♡10♡

1K 87 40
                                    

~Kai~

Siedziałem z chłopakami w salonie.

-Potrzebujemy w końcu jakiś informacji!- Marudził Lloyd.- Nie wiemy gdzie jest Mistrz Wu. Nie wiemy kim jest nasz wróg! Czego chce! Jeszcze nigdy nie szło nam, aż tak źle!

-Słuchajcie... Plan jest taki. Jeśli dziś w nocy zaatakuje, nie atakujemy. Dziś nasz cel jest inny. Ściągnąć mu tą maskę.- Cole spojrzał na nas.

-Dobry pomysł. Lloyd? Co o tym myślisz?- Spojrzałem na blondyna.

Zielony Ninja już miał się odezwać, ale usłyszeliśmy jak ktoś otwiera drzwi.

-Hej wam!- W pokoju znalazła się Seliel, moja dziewczyna i jakiś chłopak...

-Cześć.- Uśmiechnął się Cole.

-Przyszłyśmy po P.I.X.A.L i Nye. Chcemy je zabrać z nami na miasto.

Spojrzałem na wyświetlacz telefonu.

-Ale jest już prawie północ...- Spojrzałem na dziewczyny.

-Oj, no weź! Nya nie jest już małą dziewczynką.- Seliel spojrzała na mnie.

-Dobra...- Spojrzałem na chłopaka.- A co to za typ?- Uniosłem jedną brew.

-To? To jest Alex. Mój kuzyn. Był już raz z Nyą na randce.- Szybko odparła różowowłosa.

-Yhm.

Dziewczyny udały się na górę do pokoju Nyi.

-Na czym stanęło...?- Mistrz Ziemi spojrzał na nas.

-Kai, skierował pytanie do Lloyda, które brzmiało cytuję "Dobry pomysł. Lloyd? Co o tym myślisz?"- Odpowiedział szybko nasz kochany Ninjadroid.

-A. No tak.- Uśmiechnąłem się.

-Moim zdaniem...- Zielony Ninja zaczął mówić. Jednak i tym razem nie było dane mu dokończyć.

-KAI!!!- Krzyknęła Skylor.

Cała nasza czwórka jak najszybciej pobiegła na górę. W pokoju Nyi stały dziewczyny i Alex... Okno było otwarte, a mojej siostrzyczki nigdzie nie było.

-Czy ona popełniła samobójstwo?!- Zaczęła panikować Seliel.

-Spokojnie...- Cole przytulił ją od tyłu.

-Pewno uciekła z domu. Sam bym uciekł, jakbym miał takiego brata, który na nic mi nie pozwala.- Alex wzruszył ramionami.

-Jak ja ci zaraz...- Podszedłem do Alexa. W dłoni miałem kulkę ognia.

-Kai! Ogarnij się!- Krzyknęła moja dziewczyna.

-Moim zdaniem najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest to, że Nya została porwana.- Powiedziała P.I.X.A.L.

-Co? Żartujesz! Chyba przerwały ci się jakieś kabelki!- Zawołał Zane.- Moim zdaniem Nya po prostu zwyczajnie wyszła z domu.

Patrzałem na okno.

-Nie mogła wyskoczyć...- Cole spojrzał na ziemię.- Na pewno użyła smoka...

Nie czekając na reakcję moich przyjaciół wyskoczyłem przez okno, tworząc smoka.

Pogłaskałem go po główce.

-Wytrop gdzie wylądował smok Nyi.

Mój przyjaciel wbił się wysoko.
Normalnie uwielbiałem latać na smoku, ale dzisiaj było inaczej. Dzisiaj bałem się. Dlaczego Nya wyszła nic mi nie mówiąc? Przecież, mówimy sobie o wszystkim!

Kiedy wylądowaliśmy znajdowałem się w lesie.

-Jesteś pewien, że to tu?- Spojrzałem na mojego przyjaciela.

Stworzenie skinęło głową.

Co Nya mogłaby robić w lesie? I to na dodatek po północy?!

-No dobrze... Odpocznij.- Powiedziałem, a mój smok rozpłynął się.

Wytworzyłem w dłoni mały płomień, aby coś zobaczyć. W lesie o tej porze było bardzo ciemno.

-Jay!- Usłyszałem głos mojej siostry.- Jay, gdzie jesteś?!

Udałem się za jej głosem. Zauważyłem ją. Stała tyłem do mnie.

-Może poleciał do miasta? Może zapomniał i w tej chwili atakuje mieszkańców?- Powiedziała sama do siebie.

Ja natomiast stanąłem jak wyryty. Nie wierzę! Czy to możliwe, że Nya spotyka się z naszym wrogiem, a my nic o tym nie wiemy?

Momentalnie przypomniałem sobie maskę w jej pokoju, i wszystko nabrało sensu.

Cicho podszedłem do niej i złapałem jej nadgarstek.
Dziewczyna szybko się odwróciła.

-Kai! A co ty tu robisz?

-Okłamałaś mnie. Oszukałaś całą drużynę. Nya... dlaczego?

-Kai, to nie tak! Ja po prostu...

-Nie wierzę! My próbujemy od prawie dwóch tygodni ustalić kim jest nasz nowy wróg, a ty się z nim spotykasz! I nic nam nie powiedziałaś. Myślałem, że mówimy sobie wszytko!- Pierwszy raz użyłem podniesionego tonu na siostrę.

-Kai...

-Pogadamy w domu. Ciekawe co powiesz reszcie drużyny. Od dzisiaj nie będziesz opuszczać klasztoru. Dopóki nie dowiemy się kim on jest.

-Nie możesz tego zrobić!

-Tak? Przypominam Ci, że to ja jestem twoim pełnoprawnym opiekunem.

Nya nie odpowiedziała.

-I co? Nie powiesz nic na swoją obronę?

Nie odpowiedziała mi. Czyli jednak. Czuła się winna.

~Jay~

Stałem przy naszym więźniu. Poddani mojego władcy torturowali go. Szczerze? Nie mogłem na to patrzeć. Mój szef kazał mi porwać Nye... Dzisiejsze spotkanie to była doskonała okazja, aby to zrobić. O ile w ogóle by przyszła. Jednak nie chciałem, aby stała jej się krzywda... Nie wiem dlaczego... Może temu, że jako jedna z nielicznych mi zaufała? Nie wiem! Po prostu nie chce, by musiała cierpieć.

Spojrzałem na Starca. Z wielu miejsc leciała mu krew. Miał wiele ran.

-Starczy.- Odezwałem się tworząc w dłoni błyskawicę.

Poddani odeszli.

Starzec spojrzał na mnie.

-Nie jesteś zły.- Powiedział.

-Chcesz się przekonać?- Błyskawica w mojej dłoni była coraz większa.

-Jesteś zbyt wrażliwy w środku. Wrażliwy na cierpienie innych, bo na pewno sam kiedyś ucierpiałeś.  Na dodatek jesteś bardzo rozdarty w środku.

-Bzdura.- Odparłem.

-To widać chłopcze. To widać.

Spojrzałem na niego. Błyskawica zniknęła.

Forbidden Love ||Jaya||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz