Rozdział 10

726 28 0
                                    

                  Dominika pov.
Nie miałam dzisiaj na nic czasu.Chętnie spotkałabym się z Igorem,ale niestety mam tak dużo zadane do szkoły,że nie dałabym rady tego wszystkiego dzisiaj ogarnąć.Z racji iż jutro mam krócej lekcje zaprosiłam go do siebie, na co się zgodził.

Odnośnie tych narkotyków, o których mówił szatyn,że brał do czasu kiedy mnie nie poznał, a teraz tego nie robi.Czy mu wierze? Jeżeli chcę mu zaufać to muszę uwierzyć. Zapewne zastawiacie się dlaczego tak bardzo łagodnie zareagowałam na to o czym mi powiedział.No więc już tłumaczę.

Kilka lat temu mój kuzyn,który jest ode mnie starszy o 3 lata wpadł w złe towarzystwo. Narkotyki,alkohol, liczne bójki. Na początku nikt nie zauważył tego że coś z nim się dzieje, że przychodzi do domu pod wpływem różnych środków odurzających.Z czasem stawał się coraz bardziej agresywny.Zdarzało się że zachowywał się tak również w stosunku do mnie.Każdy przyjaciół,a także nawet rodzina go odrzucili.Nikt mu nie starał się pomóc w jakikolwiek sposób.Wszyscy tylko mówili,że to ćpun i że nie ma szans by z tego wyszedł. Dosłownie każda z jego bliskich osób miała go gdzieś.Ale nie ja.Tak naprawdę od małego był dla mnie jak brat.Spędzaliśmy dużo czasu na rozmowy, wzajemnie się wspieraliśmy. Brakowało mi tego.Tak był w złym stanie, ale jeżeli nie udałoby mi się go z tego wyciągnąć to chciaż wiedziałabym,że próbowałam.Musiałam mu pomóc.Ostatniego razu mało brakowało, a dziś by go już nie było.Najszybciej jak się dało znalazłam najlepszy zakład dla narkomanów.Długo go przekonywałam, aby tam poszedł.Za każdym razem powtarzał,że dla niego już nie ma ratunku.Powoli traciłam nadzieję,że to się może udać.Pewnego dnia przyszedł do mnie, co mnie kompletnie zaskoczyło.Oznajmił,że pójdzie na tą terapię,że zrobi to jedynie dla mnie.I faktycznie,chodził na nią przez 1,5 roku.Przez ten czas kilka razy się z nim zobaczyłam.Byłam z siebie dumna,że tak to się wszystko potoczyło.Jaki z tego finał? Na dobre udało mu się wyjść z nałogu, teraz ma rodzinę i pracuje za granicą.Przez to że on jest tam,a ja w Polsce prawie nie utrzymujemy ze sobą kontaktu.

Dlatego chcę być przy Igorze.Wiem,że potrzebuje kogoś z kim będzie spędzał czas.Kogoś kto go będzie wspierał. Każdy potrzebuje takiej osoby. Miałam nadzieję,że on się naprawdę zmieni.

Resztę dnia spędziłam przy książkach.O dużo bardziej wolałabym być teraz z szatynem, ale nic na to niestety nie poradzę.Wieczorem postanowiłam trochę odpocząć więc obejrzałam film z Olą.Kiedy film dobiegł końca rozeszłyśmy się do swoich pokoji.Położyłam się na łóżko, ustawiłam jeszcze budzik i nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam.

        
       
             *następnego dnia rano*

Przebudziłam się i usłyszałam że ktoś do mnie dzwoni.Przysięgam,zabije tego kogoś po prostu.Nie nawidzę budzić się z budzikiem, a jeszcze bardziej budzić się przed nim.Byłam tak zaspana,że nie sprawdziłam kto to.
-halo?
-hej - usłyszałam zachrypnięty głos 2 słuchawce
-Igooor - przeciągnęłam jego imię. -musiałeś?
-obudziłem? przepraszam,nie chciałem - powiedział
- nienawidzę Cię - w tym czasie przetarłam twarz
- dobrze, wiesz że wcale tak nie jest - powiedział takim słodkim głosem
- chciałbyś - odpowiedziałam z uśmiechem
- to się okaże - zaśmiał się. Mimo tego,że mnie obudził nie byłam na niego za to zła. - miłego dnia i do zobaczenia później - dodał
- wzajemnie - odpowiedziałam mając na twarzy nadal uśmiech po czym się rozłączyłam.

Szybko wstałam w łóżka i pokierowałam się do kuchni,gdzie zobaczyłam przyjaciółkę.

-hej - szeroko się uśmiechnęłam
- hej, a co Ty taka zadowolona? - przecież jest poniedziałek - uśmiechnęła się lekko i spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami
- Igor dzwonił
- i wszystko jasne - powiedziała na co na przewróciłam oczami

Zjadłam śniadanie, w miarę szybko się ogarnęłam i wyszliśmy z mieszkania.Jak codziennie autobusem pojechaliśmy do szkoły.Jak na taki dzień jakim jest poniedziałek to mogę śmiało powiedzieć,że w szkole był luz.W dodatku skrócono nam lekcje co mnie jeszcze bardziej ucieszyło.

                     Igor pov.
Siedziałem paląc w salonie.Ogólnie staram się nie robić tego w mieszkaniu, ale tym razem nie chciało mi się wychodzić na balkon.Było po godzinie 14 więc miałem 2 h do spotkania z brunetką.

Nagle zadzwonił mi telefon.Na ekranie wyświetlił się numer prywatny.Postanowiłem odebrać.
-halo?
-o 17 na placu obok górki. - dobrze znasz do miejsce Bugajczyk - od razu się rozłączył.Wiedziałem kim jest.

Nie miałem zamiaru tam iść.Usłyszałem otwierające się drzwi od mieszkania,ale wiedziałem,że to Adrian.

-siemano
-siema - od razu przeszedłem do rzeczy. - co byś zrobił na moim miejscu? - pokazałem mu wiadomości od tego typa. -dzwonił niedawno i mówił,że o 17 mam się z nim spotkać - powiedziałem i założyłem ręce na kark
-idziesz?
-nie zamierzam. -pozatym idę o 16 do Dominiki
- wiem,że ona jest ważniejsza,ale na twoim miejscu poszedłbym tam - powiedział. -nie wiesz do czego są zdolni, już pisali Ci o Dominice więc lepiej nie ryzykuj - może miał z tym racje i powinienem tam iść?
-dzięki, jeszcze raz to przemyśle - oznajmiłem i udałem się do łazienki.

Oparłem się o zlew patrząc na swoje odbicie w lustrze. Chwilę pomyślałem i stwierdziłem,że tam pójdę.

Powiem żeby się ode mnie odwalił raz na zawsze i niech znajdzie sobie kogoś do tej jebanej dilerki,a mi dał spokój.

Po kilku minutach wyszedłem z łazienki.

-i co przemyślałeś? - zapytał Borowski
-pójdę tam i każe mu sie odpierdolić ode mnie - odpowiedziałem. Jeszcze nie zdążyłem wyjść a już byłem wkurwiony.
-ta i myślisz,że to wystarczy, że to będzie takie łatwe? - uniósł brwi
-doskonale przecież wiem,że nie - wypuściłem głośno powietrze. -ale co mam zrobić innego - oparłem się o blat w kuchni,jednocześnie stojąc tyłem do Adriana
- a co z Dominiką?
- napiszę jej, że nie dam rady przyjechać,bo musze podjechać do studia
-okej, zrób jak uważasz

Każdy poszedł do swoich pokoji. Usiadłem na skraju łóżka i po raz kolejny myślałem nad tym czy robię dobrze.Nie chciałem jej okłamywać, natomiast w tym przypadku nie miałem innego wyjścia.

do Dominika:
hej, nie dam rady do Ciebie przyjechać. Przepraszam

Na jej odpowiedź czekałem z dobre 20 minut.

od Dominika:
dlaczego? :c

do Dominika:
muszę pojechać do studia

od: Dominika
no dobrze, rozumiem

Powoli dochodziła 17 więc wyszedłem z mieszkania.Kierowałem się w stronę górki. Znałem to miejsce.Kręciłem tam klip do Real Quick. Dochodząc zauważyłem go.
-czego kurwa chcesz - zatrzymałem się za nim
- albo będziesz dalej dilował,albo zapłacisz mi hajs - wypowiadając te zdanie odwrócił się w moją stronę
-co wybierasz Bugajczyk?
- hajs? ciekawe kurwa za co. - tak się składa,że nie wybieram nic - powiedziałem przez zaciśniętą szczękę na co się zaśmiał
- masz to - podał mi dwa woreczki z proszkiem. - chyba wiesz co masz z tym zrobić - po chwili odszedł

Szybko schowałem woreczki do kieszeni bluzy po czym usiadłem na ławce.

                         🔜next


Ta jedyna / ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz