W oczekiwaniu na zamówienie starała się dokładnie obmyślić plan. Siedząc w restauracji naprawdę zgłodniała, więc porzucenie posiłku średnio jej odpowiadało, ale jednocześnie naprawdę chciała już się uwolnić.
Z zamyślenia wyrwał ją głos jej Donghyuka.
- Słyszałem, że masz bardzo ładny głos. Nie chciałabyś może ze mną czegoś nagrać? - patrzył na nią wyczekująco. - Wiem, że to dosyć bezpośrednie pytanie, ale może jednak... - spojrzał niepewnym wzrokiem.
- Nie mam ładnego głosu, ani nie umiem śpiewać. Jestem muzycznym beztalenciem, serio - wtrąciła pospiesznie, prostując się na krześle.
- Mogłaś po prostu powiedzieć, że nie chcesz... Wszyscy wiedzą, że do beztalencia ci daleko - odparł markotnie.
Euna patrzyła się na niego przez chwilę. Donghyuk bawił się swoimi palcami jednocześnie patrząc w ziemię.
Tę niezręczną scenę przerwał kelner stawiając przed nimi jedzenie i życząc smacznego.
Smażone ośmiorniczki, starannie poukładane na talerzu, pachniały wprost cudownie, a jeszcze lepiej smakowały. Żadne z nich nie zwlekało z jedzeniem, bo oboje byli już głodni i z pewnością nie chcieli by danie wystygło.
Będąc w połowie swojego dania Euna doznała nagłego olśnienia.
- Idę do toalety - oznajmiła i szybko wstała.
- Jasne - rzucił chłopak wkładając do ust kolejny kawałek ośmiorniczki, zupełnie nieprzejęty gwałtownym zachowaniem dziewczyny.
Weszła do damskiej łazienki, zakluczając za sobą drzwi, po czym wyciągnęła telefon. Chwilę zastanawiała się czy napisać, czy może lepiej zadzwonić.
W końcu postanowiła wybrać drugą opcję, bo wiadomości może przecież nie przeczytać.
Już po chwili dzwoniła pod numer białowłosego wybawcy.
- Cześć, coś się stało? - usłyszała jego ciepły głos.
- Chciałam cię prosić o pomoc.. Znowu... - mówiła cichym głosem, żeby przypadkiem nikt jej nie usłyszał.
- Jasne, mam po ciebie przyjechać? - odparł bez chwili namysłu.
- Jeśli to nie problem...
- Gdzie jesteś? - zapytał, starając się ukryć zaniepokojenie.
- W tej restauracji, w której byliśmy z Jonginem.
- Będę tam za 15 minut - odpowiedział szybko.
- Dziękuję.
Oparła się plecami o ścianę, biorąc głęboki oddech.
Wychodząc z łazienki, minęła sprzątaczkę, która badała ją wzrokiem. Obdarzyła ją podejrzliwym i chłodnym spojrzeniem, po czym wróciła do stolika, przy którym Donghyuk kończył swoje danie.
Bez słowa usiadła z powrotem na swoim miejscu i powróciła do jedzenia.
- Wszystko w porządku? - zapytał po chwili, niby od niechcenia, ciemnowłosy.
- Tak - Euna energicznie pokiwała głową.
W chwili gdy starszy zabierał się za deser, telefon dziewczyny wydał z siebie dźwięk sygnalizujący przyjście wiadomości.
- Przepraszam, to ważne. Zaraz wracam.
- Okej.
Lokal opuściła niemal biegiem, znów mijając tę samą sprzątaczkę, która znowu lustrowała ją wzrokiem.
Tak jak się spodziewała, stało tam już białe lamborgini, a w nim jej wybawca. Otworzyła drzwi i zajęła miejsce pasażera, po czym w pośpiechu zapięła pasy.
- Jesteś cała? - zapytał Taemin badając dziewczynę w poszukiwaniu czegoś, co świadczyłoby o uszczerbku na jej zdrowiu.
- Tak.
- Co tu robiłaś? - w dalszym ciągu patrzył na nią mocno zaniepokojony.
- Ojciec znowu nasyła na mnie swoje pupilki... Na szczęście ten był niezbyt rozgarnięty - powiedziała Euna poprawiając włosy.
Gdy zatrzymali się na światłach chłopak spojrzał na dziewczynę chcąc się jeszcze raz upewnić, czy wszystko jest w porządku.
- Pupilki?
- Cała banda śpiewających maszynek do pieniędzy...
- Ale po co ich na ciebie "nasyła"? Chyba nie po to, żeby ciebie skrzywdzić?
- Pewnie chce żeby mnie przekonali do zostania kolejną niewolniczką, zwaną potocznie idolką, a ja nie mam na to najmniejszej ochoty - na koniec jeszcze skrzyżowała ręce na piersi by podkreślić swoją stanowczość.
Chłopak nic nie odpowiedział. Sam nie był pewien, co tak właściwie dzieje się w życiu Euny. Nie chciał wierzyć, że ktoś, kto zarządza tak wielką wytwórnią mógłby robić własnej córce tak straszne rzeczy. W końcu spod jego skrzydeł wyszło wielu, naprawdę zdolnych artystów, którzy zdobywali światową sławę, a jednak dziewczyna była do niego bardzo negatywnie nastawiona. To nie dawało mu spokoju.