Tom siedział na uczcie i obserwował stół swoich podopiecznych, informacja o zmianie opiekuna wywarła na nich wrażenie. To samo było przy pozostałych stołach.
- Thomasie jesteś spokrewniony z tymi Blackami? - zapytała nauczycielka zielarstwa Pompona Sprout.
- Zbieżność nazwisk. - odpowiedział . - Moi krewni pochodzili z Walii. -
- Faktycznie, chodziłam do szkoły z Elizabeth Black. Biedaczka zginęła z rąk sam-wiesz-kogo. -
Dlatego Tom wybrał to nazwisko, nikt nie mógł zaprzeczyć jego tożsamości. Specjalnie wszczepił informację o sobie starszym mugolom w miasteczku, na wypadek jeśli ktoś by postanowił go sprawdzić.
- Nie było mnie wtedy w kraju, badałem dziwne zachowanie wampirów w Egipcie. Zostałem sam z rodu. -
- Więc szkoła zyskała dobrego nauczyciela obrony przed czarną magią. -
- Trudno być gorszym od Gilderoy'a Lockhart'a. - zauważył chłodno Snape.
Żaden z nauczycieli nie potwierdził jego słów, wiedzieli jednak że mistrz eliksirów trafił w sendo. Nawet śmierciożerca Bartemiusz Crouch Junior podszywającego się za Szalonookego był lepszym nauczycielem.
- To dobrze że Harry z Ronem poszli uratować pannę Weasley. Gdyby nie ich odwaga nie było by jej teraz z nami. - wtrąciła Minerva. - Co prawda było to nie rozważne. -
- A co było z panną Granger? -
- Odkryła prawdę o bazyliszku, niestety została spetryfikowana. - wtrącił Dumbledore.
Harry więc to ty z Weasleyem zabiliście bazyliszka? Ciekawe co byś zrobił gdyby twoja cenna sowa zginęła.
- Nie mów tego Potterowi, pomyśli że wszystko mu wolno. - powiedział chłodno Snape do opiekunki gryfonów. - Niewiele się różni od swojego ojca. -
- Severusie nie odmówisz mu jednak talentu jako szukającego. -pochwaliła Harrego Hooch, nauczycielka latania. - James był wspaniałym ścigającym,Potterowie chyba mają w genach Quidditch . Pamiętam jak byłam zaskoczona kiedy Harry powiedział że pierwszy raz latał na miotle. -
- Nie samym sportem żyje człowiek. -uciął temat.
- Dobrze że przyjaźnią się z panną Granger, potrafi zapanować nad ich zapałem. -
Tom obserwował Harrego i skrzywił się nieznacznie jak zobaczył że Ron wziął jedzenie z talerza Harrego. Zamierzał wstać lecz zatrzymał go Snape.
- Proszę nie zwracać uwagi na nich, Weasley jest wiecznie głodny.-
***
Ron spojrzał na stół i westchnął, ostatni kawałek kurczaka zabrał Dean.
- Kto pierwszy ten lepszy. -powiedział jedząc brunet. - Weź sobie sałatkę. -
- Sam se jedz sałatę jak królik. - odgryzł Ron.
- Jak sam widzisz mam kurczaka. - zadrwił gryfon.
Harry przysunął swój talerz przyjacielowi. Co prawda zostawił sobie kurczaka na później ale uznał że na noc sałatka jest bardziej odpowiednia i lżejsza. Wiedział że przyjaciel lubił sobie dużo pojeść.
- Weź mój jeszcze nie jadłem. -
- Dzięki Harry, jesteś przyjacielem. Nie to co ten złodziej. -
Dean wzruszył ramionami i uznał że pora na deser. Ron w jednym miał rację, nie byli przyjaciółmi. Harry nałożył sobie sałatki ignorując niezadowolony wzrok przyjaciółki .
- Harry czemu opiekun ślizgonów gapi się na nasz stół? - zapytał Ron.
- A myślałam że nie widzisz nic poza swoim talerzem. - zadrwiła Hermiona.
- Pewnie Snape zdążył mu opowiedzieć jacy jesteśmy źli. - Dean skończył ciasto i brał kolejny kawałek.
- Nie podoba mu się twoje obżarstwo. - wtrąciła chłodno Ginny patrząc z odrazą na brata.
- Ty śm... -
Harry powstrzymał przyjaciela kopiąc go w kolano, Hermiona umyślnie przewróciła swój sok i oblała rudzielca. Ron zrobił się czerwony na twarzy, poczuł że przyjaciele zrobili z niego pośmiewisko.
CZYTASZ
Harry Potter i Pakt
Fiksi PenggemarTom wrócił do swoich czasów , lecz zdążył zmienić Ginny. Harry z przyjaciółmi starają się przywrócić dziewczynę na jasną stronę ale nie jest to takie proste. Czy Voldemort nadal jest tym samym czarnoksiężnikiem przed podróżą w czasie, i czy zachow...