*Lauren POV *
- Zamorduje matkę, bo wiem,że ona jej napewno coś zrobiła!- usłyszałam mojego brata. Po chwili mogłam usłyszeć typowym dźwięk niczym z filmu, jak ktoś kogoś uderza patelnią.
- Jude! Idioto było go nie zdzielać tą patelnią!
-Chociaż jest spokój.-mogłam sobie wyobrazić jak wzrusza ramionami.
- No ale skąd wytrzasnąłeś patelnię skoro ci jej nikt nie dał? - usłyszałam zadane przez Davida pytanie.
- Schował pod peleryną. - usłyszałam odpowiedź Josepha.
- Co was to skąd mam patelnie?- mruknął Sharp. Otworzyłam oczy. Zaczełam widzieć jakieś rozmazane obrazy. Po chwili obraz stał się wyraźny. Obok mnie stali Joe, David i Jude.
- Lauren! - ucieszyli się równocześnie.
- Co się stało? - zapytałam.
- Kiedy Cię znalazłem byłaś nieprzytomna - wyjaśnił King. Zauważyłam mojego brata leżącego na podłodze.
- Spokojnie, chyba nic mu nie jest - odparł David. Obaj spojrzeli gniewnie na Sharp'a.
- No co?! - warknął.
- Nico stara donico. - warknął Caleb podnosząc się z ziemi.
- Caleb, jak miło cię widzieć - westchnął sarkastycznie Jude.
- Przytomnego - dodał David. Caleb jedynie przewrócił oczami. Spojrzał teraz na mnie.
- Dlaczego uciekłaś z domu?
- Mama zrobiła awanture o to że się z tobą spotkałam. I... - zawiesiłam głos. No, bo co? Powiem,że mnie zdzieliła w twarz za byle co? Caleb zacisnął pięści.
-I? - dopytywał. Zatkałam sobie usta dłonią dając mu znak,że nie pisne na ten temat ani słówka. - Gadaj!
- Spokojnie...- próbował uspokoić go Joe.
- Nie.- widziałam złość na twarzy brata. Wyszedł z pomieszczenia.
- Niech ktoś pójdzie za nim; bo coś mu jeszcze strzeli do łba - mruknął King.
- Ja pójdę. - westchnął David i wyszedł.
- A co ja mam robić? - zapytał Jude.
- Ty dziś już dość zrobiłeś - brązowowłosy spojrzał na patelnie. Ten się jedynie wyszczerzył jak głupi do sera. Joseph przewrócił oczami.
- Powiedzcie,że mama nie wie gdzie jestem.- jeknęłam
- Nie wie - odparł Jude.
-Dzieki bogu. Nie chce znowu oberwać w twarz.- stwierdziłam Jednak po chwili zorienowałam się co powiedziałam.
- Więc to się stało? - westchnął Sharp.
Dopiero po chwili zauważyłam brak jego gogli.- Gdzie się podziały twoje gogle? - zapytałam.
- Nie mam ich!?- przestraszył się.
- Nie. Nie masz, czucia nie masz czy co? - odparłam.
Nagle za oknem zauważyłam Davida trzymającego gogle Jude'a
- Ten mi je wziął!- oburzył się.
- Nie zabijaj go tylko.
- Rozważe to.- westchnął. Wyszedł z pokoju. Po chwili za oknem można było zauważyć Sharpa ganiającego Davida. Zaśmiałam się cicho.
- Trochę lepiej z tobą. - palnął Joe.
- Wygląda na to,że tak.- westchnęłam i usiadłam - Dlaczego zawsze gdy cię widuje to jesteś albo w mundurki królewskich lub w stroju bramkarza? Weźże ubierz na siebie coś innego.
CZYTASZ
To właśnie my...~Inazuma Eleven {Wolno Pisane}
Fanfiction/Korekta w toku/ "Przewróciłam oczami. - Jesteście debilami. We troje. Jeden chodzi w pelerynie i goglach. Drugi jest fanem pingwinów i chce spalić ławkę. A trzeci spada z łóżka przez sen. -Hej! - oburzyli się jednocześnie. - A kto się bawi w kowboj...