Prolog ✔

1.5K 69 9
                                    

[KOREKTA]

Kolejny piękny, letni dzień. Promienie słońca oświetlały Ci drogę. Powietrze było bardzo rześkie i czyste. Wracałaś właśnie z bardzo niebezpiecznej misji odnalezienia nowej kryjówki Orochimaru. Misja powiodła się sukcesem, jeśli można to tak nazwać. Zginęło kilku twoich towarzyszy z ANBU. Właściwie to wracałaś tylko z dwoma -dobrą przyjaciółką Hinoto oraz ukochaną psiną Harumi. W wyniku odniesionych obrażeń po walce z samym Orochimaru i jego sługusem Kabuto, wasze tempo mocno spadło. Na szczęście udało Wam się w porę uciec i zgromadzić wystarczająco informacji. Miałaś liczne rany cięte na rękach i nogach, a szyja była mocno zaczerwieniona przez podduszenia. Na twarzy miałaś kilka bruzd i siniaków. Twoja towarzyszka wyszła na tym znacznie gorzej - poza podobnymi do Ciebie obrażeniami, miała też wyłamane palce u dłoni, by nie mogła wykonywać żadnych pieczęci. Na całe szczęście, Harumi wyszła z tego najbardziej gładko. W pewnym momencie osłoniłaś ją swoim własnym ciałem, w innym wypadku mogłoby być już po niej. Jednak dla swojej psiny byłaś w stanie oddać własne życie. Pomimo bólu, nie zamierzałaś zatrzymywać się ani na sekundę. W plecaku niosłaś wszystkie niezbędne informacje o Orochimaru, jego kryjówce, a nawet kilka o Sasuke. Chciałaś jak najszybciej oddać je w ręce Pani Hokage, a także uchylić rąbka tajemnicy Naruto. Wiedziałaś przecież, jak bardzo zależy mu na jego przyjacielu...

Im bliżej wioski się znajdowałyście, zaczęłaś coraz bardziej odczuwać niepokój. Lasy Konohy zastawione wcześniej strażnikami, były teraz całkiem puste. Z daleka udało Wam się zauważyć duże kłęby dymu, nieco inne od tych z kominów. Zdezorientowane całą sytuacją, postanowiłyście przyspieszyć. Kiedy udało Wam się stanąć przed główną bramą, serca podeszły Wam do gardeł. Konoha stała w płomieniach. Wasza wioska została zaatakowana! Bez większego namysłu pobiegłaś do siedziby Hokage. Po drodze minęłaś biednych mieszkańców, niektórzy byli mocno zranieni. Oczy zaczęły Ci łzawić od tego dymu, przez co prawie wpadłaś na oddział medyczny. Ostatecznie udało Ci się dostać do siedziby, jednak była pusta.

-Hokage musiała wyruszyć na pole bitwy... - pomyślałaś i zagryzłaś dolną wargę. Spojrzałaś na małą wnękę w ścianie, na której złożona była pieczęć. Przyłożyłaś tam swoją dłoń i wymówiłaś szeptem kod. W ścianie natychmiast pojawiła się niewielka dziura, do której włożyłaś zebrane zwoje z tajnymi informacjami. Kiedy zabrałaś dłoń ze ściany, po skrytce nie zostało ani śladu. Sprawdziłaś dokładnie liczbę swoich kunai w torbie przywiązanej do Twojej prawej nogi i wybiegłaś z gabinetu.

Gdy tylko wyszłaś z siedziby Hokage, Twój wierny czworonożny przyjaciel zjawił się tuż obok. Pogłaskałaś go delikatnie po głowie i wręczyłaś przysmak.

-Harumi! Biegnij i znajdź jak największą ilość rannych, a następnie przetransportuj ich do szpitala! To teraz nasze najważniejsze zadanie -wydałaś rozkaz. Psina odszczeknęła na potwierdzenie i rozbiegłyście się w dwie różne strony. Przeszukałaś dokładnie zapadające się domy i miejsca pracy, wyciągając z nich rannych mieszkańców. Prędko przetransportowałaś ich do Konohańskiego szpitala, gdzie natychmiast zostali dokładnie opatrzeni. Po godzinie ulice zdawały się być już dość puste. Rozejrzałaś się wokół i w końcu dotarło do Ciebie, jak duże są zniszczenia. Większość domów była całkowicie zrujnowana lub spalona, a ogień wciąż się rozprzestrzeniał. W ułamku sekundy dostrzegłaś czyjąś postać, biegnącą w stronę siedziby Hokage. Postanowiłaś dowiedzieć się kim jest i ruszyłaś za nią.

-Ej Ty, stój! -krzyknęłaś do niego, a on natychmiast się zatrzymał i odwrócił w Twoją stronę. Od razu zrozumiałaś, kto za tym wszystkim stoi. -Akatsuki... Czego tu szukacie?! - warknęłaś.

-Hej, spokojnie -podniósł ręce w górę w pokojowym akcie. -Nie szukam problemu. Chcę tylko pogadać z takim jednym blondynem. Jak on miał? -podrapał się po głowie. - Ah, tak, Uzumaki Naruto.

Gdy usłyszałaś to imię, Twoje serce nagle przyspieszyło rytmu. Naruto... znowu chcą go zabrać przez tą cholerną bestię! Naruto był jednym z Twoim najwierniejszych kompanów, dlatego nigdy nie pozwoliłabyś, aby stała mu się krzywda. Ulżyło CI jednak, gdy przypomniałaś sobie, że parę dni wcześniej wyruszył z mistrzem Jiraiyą na trening.

-Niestety masz pecha. Nie ma go tutaj -zaczęłaś kręcić swoim kunai wokół palca, co zdenerwowało Twojego przeciwnika. Posłałaś mu zadziorny uśmieszek, by jeszcze bardziej mu dopiec.

-Hmm... A gdzie mogę go znaleźć? - zapytał niebieskooki blondyn również wyciągając trochę gliny z torby i zaczął lepić jakiś przedmiot.

-To nieistotne, bo i tak Ci nie powiem -przybrałaś pozę do walki. -Teraz zapłacisz mi za te wszystkie szkody, które wyrządziłeś! -w sekundzie złapałaś kunai w dłoń i pobiegłaś w stronę przeciwnika. Odskoczył na kilka metrów w tył, a ty spostrzegłaś dodatkową parę ust na jego wewnętrznej części dłoni. I na drugiej też! Ze zdziwienia zaczęłaś przecierać oczy, ale wszystko okazało się prawdziwe. Spróbowałaś nawet się uszczypnąć, lecz bezskutecznie. Przeciwnik w tym czasie uformował z gliny ptaka, który zaraz dzięki jakiejś dziwnej technice stał się naprawdę ogromny. Blondas wskoczył na niego i zaczął krążyć wokół Ciebie, rzucając kulkami gliny.

-Katsu! -wykrzyczał, a kule zaczęły wybuchać. Zasłoniłaś się rękoma, jednak siła wybuchu była na tyle duża, że wyrzuciło Cię do tyłu i przeleciałaś przez kilka domów. Wiedziałaś, że bez swojego najwierniejszego kompana nie masz teraz żadnych szans, więc zagwizdałaś głośno, a Harumi natychmiast pojawiła się obok. Obwąchała Cię troskliwie i polizała po twarzy, poczym spojrzała w stronę blondyna i zaczęła warczeć. Spojrzałaś na nią i pogłaskałaś po głowie. Podniosłaś się i otrzepałaś z kurzu.

-Widzę, że nie będzie to zbyt prosta walka... Shikyaku no Jutsu! -krzyknęłaś. Chakra w Twoim organizmie zaczęła szybciej krążyć, a szybkość zwiększyła się. -Harumi, teraz! Jūjin Bunshin! - pies, który przed chwilą stał przed Tobą, nagle zmienił się w drugą wersję Ciebie. Z niesamowitą prędkością pobiegłyście prosto na Waszego przeciwnika, jednak on również był całkiem szybki. Większość Twoich ataków zdołał albo zablokować, albo odbić. Jednak nie przewidział ostatniego, kiedy to Harumi wydostała się nagle spod ziemi i uderzyła go z całej siły w brodę. Blondas wzbił się w powietrze i poleciał parę metrów dalej.

-Harumi! Teraz! Gatsūga! - zaczęłyście kręcić się z niesamowitą szybkością tworząc wir i uderzyłyście w leżącego przeciwnika. Ziemia zatrzęsła się, a wokół unosił się piach i kurz. -Udało nam się!

Kucnęłaś przed swoim czworonożnym przyjacielem, zostawiając z tyłu swojego leżącego przeciwnika. Pogłaskałaś psa po głowie i uścisnęłaś.

-Nie było aż tak źle, co? - uśmiechnęłaś się do niej, a ona zaczęła kiwać głową i merdać ogonkiem. Wyraz jej twarzy w sekundzie się zmienił. Zmarszyczła oczy i zaczęła warczeć.

-Harumi, co je-

Nie zdążyłaś dokończyć, ponieważ:

-Działasz mi już na nerwy - ktoś z całej siły uderzył Cię od tyłu w głowę. Ciało Ci zdrętwiało, a przed oczami pojawiły się czarne mroczki. Natychmiast runęłaś na ziemię. Próbowałaś wstać, ale bezskutecznie. Usłyszałaś tylko pisk Harumi i huk uderzenia. Ostatnie co udało Ci się zobaczyć, to szyderczy uśmiech blondyna, który pochylił się nad Twoją twarzą.

-Kuso... -wyszeptałaś, opadając głową na bok. Oczy Ci się zamknęły i zapadłaś w głęboki sen...

Deidara X Reader PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz