* Lauren POV*
Uśmiechnęłam sie szeroko, na co ten zmrużył oczy. Znowu zasłonił się peleryną i odwrócił plecami do mnie. Wszyscy się zaśmiali.
- Jude... Nie zachowuj sie jak dziecko.
- Ty też.- Przewróciłam oczami. - Musimy w to grać? - zapytał kładąc się na podłodze. Co z nim nie tak? Dziwnie sie zachowuje...
- Ej Jude, o co chodzi?- Caleb szturchnął go.
- C-co mówiłeś?
- Co z tobą nie tak? O co chodzi?
- O nic.
- Coś nie sądze...- Caleb zdjął z niego pelerynę. Wszyscy zaczęliśmy go szturchać.
- No o co wam chodzi? Przecież nic się nie dzieje...
- No niestety nie wyglądasz na kogoś z kim się nic nie dzieje.- Westchnęłam cicho. - No to powiesz nam o co chodzi?- Chłopak się nie odezwał. - Jude... No weź...- Zaczeliśmy nim potrząsać.
- No co?
- Powiedz co z tobą.
- No nic przecież.
- No to czemu sie tak zachowujesz...?
- No przecież normalnie się zachowuję.
- Nieprawda...
- Dlaczego tak myślicie?
- Jakby to powiedzieć... zachowujesz się niecodziennie.
- Czyli?
- Czyli zachowujesz sie jak nie ty. - Najprostsza odpowiedź.
- Wiem o co chodzi, tylko co jest takiego dziwnego w moim zachowaniu?
- Zwykle sie tak nie zachowujesz.
- Czyli jak?
- Nie potrafie tego wytłumaczyć..
- No widzisz? Sama nie wiesz...
Przewróciłam oczami. Spojrzał na mnie zwycięsko. Zaśmiałam sie, a on się uśmiechnął.
- Mi też już się w to nie chcę grać...- stwierdził David.
- Mi tak szczerze też.- dopowiedział Caleb.
- Mi też - wzięłam butelkę i zaczęłam się nią bawić. Mój brat wyrwał mi butelkę i zdzielił mnie nią głowę.- Co?
- Nico.
- Kretyn...- Chłopak w odpowiedzi wyszczerzył się. Teraz ja mu ją wyrwałam i zrobiłam to samo co on przed chwilą. Zaśmiał sie. - No i z czego się śmiejesz?
- A zabronisz?
- Tak...
- O ty mała diablico...- Zaczął mnie łaskotać. Wybuchłam śmiechem
- E-ej z-zostaw m-mnie! - zaczęłam się bronić. W nastepnej chwili cała czwórka mnie łaskotała. Niestety nie miałam z nimi szans. Kiedy wreszcie mnie zostawili, spojrzałam na nich z chęcią mordu w oczach. Zaśmiali sie widząc moją mine. - Nienawidzę was...- Oni w odpowiedzi mnie przytulili. Odepchnęłam ich, i poszłam na drugi koniec pokoju. Odwróciłam się do nich plecami i zrobiłam obrażoną minę.
- No nie obrażaj się - przyszedł do mnie Caleb i objął mnie ramieniem. Nie odezwałam sie. - No ej... - przytulił mnie od tyłu.
- Spadaj.- Pokazałam mu jezyk. Odpowiedział tym samym. Nadal miałam obrażoną mine.
- No nie fochaj się...
- Nie.
- Joe... Pomóż mi...- Nadal siedziałam niewzruszona.
- W czym mam ci pomóc? - zapytał szarooki. Mój brat wskazał na mnie. Kiwnął głową, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Nie odezwałam sie. Zarumieniłam sie lekko.
- C-co ty robisz?- pisnęłam
- Ja? Pomagam jemu. - kiwnął głową na Caleba.
- Postawisz mnie?
- Nie - uśmiechnął się lekko. Zaczerwieniłam sie. Jude i David zaśmiali się cicho.
- Zamknąć się! - krzyknęłam. Przytuliłam sie do Josepha. Tak po prostu odruchowo. Zaczęli się głośniej śmiać. Jeszcze bardziej sie zaczewieniłam. Tak to jest być jedyną dziewczyną w towarzystwie... Westchnęłam cicho. - Możesz mnie już puścić, wiesz? - spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnęłam sie pod nosem. Chłopak nadal mnie trzymał. - No puść mnie... - zrobiłam słodkie oczy. Chłopak pokrecił przecząco głową. - Proszę?
- Nie.
- No proszę...- chłopak westchnął cicho. Postawił mnie na ziemi. - Dziękuję - pocałowałam go w policzek. Jude szepnął coś do Davida. Jak ja ich nienawidzę... No ale cóż... Lubie ich. I bez nich życie by byłoby bardzo nudne. Usiadłam na ziemi. Cały czas patrzyli raz na mnie, raz na niego. Mój brat objął mnie ramieniem.
- No patrzcie... od razu złagodniała... magia normalnie. - zaśmiał się mój Caleb.
- Cicho...- mruknęłam.
- No ale rzeczywiście złagodniałaś.- spuściłam wzrok. Przytuliłam sie do brata.
Ziewnęłam. Chłopcy zaczeli o czymś rozmawiać. Zamknęłam oczy.- Śpi?- Jude szturchnął mnie w ramie. Nie odezwałam sie.
- Chyba tak.- poczułam jak ktoś sie bawi moimi włosami. Usłyszałam śmiech. Ktoś definitywnie robił mi warkoczyki.
- David? Aż tak ci się nudzi? - zapytałam powoli otwierając jedno oko.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Jude ci uciekł i teraz przerzuciłeś się na mnie? - dostrzegłam Jude'a siedzącego w kącie z peleryną na głowie. Caleb wybuchł śmiechem. - Że ci się to nie nudzi... - pokręciłam głową. Przetarłam oczy. Chciałam wstać ale ktoś pociągnął mnie za włosy. I ponownie wylądowałam na ziemi. - Możesz się odczepić od moich włosów?
-Ale to nie ja.- powiedział David.
- Nie wogóle...
- Nie no ale serio... to nie ja!- chłopak usiadł przede mną.
- No to kto?
- Ja.- odpowiedział Joseph. Odwróciłam się i zobaczyłam jak chłopak szeroko się uśmiecha. Uśmiechnęłam sie. Nie wiem czemu... ale patrzenie w jego oczy zawsze mnie uspokajało. Ogólnie... towarzystwo chłopaka zawsze działało na mnie kojąco. Oparłam głowe o jego ramie. Jude i David znowu zaczęli coś szeptać między sobą. Miało mnie to obchodziło. Zamknęłam oczy. Poczułam jak chłopak bierze mnie na ręce. Odpłynełam.
CZYTASZ
To właśnie my...~Inazuma Eleven {Wolno Pisane}
Fanfiction/Korekta w toku/ "Przewróciłam oczami. - Jesteście debilami. We troje. Jeden chodzi w pelerynie i goglach. Drugi jest fanem pingwinów i chce spalić ławkę. A trzeci spada z łóżka przez sen. -Hej! - oburzyli się jednocześnie. - A kto się bawi w kowboj...