Rozdział 10

1.6K 100 37
                                    

Po chwili przestałyśmy się śmiać, ale ten krótki napad śmiechu wystarczył żeby rozbolał mnie brzuch. Skrzywiłam się nieznacznie gdy ból się nasilił. 

- Co ci? 

-Nic. Czasami tak mam. - jęknęłam

Usiadłam na kanapie pozwalając by ból stał się jeszcze bardziej natarczywy, a potem przeminął. Stękając podniosłam moją książkę- sprawcę całego zajścia i zauważyłam wystającą z niej małą karteczkę. Nie powiem, nie pamiętam bym czymkolwiek oznaczała miejsce gdzie skończyłam czytać.

- Co tam masz? - zainteresowała się Amelia zaglądając mi przez ramię.

- Nic. - burknęłam i zabarykadowałam się w łazience. 

- Ej! Teraz już jestem pewna że to coś ważnego! Otwieraj, natychmiast! - moja przyjaciółka jak opętana waliła w drzwi

- Daj spokój, zaraz ci otworzę i dam przeczytać.

- No dobra...

Mając święty spokój z ciekawością rozwinęłam zwitek papieru i zaczęłam czytać;

"Po całym zajściu pewnie mnie nie znosisz. Jestem debilem. Co sobie w ogóle wtedy pomyślałem? Nieważne, w każdym razie przepraszam.Coś wymyślę, udowodnię, że jednak jestem kimś wartościowym. Jeśli nie będziesz chciała ze mną rozmawiać, zrozumiem to. Wybacz" 

Patrzyłam na kartkę i nie wiedziałam co o tym myśleć. Znowu. 

***

-Gościu się na ciebie uwziął i tyle

-A może on mówi prawdę?

-W każdym razie na pewno nie zależy mu na tobie.

-Daj spokój! Kłamiesz.

-Przecież jestem tobą. Jak mogłabym samą siebie okłamywać?

-Z tobą się nie da normalnie rozmawiać!

-Masz rozdwojenie jaźni.

-A bo ty.

-A może obie mamy rozdwojenie jaźni?

**

Z chwili odrętwienia i kłócenia się z "sobą" wyrwał mnie jakiś brzdęk. Coś upadło na podłogę. Schyliłam się i podniosłam coś, co okazało się zawieszką w kształcie serca. Na niej wygrawerowany był skrót "kc". 

-A może mu naprawdę na mnie zależy? 

 Przycisnęłam do siebie i kartkę i zawieszkę skrycie coś sobie postanawiając. Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam płakać.

-Laura, nie mów mi że płaczesz! - Amelia najwyraźniej czatująca przed drzwiami usłyszała mnie

Zamiast odpowiedzieć otworzyłam drzwi i dopiero wtedy raczyłam otworzyć usta:

- Tak, płaczę. I co w związku z tym?

Przyjaciółka objęła mnie ramieniem, i już mniej wkurzona zapytała co się stało. Pokazałam jej karteczkę, a breloczek zdążyłam włożyć do kieszeni. To na razie chciałam zachować dla siebie. 

***

Macie ten wasz rozdział. Już byłam pod taką presją, że nie miałam innego wyjścia xD

Konie i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz