#21

628 30 0
                                    

Witam was wszystkich! Chciałabym na samym początku serdecznie wam podziękować za trzy tysiące wyświetleń! To dla mnie- początkującej naprawdę ogromna liczba. Dziękuję bardzo za to że dajecie mi tak ogromną motywację! Miłego czytania!

Mazury- miejsce z najwspanialszymi wspomnieniami z dzieciństwa. Własny domek przy jeziorze, łódka, kajak, kąpiele i molo. Zdecydowanie najlepsze miejsce na urlop dla zakochanych i rodziny. 

Stoję przed blokiem czekając razem z moimi walizkami na Roberta. Klucze do domku odbierzemy dopiero o piętnastej, więc postanowiliśmy, że wyjedziemy o ósmej, wiecie śniadanie, obiad... Tak dawno nie byłam w tamtej części Polski, że zapomniałam jak cudowne potrafią być chwile spędzone w tamtych stronach. Spojrzałam na zegarek, za kilka minut ósma. W tym momencie na parking podjechał cudowne, czarne audi R8. Zaparło mi dech w piersi. Od dawna marzyłam żeby przejechać się tym autem, więc mogę śmiało powiedzieć, że marzenia się spełniają. 

-Cześć kochanie- powiedział Robert podchodząc do mnie i całując mnie przelotnie, a następnie zabierając moje walizki do samochodu- Co ty tam wzięłaś? Kamienie? 

Zaśmiałam się na jego słowa. Standardowe pytanie mężczyzny. Każdy przecież wie, że trzeba się przygotować na każdą ewentualność, więc takie rzeczy jak sweter, grube skarpety, kilka książek nie powinny nikogo zdziwić. Wsiadłam do auta i z ogromnym podziwem oglądałam jego wnętrze. To było zdecydowanie najpiękniejsze auto jakie kiedykolwiek widziałam, a zdecydowanie najwygodniejsze. Po chwili Robert wsiadł na miejsce kierowcy i ruszyliśmy. Pogoda na ten tydzień zapowiada się cudownie, dużo słońca, ciepło, lekki wiatr, ciepła woda i brązowa opalenizna- wakacje idealne. Przyglądałam się mijającym budynkom, lasom, polom. Czułam się szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa.

-Julka?- odparł w pewnym momencie Robert- Lubisz Happysad?

-Co to za pytanie?! Uwielbiam!- powiedziałam podekscytowana i spojrzałam w stronę Roberta.

-To dobrze- mówiąc włączył coś na dotykowym ekranie i po chwili włączyła się jedna z moich ulubionych piosenek tego zespołu 'Mów mi dobrze',  po chwili oboje dajemy się ponieść emocjom i śpiewamy, wykonując przy tym dość dziwne ruchy. Droga mija nam naprawdę miło- rozmawiamy, śpiewamy, śmiejemy się. Naprawdę cudowny początek wakacji. Po kilku godzinach drogi postanowiliśmy podjechać na jakąś stację benzynową, żeby napić się kawy i zatankować samochód. 

-Co będziesz piła kochanie?- zapytał Robert gdy podeszliśmy do kasy.

-Cappucino- odparłam złączając nasze dłonie.

-Poproszę dwa razy cappucino i szarlotkę również dwa razy- powiedział do kasjera, który patrzył się na nas jak zahipnotyzowany, a następnie wciskając coś na kasie.

-To będzie wynosiło osiem pięćdziesiąt a szarlotki na koszt firmy Panie Lewandowski- odparł po chwili kasjer- Mógłbym prosić o zdjęcie z Panem?

-Jasne!- powiedział Robert podchodząc do mężczyzny i robiąc z nim zdjęcie, a następnie podpisując kartkę i kubek. Po kilku minutach dostajemy nasze zamówienie i udajemy się do naszego samochodu. Weszłam do środka sącząc ciepły napój, a następnie zjadając cudowną szarlotkę, która była naprawdę przepyszna. Miło mijająca droga sprzyjała rozmyślaniom, więc oparłam głowę o szybę jednak zamiast rozmyślać zasnęłam. Obudziłam się pod wpływem uderzenia w ramię.

-Julka, już niedaleko- powiedział cicho głos Roberta, na co odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. Był idealny. Lekko spięte ręce na kierownicy, szczęka rozluźniona, wzrok skupiony na drodze. Przystojny ale zajęty. Przeze mnie.- Wiem, że jestem nieziemsko przystojny ale nie musisz się mi tak przyglądać bo to nieco krępujące.

Roześmiałam się. Uwielbiam go pod każdym względem, jest po prostu mój. Na zawsze i mimo wszystko, wbrew wszystkim i na złość innym. Właśnie podjeżdżamy pod bramę wynajętego przez Roberta domku. Jest przepiękny, ma własną, prywatną plażę, duży taras, jest po prostu cudowny.

-To tutaj?- zapytałam, nie wiedząc czy to może być prawda.

-Tutaj- powiedział Robert uśmiechając się do mnie, usatysfakcjonowany tym, że domek naprawdę mi się podoba.

-Jest przepięknie, dziękuję- powiedziałam wychodząc z samochodu. Podczas gdy Robert załatwiał formalności postanowiłam się nieco rozejrzeć po działce. Mamy własny grill, kajak, łódkę, hamak i molo. Czuję, że to będzie naprawdę cudowny tydzień.

-Mamy klucze- powiedział podchodząc do mnie i całując mnie. Niech ta chwila się nigdy nie kończy.

Domek ma dużą kuchnię połączoną z jadalnią, salon z ogromnym telewizorem, piękną sypialnię z łóżkiem małżeńskim i dużą szafą i ogromną łazienkę z jacuzzi.

-Jezu jak tu pięknie- powiedziałam tuląc się do Roberta, na co on odwzajemnił uścisk.

-Kochanie, wszystko super ale jestem trochę głodny- powiedział drapiąc się po głowie, na co się roześmiałam. Wiedziałam, że tak będzie- Mamy mąkę, cukier, jajka i jakieś tam pierdoły więc może...

-Gofry- powiedziałam z rozmarzoną miną, a za sobą usłyszałam śmiech- No co? Kocham je!- usprawiedliwiłam się podnosząc ręce w geście obronnym- Ale mam wspaniały pomysł... Zrobimy je razem!

-Z tobą zawsze- powiedział przytulając mnie od tyłu- Zabierajmy się za to, bo naprawdę jestem głodny.

Zaśmiałam się wyjmując mąkę, cukier i jakąś miskę, a Robert wyciągnął resztę składników potrzebnych do przygotowania gofrów. Powoli odmierzałam szklanki cukru gdy nagle poczułam coś na swoich włosach. Okazało się, że to mąka i tak rozpętała się nasza wojna. Po kilku godzinach zmagań z mąką i jajkami na podłodze, szafkach i kuchence udało mi się wszystko doprowadzić do porządku i zmęczona opadłam na kanapę włączając jakiś denny film. Po kilku minutach okazało się, że jestem naprawdę senna i w taki oto sposób usnęłam na kanapie przypominając sobie ten cudowny dzień. Oby było więcej takich dni. Nagle poczułam jak silne ręce mnie obejmują lekko i delikatnie mnie unosząc. Byłam zbyt zmęczona by się sprzeciwić, a ramiona były tak wygodne, że zapadałam w coraz głębszy sen jednak usłyszałam coś jeszcze...

-Jesteś moja... Kocham cię...

Kochani! Jestem, wróciłam i mam nadzieję, że będę się pojawiać tutaj częściej. Minęło już sporo czasu od ostatniej publikacji, jednak naprawdę nie miałam weny, a pisanie czegoś na siłę nie ma żadnego sensu, a pewna sytuacja dodatkowo mnie przygnębiła, a nie chciałam żeby ten rozdział był smutny. Ale nie ma co rozpamiętywać, mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Dziękuję jeszcze raz, że jest was tak dużo!

                                                                                                                                   Do następnego! 


Kochanie... ||Robert LewandowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz