{perspektywa Lucjusza}
- Oczywiście panie - wychrypiałem i ciagle pochylając się w służalczym ukłonie, tyłem wycofywałem się z sali.
Odwróciłem się szybko, nacisnąłem na klamkę i wyszedłem pospiesznym krokiem z ciemnego pomieszczenia.
Za drzewami, oparty o ścianę korytarza, czekał na mnie mój syn Draco.
- I co? - spytał, gdy tylko zauważył moją obecność.
- Zgodził się, ale musisz coś dla niego wykonać... Dla nas wszystkich też.
- Dla Śmierciożerców? - wyraźnie był zdziwiony.
- No tak, Draco - skinąłem leniwie głową.*magia*czasu*
Siedziałem przy stole i patrzyłem na spokojną jeszcze żonę i nieświadomego syna. Byli tacy bezstresowi. Uh... Życie nie jest sprawiedliwe. Byłem co do tego przekonany. W końcu niby wiem, że nasza rodzina, to znaczy Malfoy'owie, nieco podpadli dawnemu Czarnemu Panu, ale żeby ten nowy musiał się teraz na nas wyżywać? Wolałbym oszczędzić tego swojej rodzinie. Tylko ja jak na razie wiedziałem co zaplanował dla Draco nasz tymczasowy Lord. I wcale mi się to nie podobało.
{perspektywa Pansy}
- Ale że tak serio? - spytałam ponownie, z całkiem zadowoloną miną, chciałam się jedynie się upewnić.
- Zgadza się, panno Parkinson - odparł beznamiętnie Śmierciożerca. To był na pewno jeden z naszych, ale nie byłam w stanie zidentyfikować jego tożsamości, gdyż twarz miał zasłoniętą kapturem i cieniem, który rzucał materiał.
- Okej, zgadzam się.
- Wspaniale. Poinformuję Czarnego Pana o pomyślnej decyzji panienki najszybciej jak się da.
- A moi rodzice? Powinni wiedzieć... - zauważyłam.
- Już dawno wyrazili zgodę, a ostateczna decyzja zależała od ciebie - mruknął i z charakterystycznym pyknięciem teleportował się bez pożegnania. Nie wychowany. Byłam wręcz pewna, że mężczyzna był czystej krwi. Inaczej okazywałby mi większy szacunek jako czystokrwistej od istnienia mego rodu.
Po tym jakże nagłym, spontanicznym i w dodatku krótkim spotkaniu, ruszyłam korytarzem, by następnie po schodach dojść do mojego pokoju, który był najbliżej stopni. Otworzyłam drzwi i bez większego namysłu rzuciłam się na łóżko otoczone odsuniętym obecnie baldachimem. Srebrny materiał otaczał łóżko tylko od jednej strony, pozostałe zostały zsunięte i spięte przez skrzaty domowe. Wsunęłam nogi pod iście ślizgońską, bo ciemnozieloną kołdrę i otuliłam się puchowym, miękkim w dotyku materialem. Poprawiłam głowę na czarnej poduszce i zamknęłam oczy. Po chwili nadszedł przyjemny, aczkolwiek lekki sen.*magia*czasu*
Powiew wiatru lekko muskające moją twarz wyrwał mnie z przyjemnego snu, przerywając praktykowaną przeze mnie przed chwilą czynność, czytaj spanie. Przetarłam zmęczone oczy i wyciągnęłam niewielkie śpiochy, które zdążyły się uzbierać w kącikach moich oczu. Rozejrzałam się po pokoju, a mój rozespany wzrok zatrzymał się na drewnianej, pomalowanej na czarno szafie. Podeszłam do obszernego mebla i otworzyłam go. Moim oczom ukazał się rządek starannie dobranych butów, głównie w barwach mojego domu Slytherin'u oraz zestawy ubrań dopasowanych kolorystycznie do obuwia. Jako że mieliśmy teraz lato, wyciągnęłam zwiewną czarną sukienkę, mniej więcej do kolan i do tego czarne botki. Może nie było to jakieś genialne połączenie, ale mi jak najbardziej pasowało. Wniosłam te rzeczy do łazienki, która była tylko i wyłącznie moja, prowadzona jedynie przez drzwi znajdujące się w moim pokoju. Od zawsze uwielbiałam tą łazienkę, była moją ostoją, bo tam nikt z rodziny nie ważył się wejść (każdy z członków rodziny miał własną toaletę). Oczywiście skrzaty domowe tam sprzątały, a dokładniej mój własny skrzat, Płomyczka. Skrzatkę dostałam od ojca na swoje 5 urodziny. Płomyczka opiekowała się mną, często doglądała mnie i robiła wiele innych rzeczy, którymi utwierdziła mnie w przekonaniu, że bez skrzatów domowych życie czarodzieja jest trudne, irytujące i niegodne nas. Nas, czyli czystokrwistych. Bo mieszanki i mugolaki nie zasługują na życie w naszym świecie, a co dopiero skrzata, który służyłby mu poprzez ciężką pracę. Tak, wiem, że skrzaty pracują, a ich obowiązki często zaliczają się do prac fizycznych. Dlatego staram się dobrze traktować Płomyczkę, choć przy rodzinie i znajomych Ślizgonach udaję ostrą i poniżającą swoją małą poddaną. Dobra, mniejsza już z tym. W każdym razie zaraz po tym wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do komody, na której stała czarne pudełko z wieloma wysuwanymi szufladkami o różnych ozdobnych wzorach. Wysunęłam jedną z nich i wyjęłam znajdującą się w niej bransoletkę. Długo nie mogłam się zdecydować między dwoma czarnymi sztukami, które rzuciły mi się w oczy w tej szufladce, ale w końcu wybrałam taką ze złotymi fragmentami. Wprawdzie taki gryfoński kolor - fuuuj - ale uznałam, że taki drobny detal akurat w tej stylizacji pasuje. Dodatkowo wysunęłam kolejną, większą szufladkę i wyciągnęłam z niej czarne okulary, które moim zdaniem były prześliczne. Na sto procent, jeśli nie więcej, spodobają się moim znajomym i ukochanemu Drucusiowi. Cieszyłam się jak diabli z powierzonego mi zadania. Bez jakiegokolwiek zająknięcia, zgodziłam się wtedy. To było pewnego rodzaju spełnienie jednego z moich marzeń. Szkoda, że tylko ja naprawdę tego chcę. Położyłam przygotowane przez siebie dodatki na pościeli i weszłam do łazienki.
- Płomyczko! - krzyknęłam krótko i mi po chwili usłyszałam pyknięcie, po czym pojawiła się przede mną młodo wyglądająca skrzatka w przywiązanej na szyi szmacie robiące za coś na rodzaj sukienki.
- Wolała Płomyczkę pani? - spytała pokornie skrzatka i głęboko się ukłoniła.
- Tak, Płomyczko. Przygotuj mi kąpiel.
- Oczywiście pani, Płomyczka już robi - odparła cicho, a zaraz potem zaczęła przygotowywać wannę. Napuściła gorącej wody, wlała żel z bąbelkami i aromat, zakładam że truskawkowy, bo to mój ulubiony zapach kosmetyków do kąpieli. Później Płomyczka ponownie się skłoniła i stwierdziła:
- Kąpiel gotowa, panienko.
- Dobrze. Możesz już iść.
Ponowne pyknięcie i skrzat zniknął z pomieszczenia. Zsunęłam z siebie dolną cześć piżamy i chwyciłam za bluzkę. Zgrabnym ruchem ją ściągnęłam i upuściłam na białe kafelki. Naga weszłam do wanny i zanurzyłam się w lekko już ostygłej, a więc idealnej dla mnie wodzie. Proces mojego mycia się trwał coś koło dwudziestu minut. Następnie wyszłam z wanny, sięgnęłam po szorstki, niebieski ręcznik i wytarłam nim nogi oraz tułów. Ręce oraz twarz wyruszyłam z pomocą małego ręczniczka o kolorze rubinowym. Mokre włosy opatuliłam średniej wielkości ręcznikiem w paski czarne przeplatane z białymi i ułożyłam z niego tak zwany "turban" na głowie. Odczekałam chwilę po czym zawołałam skrzata. Płomyczka wnet się pojawiła, a ja nakazałam jej wmasować mi w głowę odżywkę oraz rozczesać skołtunionej po myciu włosy. "Niewolnica" czym prędzej zabrała się do roboty. Rozwinęła konstrukcję misternie ułożoną na mojej głowie, poprawiła włosy i nałożyła na moją skórę chroniącą czaszkę substancję. A potem zabrała się za czesanie. Po jej długiej pracy (bo dziś włosy wyjątkowo nie chciały ułożyć się tak, jak pragnęłam tego ja), mogłam już odejść od toaletki. Chciałam ją już odprawić, ale przypomniało mi się, że zapomniałam bielizny.
- Przynieś mi bieliznę, najlepiej jasną lub cielesną.
- Oczywiście, pani. Skarpetki czy stópki?
- Stópki.
Obserwowałam już po chwili, jak skrzat pojawia się w drzwiach łazienki, w rękach niosąc to, co jej kazałam przynieść. Kazałam jej się przenieś go jej legowiska, więc tak też zrobiła. Gdy skrzata już nie było, odsunęłam ręczniki dotychczas leżące na moim ciele i sięgnęłam po beżowe majtki. Później założyłam czarną sukienkę i stópki. Czarne botki idealnie leżały mi na nogach. Stanęłam przed toaletką i przywołałam do siebie różdżkę. Za pomocą magii szybko zrobiłam sobie makijaż, czyli pomalowałam usta krwistoczerwoną szminką, nałożyłam tusz do rzęs i trochę pudru. Następnie pomalowałam sobie paznokcie na różowe złoto, czyli taki kolor jaki miały dodatki na mojej bransoletce. Idealnie. Wyszłam z łazienki, lekko postukując przy tym obcasami, po czym podeszłam do łóżka. Poprawiłam bransoletkę na prawej ręce i założyłam okulary, lekko przesuwając je na głowę, by jeszcze nie przyciemniały mi świata. Podeszłam dl lustra i przejrzałam się. Wyglądałam naprawdę przepięknie.***
Ave Kochani!
Umówmy się, że za dwa komy będzie kolejny rozdział. Od różnych osób! Wiem, że jest Was więcej, więc dacie radę! ♥️
~Quiasnae~
CZYTASZ
Drugi Lord Voldemort
FanfictionLord Voldemort umarł. Jednak Śmierciożercy nie pozostali bezczynni. Mają już plan - i to całkiem mroczny plan. Koszmar jaki spadnie na Londyn tu właśnie się urzeczywistnia.