01

229 14 1
                                    

Martijn

Było późno, ok. 24. Wracałem od Zacka, gdzie zagraliśmy sporo meczy w fifę. Ulica była prawie że pusta. Przede mną szła jakaś dziewczyna. Jej rozpuszczone kasztanowe włosy opadały jej aż do bioder, a jej zgrabne nogi.. Poruszała się jak księżniczka i była tak samo śliczna. Odwróciła się w moją stronę widząc tylko mnie i uśmiechnęła się. Zareagowałem tak samo. Ten widok przerwał mi jakiś koleś, zaczął ją szarpać.

-Ej! Zostaw ją!- musiałem jakoś  zareagować.

Facet wyjął pistolet, myślałem o najgorszym. Zostało mi tylko jedno wyjście: podbiec tam i zaryzykować dostaniem kulką w łep. Ani chwili nie czekając podbiegłem.

-Zostaw ją popierdoleńcu!

-Widzisz tą lufę? Nagrzałem ją specjalnie na tą okazję, chcesz z niej skorzystać?! -odwarknął na mnie.

-Mówię ci, zostaw ją!

-Nie prowokuj mnie!

Szybko oderwałem szaleńca od dziewczyny.

-Uciekaj!


Rose

Wieczorem (właściwie to w nocy; nie wiem co we mnie wstąpiło) postanowiłam się wybrać na spacer. Było tak przyjemnie chłodno. Lekki wiaterek rozwiewał moje włosy. Odwróciłam się, słyszałam jak ktoś za mną idzie, a miejąc trudne dzieciństwo, trudno się odzwyczaić od tego nawyku. To był chłopak, chyba w moim wieku. Przystojny.

-Chodź tu lalusiu!- krzyknął jakiś facet, bałam się go.
Zaczął iść w moją stronę. Chciałam uciekać, ale z wf nigdy nie byłam najlepsza. Dogonił mnie i boleśnie przyparł o ścianę jakiejś kamienicy. Na szczęście od razu zareagował na to chłopak, który wcześniej za mną szedł. Odepchnął go ode mnie i kazał uciekać. Odwracałam się co chwilę. Wreszcie trochę dalej od miejsca zdarzenia zaczęłam myśleć logicznie, wezwałam policję. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, ale wracałam w miejsce gdzie zaszła bójka. Kiedy z daleka zobaczyłam, że ktoś leży na ziemi od razu podbiegłam. To był ten chłopak co mnie uratował, był nieprzytomny. Panikowałam. Ukucnęłam przy nim i przełożyłam ucho do twarzy by sprawdzić czy oddycha. Zauważyłam ślad postrzałowy, miał tą ranę na głowie.

- Nie. Tylko nie to! -krzyczałam na całą ulicę.

Wreszcie ponownie mądrze myśląc zadzwoniłam po pogotowie.
Kiedy przyjechali wszystko im opowiedziałam. Lekarze już wcześniej znali chłopaka, nie mam pojęcia skąd. Wiem od nich tylko jedno: nazywa się Martijn.

~~~~~~~~~~~
No to 1sza cześć za mną, teraz już tylko z górki :)
Zapraszam do komentowania i głosowania, to naprawdę pomaga 😊 Następna część będzie na pewno w tym tygodniu aczkolwiek przypuszczam, że dodam ją przed weekendem. Ogólnie mam nadzieję, ze opowiadanko przypadnie wam do gustu 💋.

Do następnego! ➕✖.

There for you || M.G.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz