Kolejny dzień zaczął się jak setki innych. Najciszej jak potrafiła wyszła z pokoju i poszła do łazienki. Starała się być tak cicha, jakby w ogóle nie było jej w tym domu. To był jej sposób na unikanie konfrontacji z ojcem i jego dupą. Nienawidziła jej z całego serca. Nie rozumiała jak ojciec po stracie żony mógł przyprowadzić jakąkolwiek kobietę do ich domu. Tak podłą w dodatku.
JaeHee, bo tak miała na imię owa dupa, doprowadzała ją o zawroty głowy. Jedyne czego ona chciała to pieniądze - nic poza nimi się nie liczyło. A ponieważ jej ojciec do najbiedniejszych nie należał, to JaeHee nie odstępowała go na krok.
Wyszła spod prysznica i wytarła swoje ciało miękkim ręcznikiem. Ubrałą wcześniej przygotowane ubrania, które nie były niczym innym jak czarnymi spodniami, czarną koszulką i czarną bluzą. Od 2 lat to się nie zmieniło. Ani razu nie miała na sobie nic w innym kolorze.
Po wyjściu z łazienki stała przez chwilę i nasłuchiwała. Na szczęście jej ojciec jeszcze spał. Zeszła po schodach na dolne piętro, ubrała nie inne jak czarne buty i wyszła.
Założyła kaptur na głowę i spuściła wzrok pod swoje nogi. Szła tak jakieś 15 minut, aż w końcu usiadła na murku i dopiero w tym momencie podniosła swoje spojrzenie.
Przed jej oczami średnio co 5 minut przejeżdżał pociąg. Siadała tu zawsze kiedy czekała, aż mama wróci z podróży. To miejsce łączyło ekscytację, smutek, miłość i tęsknotę. Nawet teraz czuła je wszystkie.
Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w szum liści pobliskich drzew zakłócany co jakiś czas przez przejeżdżające pociągi.
Było to dla niej bardziej relaksujące niż cokolwiek innego ostatnimi czasy.
Nagle poczuła ciepło na swoim ramieniu. Otworzyła gwałtownie oczy i spojrzała w bok. Zobaczyła jedynie kaptur szarej bluzy zakrywający twarz osoby, która usiadła obok niej.
Przyglądała się chwilę postaci obok po czym zapytała
- Kim jesteś? - ani na chwilę nie przestała patrzeć na obcego.
- Kto wie... - westchnął ciężko. - Może jestem twoim koszmarem, może marzeniem, a może zwykłą szarą osobą jak miliony innych. A ty? Kim jesteś?
Zapadła cisza. Dziewczyna zamyśliła się. Kim jest?
- Jestem bardzo nieszczęśliwą osobą - odparła po chwili namysłu.
- Dlaczego? - zapytał niemal obojętnym tonem.
- Straciłam jedyny powód mojego szczęścia - oczy jej się zaszkliły i pociągnęła kilka razy nosem.
- Przykro mi z powodu twojej mamy.. - chłopak spuścił wzrok.
Dziewczyna momentalnie się spięła. Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.
- Skąd ty... Jak... - nie mogła się wysłowić.
- Od jakiegoś czasu ciągle nasze drogi się krzyżują, z tym, że ty mnie nie dostrzegasz. Zainteresowałem się i tyle..
- I tyle?! Kim ty do cholery jesteś? - jej głos nabrał oskarżającego tonu.
Chłopak nic nie mówiąc zdjął kaptur.
Znów zobaczyła te białe, połyskujące włosy. Te same, które widziała zaledwie kilka dni wcześniej. Jej oczy otworzyły się jeszcze szerzej, a ogromna gula utkwiła w gardle.
- Teraz już wiesz? - spojrzał na zegarek. - Na mnie już pora. Gdybyś czegoś potrzebowała to dzwoń - powiedziawszy to wręczył dziewczynie zagiętą kartkę i odszedł. Tak po prostu. Bezceremonialnie poszedł sobie.
Spojrzała na kartkę trzymaną w dłoniach i rozłożyła ją. Tak jak się spodziewała widniał na niej numer telefonu, ale nic poza nim.
Westchnęła ciężko i ponownie zamknęła oczy wsłuchując się w dźwięki otoczenia.