Twoje życie studenckie rzadko było rutynowe i zaplanowane. Często zostawałaś do późna w bibliotece lub na mieście ze znajomymi. Jednak piątkowe wieczory zawsze spędzałaś w tym samym miejscu.
Amy’s Trunk był niedużym klubem, usytuowanym w podziemiach kamienicy kilka ulic od twojego mieszkania. Parkiet wypełniał tłum spoconych ciał, poruszających się w rytm muzyki a w powietrzu unosiły się opary alkoholu. Przecisnęłaś się obok nich, niezainteresowana taką rozrywką. Miałaś na sobie swój ulubiony strój - wystarczająco wyjściowy by pasować do tego miejsca i jednocześnie dość czarny by ukryć cię przed nieproszonymi spojrzeniami. Stanęłaś kilka kroków od sceny, tam gdzie miałaś najlepszy widok, i czekałaś na rozpoczęcie.
O zobaczeniu czegoś takiego na żywo marzyłaś odkąd zaczęłaś interesować się tańcem w czwartej klasie. Nigdy nie ćwiczyłaś sama, ale wiedziałaś o nim wszystko. Dlatego gdy tylko, po przeprowadzce na studia, zobaczyłaś plakat bitwy tanecznej, wiedziałaś, że musisz tam być. Pierwszy raz pamiętałaś do dziś, jak zresztą i każdy następny. To nie były występy, to walka o honor, która w tancerzach wyzwalała ukryte siły i talenty. Wiedziałaś, że patrząc na nich, widzisz 120% ich umiejętności i chłonęłaś to całą sobą.
Na scenę wyszli pierwsi dwaj zawodnicy. Muzyka na sali ucichła a prowadzący przywitał publikę.
- Dzisiejsze walki rozpoczną: po lewej Ayno, po prawej Kino - przedstawił zawodników i zaczekał aż ucichną brawa.
Ayno znałaś z poprzednich tygodni, był tu stałym bywalcem i ciężko było go pokonać. Twoją uwagę zwrócił niepozorny chłopak z prawej. Kino? Nie słyszałaś o nim wcześniej. Mógł mieć przerwę, ale wyglądał tak niepewnie, jakby był to jego pierwszy raz. Nie mógł być starszy od ciebie, co najwyżej w tym samym wieku, a mimo tremy na jego twarzy malowała się determinacja.
Prowadzący oficjalnie rozpoczął starcie i pierwszy na scenę wyszedł Ayno. Wszystkie światła zgasły by po chwili skupić się tylko na nim. Jak co tydzień z nowym układem i jak co tydzień niesamowity. Jego występy wyciągały z publiczności wrzaski, gwizdy i brawa, a kiedy skończył grupa fanek zaczęła wołać o bis.
Niestety takiej możliwości nie było, na scenie po chwili pojawił się nowy. Kino. Dla zasady i żeby rozbieżność stylów nie była zbyt duża, walki zawsze odbywały się do tej samej piosenki. Muzyka zaczęła grać i jeśli sądziłaś, że Ayno był dobry to na to nie miałaś słów. Lepszy układ, wykonanie i charyzma powodująca u ciebie ciarki na całym ciele. Pocięte rurki i skórzana kurtka idealnie komponowały się z jego stylem tanecznym, a prezencja sceniczna wbijała w ziemię. Jeżeli na sali było zupełnie cicho to tylko dlatego, że nikt nie mógł oderwać oczu od Kino i jego niezwykle precyzyjnych ruchów. Byłaś pewna, że połowa osób tak jak ty stała tam z otwartymi ustami. Przez tą ciszę, tym głośniejszy wydał się aplauz po występie. Jeszcze długo po tym jak chłopak ukłonił się i zszedł ze sceny nie dało się uspokoić publiki. Reszta uczestników była nieporównywalna i reakcje na nich również wiele różniły się od tych z poprzednich tygodni. W swojej głowie dalej miałaś jedynie oświetloną na niebiesko sylwetkę Kino.
Po wszystkich występach przyszedł czas na głosowanie i nie było zaskoczeniem, że wygrał twój faworyt. Widziałaś jeszcze jak zawstydzony dziękuje, schodzi ze sceny i udaje się do baru. Zupełnie różnił się od tej osoby, którą był podczas występu.
Ty natomiast postanowiłaś zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyszłaś na zewnątrz i oparłaś się o ścianę, wciskając dłonie w kieszenie spodni. Pod przymkniętymi powiekami dalej analizowałaś wszystkie układy, a w szczególności jeden. Miał elementy, których nigdy wcześniej nie widziałaś i takie, które ciężko było wkomponować. Wszystko to złożone w idealną całość.
YOU ARE READING
Kpop GIF Imagine
FanfictionNazwa mówi sama za siebie 90% fluff, reszta to okazjonalny angst 😁