Rozdział 5

500 32 0
                                    


Nadszedł czas powrotu do szkoły, Harry nie mógł już się doczekać. To były pierwsze wakacje kiedy czuł się źle w Norze, pani Weasley pilnowała ich i dawała im więcej pracy niż zwykle. Nie mieli czasu na beztroskie wakacje, nawet nie zabrała ich na ulicę pokątną tylko wysłała swojego męża.  Harry z Ronem mieli zacząć szósty rok. Powinni właściwie już być na ostatnim roku ale czas spędzony w przeszłości się nie liczył. Hermionie i Harremu to nie przeszkadzało, jedynie Ron miał zastrzeżenia czemu ma powtarzać rok. Kiedy zjawili się na peronie zastali gotowych uczniów na wyjazd żegnających się z rodzicami, państwo Weasley ich zostawiło  i poszli szukać Ginny.  Przyjaciele poszli zaś w kierunku Hermiony rozmawiającej z Nevillem.

- Harry , Ron szkoda że nie spędziliśmy wakacji do końca. - przytuliła przyjaciół. - Musiałam spędzić trochę czasu z kuzynką. -

- Nie tylko ty utknęłaś z kuzynostwem, niestety mój uważa mnie za czarną owcę w rodzinie i utrudniał mi życie. -westchnął Neville.

- Nic cię nie ominęło. Doskonale cię rozumiem, u nas w kość dawała moja mama. - Ron znacząco spojrzał na Harrego.

- Nie było tak źle. -

- Ta jasne. -

- Mama oszalała, kazała nam gotować, sprzątać i zarekwirowała miotły. -zaczął się skarżyć Ron.

- No cóż jeszcze ta sprawa z Ginny. - dodał Harry.

- Nie miejsce na rozmowę. -powiedziała Hermona patrząc powyżej Rona. 

Szli w ich stronę Malfoyowie z wysokim mężczyzną którego spotkali wcześniej w norze. Gryfoni udali się do pociągu chcąc uniknąć spotkania z nimi. Zignorowali Draco który starał się zwrócić ich uwagę. Znaleźli wolny przedział  i schowali kufry pod siedzeniami.

Do ich przedziału weszła Luna. Blondynka jak zwykle miała kolczyki o dziwnym wzorze, tym razem były to pestki czereśni.Harry  uznał że lepiej nie pytać, ojciec krukonki miał dziwne teorie i nie chciał prowokować sprzeczki między dziewczynami jeśli by zapytał. 

- W końcu mamy Toma z głowy, można już bezpiecznie wrócić do szkoły. -stwierdził Nevill pomagając Lunie z bagażem.

- Zapomniałeś o Williamie . - zauważyła Hermiona.

- Nie jest taki zły. - stwierdziła blondynka siadając obok gryfonki.

- To Malfoy, oni z natury są źli. - prychnął Ron.

Hermiona postanowiła zignorować paskudny nastrój przyjaciela i zaczęła czytać proroka codziennego. Neville usiadł obok Rona i zaproponował eksplodującego durnia.  Rudowłosy się zgodził ,  Harry nie miał chęci na grę lecz postanowił dołączyć z nudów.

- Wiecie kim był ten mężczyzna z Malfoyami? -zapytała Luna. - Widziałam jak wsiada razem z nimi do pociągu. -

- Szofer, Malfoyowie mają zbyt delikatne dłonie by nieść bagaże. - zadrwił Ron.

Pociąg ruszył w drogę. Po godzinie drogi do ich przedziału wszedł Draco z Willem. Zastali Nevilla z różowymi długimi włosami, Rona z dużym nosem, Harrego z lwią twarzą oraz Hermionę z pazurami zamiast paznokci . Jedynie Luna mimo swojej oryginalności wyglądała normalnie. William od razu się domyślił jak to się stało widząc talię kart. Postanowił wykorzystać dogodną okazję by zbliżyć się do nich.

- Z chęcią zagram z wami. -powiedział siadając obok Hermiony. - Draco powiedz że wrócę się tylko przebrać. -

Blondyn spojrzał chłodno na swojego dziadka i odszedł zamykając przedział.

- To kto rozdaje? - zapytał ślizgon.

Ron miał zamiar wstać lecz Malfoy  znany jako Parker spojrzał na Weasleya chłodno.

 - Boisz się przegrać? -

Ron poczerwieniał ze złości i został na swoim mejscu.

- O co gramy? - wyzwał go.

- Ron ochłoń. - powiedział spokojnie Neville unikając patrzenia na Willa.

- Jak wygram to Harry zmieni dom na slytherin. -

- Nie zgadzam się Ron! - zawołał oburzony wybraniec.

- Jeśli przegrasz to masz pozbyć się znaku Ginny. -

Weasley był gotowy złożyć wieczystą przysięgę z wrogiem. 




Harry Potter i PaktOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz