Rozdział 11

1.5K 104 32
                                    

Witam, witam. Przepraszam za moją długą nieobecność, ale wiecie, gimnazjum, sprawdziany, nowi nauczyciele.... Nah, macie wreszcie ten upragniony rozdział xd I jakby co, Eryk to dawny Szymon ;> Pokusiłam się o małe zmiany, no bo czemu nie? :P

**************


Miałam wyrzuty sumienia że potraktowałam Eryka w taki paskudny sposób. Przecież nie musiałam się zaraz na nim wyżywać. Muszę go przeprosić przy najbliższej okazji, chociaż to pewnie będzie bardzo wyczerpujące psychicznie, ale co mi tam, trzeba dbać o relacje między ludzkie. 

Zadowolona z podjętej decyzji weszłam do łazienki żeby się doprowadzić do porządku. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam podpuchnięte, podkrążone oczy, bladą cerę i skołtunione włosy o nieokreślonym kolorze brązu. 

-Co on w ogóle we mnie widzi? - szepnęłam i oczy zaszły mi łzami- Jeśli w ogóle mówi mi to wszystko szczerze.

Łzy zaczęły mi powoli spływać po policzkach. Potrząsnęłam głową, otarłam je szybko wierzchem dłoni i zaczęłam szczotkować zęby. Potem zabrałam się za rozczesywanie moich niesfornych kołtunów. Po kilku minutach już wyglądały o niebo lepiej, potraktowane odżywką i spięte w kucyk. Wyglądając już w miarę przyzwoicie wyszłam z łazienki i zaczęłam szukać ubrań. Niestety, uświadomiłam sobie że wszystkie moje bryczesy leżą brudne w koszu na pranie który zapomniałam wnieść do pralni.

-Amelia, pożycz mi swoje bryczesy!- jęknęłam z rozpaczą 

Jak zwykle, po długim czasie hibernacji odezwała się moja dziurawa pamięć.

- Chyba śnisz, sama mam ostatnią parę.

-W czym ja będę jeździć?

-Może w legginsach, nie wpadłaś na to przypadkiem? 

Faktycznie. Po chwili wygrzebałam z szafy spodnie, koszulkę polo i już uspokojona byłam gotowa do wyjścia. Amelia jak zwykle nie potrafiła się zdecydować co ubrać, więc weszłyśmy do jadalni spóźnione. Rozglądając się za wolnymi miejscami miałam nieodparte wrażenie że ktoś się na mnie patrzy. Zmarszczyłam brwi i rozglądałam się w poszukiwaniu śledzącego mnie spojrzenia, dopóki przyjaciółka nie pociągnęła mnie w kierunku chyba już ostatnich wolnych siedzeń. Na moje nieszczęście akurat obok siedział Eryk ze swoją paczką.  Przeproszę go po śniadaniu, w mniej licznym gronie. Usiadłam na krześle i zaczęłam jeść kanapki, starannie omijając wzrokiem chłopaka. Gdy zaspokoiłam pierwszy głód zerknęłam na Amelię, i natychmiast parsknęłam śmiechem widząc jak z kimś pisze, mając przy tym bardzo wojowniczą minę. Gdyby tak osoba która jest powodem złości mojej przyjaciółki zobaczyła ją, na miejscu padła by trupem. 

- Z czego się śmiejesz? - warknęła i z wyrzutem dźgnęła mnie palcem w bok. 

Natychmiast zgięłam się w pół i zrobiłam nadąsaną minę widząc jak tym razem ona się ze mnie śmieje. Odwróciłam głowę żeby pokazać jej jak bardzo jestem na nią wściekła i natrafiłam na spojrzenie Eryka. Nie wiem nawet dlaczego ale spłonęłam rumieńcem i znowu odwróciłam głowę. Amela widząc moją czerwoną twarz, zrobiła minę z rodzaju tych kiedy wie co się święci i szykuje się na spiknięcie mnie z jakimś chłopakiem. 

-Amelia, za dobrze cię znam, nawet nie próbuj. - wycedziłam przez zęby

- Ja nie spróbuję - uśmiechnęła się szelmowsko - Ja to zrobię!


***

C.D.N

Podoba się? Mam nadzieję że nie wyszłam z wprawy :P 

Sayonara, do następnego rozdziału :>

Konie i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz