W ostatnim czasie przebudzanie się zanim zadzwoni budzik jest dla Louisa normą. Prawdopodobnie chłopak po prostu nie jest zmęczony. Powoli zbliża się wiosna, słońce częściej wychodzi spoza chmur dzięki czemu dostarcza więcej melatoniny, więc Louis ma więcej energii i nie chodzi już taki przybity. Sześć godzin snu mu wystarcza, jednak nadal ciężko jest mu się zwlec z ciepłego łóżka. Louis jest w stanie przyznać, że nikogo w życiu tak nie kochał jak właśnie swoje łóżko.
Sięga po telefon i wyłącza budzik zanim ten ma szanse zadzwonić. Odkłada urządzenie i z ciężkim westchnięciem przekręca się na drugi bok ciągnąc za sobą kołdrę i zakrywa się nią po samą grzywkę. Jest mu zbyt wygodnie, by wstać, zbyt ciepło i relaksująco, by iść do pracy. Ale przypomina mu się jego sen i automatycznie się uśmiecha. Z powrotem układa się na plecach i stara się dokładnie wszystko odtworzyć. Niestety jedyne co świta mu w głowie jest to jak wyciąga do kogoś rękę, a potem zostaje ona mocno uściśnięta przez dłoń nieznajomego. Słyszy jeszcze wesoły, całkiem ładny śmiech i jest to naprawdę miły sen. Louis wie co oznacza. Spędził już tyle wolnego czasu w sennikach, że on po prostu wie i śmieje się sam do siebie.
Dziś śniło mi się jak witam się z kimś przez ciepłe uściśnięcie dłoni, a później usłyszałem czyjś radosny śmiech. Uściśnięcie dłoni zwiastuje spotkanie nowej osoby, a śmiech to dobra nowina. Czy to oznacza, że w końcu poznam kogoś wyjątkowego?
Miłe uczucie rozlewa się na jego piersi. Uśmiech sam ciśnie się na usta i Louis szczerze liczy, iż ten sen naprawdę coś oznacza. Do tej pory odnajdywał w nich same swoje uczucia i emocje. Ten sen mówi mu coś zupełnie innego. Jednak wczorajszy, o ile był proroczy, nadal nie doszedł do skutku i Louis wciąż trochę się boi. Nie wie czego ma oczekiwać. Jakby nie patrzeć w ciągu dwóch dni otrzymał dwie inne historie. Jak powinien to rozumieć? To jest aż nazbyt dziwne i cała jego ekscytacja rozpływa się i na jej miejsce pojawia się przykre uczucie niepewności, zawahania, coś jakby panika.
Louis nie wie co ma o tym myśleć. Postanawia na razie dać sobie spokój. Ciepło łóżka wciąż go zatrzymuje, więc szatyn leży na plecach wpatrując się w szary sufit. Myśli o tym co dziś założy chcąc jakoś zapchać swój umysł, aż w końcu Lottie puka w jego drzwi zaniepokojona. Louis zawsze budzi się na czas i dziewczyna martwi się, że coś mogło mu się stać.
- Louis? Wszystko okej? - woła po czym naciska na klamkę i ostrożnie wchodzi do pokoju. - Louis przekręca się na bok w stronę Lottie i posyła jej uśmiech. - Czemu nie wstajesz? - sapie blondynka podpierając się o biodro.
- Nie wiem co mam ubrać - odpowiada niemrawo Louis, na co jego siostra marszczy brwi. Nie potrafi zrozumieć zachowania brata, więc wchodzi do pokoju i siada na jego łóżku przyglądając mu się uważnie.
- O co chodzi, hm? - pyta sięgając dłonią do jego twarzy i odgarnia mu grzywkę. Louis marszczy nos. Nie cierpi tego, że jest tak samo opiekuńcza wobec niego jak ich mama. Przecież to Louis jest starszy i to on odgrywa rolę starszego brata.
- O nic nie chodzi - odpowiada Louis trochę bardziej złośliwie niż planował, ale to nie zniechęca dziewczynę.
- Nie wychodzisz z łóżka. Powinieneś wstać dziesięć minut temu. Spóźnisz się do pracy i wątpię, że to dlatego, że nie wiesz co ubrać - wyjaśnia blondynka z małym uśmiechem. Louis fuka na nią, bo tak, ma rację. - Coś ci się przyśniło, prawda?
- Uh - wzdycha Louis po czym kiwa niepewnie głową. Lottie nie wierzy w jego sny i dziwnie jest mu rozmawiać z nią na ten temat. Wie, że dziewczyna go nie zrozumie i prawdopodobnie wyśmieje.
- Możesz mi powiedzieć - świergocze Lottie i szturcha brata w ramię chcąc wywołać u niego uśmiech. Udało jej się. - No dalej, Lou. Zwierz mi się. Aż tak straszne to było?

CZYTASZ
POST-IT
FanfictionLouis ma dość ciekawe sny. Codziennie rano zapisuje je na karteczkach, które zostawia na przystanku autobusowym, gdy czeka na transport do pracy. Karteczki znikają każdego dnia prawdopodobnie najzwyklej w świecie niszczone i wrzucane do kosza. Aż k...