nagle Chelsea Everton we własnej osobie - szerzej znana również jako Chelsea 2.0.
— Tu się schowali moi ulubieni technicy!—powitała ich, jej brytyjski akcent równie silny co zawsze. — Potrzebujemy was.
Scott przewrócił oczami.
— Nie dostaniemy nawet przerwy na lunch? Przecież dziś próba miała być odwołana... —
— I jest, ale to że artyści mają wolne nie oznacza, że jutro nie wrócą do pracy! Carly kazała wam posprzątać, grupa która wynajmowała aulę w sobotę zrobiła straszny syf.
Westchnął ciężko i spojrzał na swoich towarzyszy. Wszyscy pokiwali głowami ze zrezygnowaniem, poza Chelsea'm, który zajęty był namiętnym drapaniem się po przedramionach.
CZYTASZ
the official guide on how to become a gay person
Ficção Adolescente18:39 Scott Whitmore pisze... Chcesz się spotkać, czy coś? 18:39 Chelsea Winslet pisze... mysle ze sygnaly telepatyczneaen wystarczo Ch...