Rozdział 5

2K 155 21
                                    

* Lauren POV*

Uśmiechnęłam sie szeroko, na co ten zmrużył oczy. Znowu zasłonił się peleryną i odwrócił plecami do mnie. Wszyscy się zaśmiali.

- Jude... Nie zachowuj sie jak dziecko.

- Ty też.- Przewróciłam oczami. - Musimy w to grać? - zapytał kładąc się na podłodze. Co z nim nie tak? Dziwnie sie zachowuje...

- Ej Jude, o co chodzi?- Caleb szturchnął go.

- C-co mówiłeś?

- Co z tobą nie tak? O co chodzi?

- O nic.

- Coś nie sądze...- Caleb zdjął z niego pelerynę. Wszyscy zaczęliśmy go szturchać.

- No o co wam chodzi? Przecież nic się nie dzieje...

- No niestety nie wyglądasz na kogoś z kim się nic nie dzieje.- Westchnęłam cicho. - No to powiesz nam o co chodzi?- Chłopak się nie odezwał. - Jude... No weź...- Zaczeliśmy nim potrząsać.

- No co?

- Powiedz co z tobą.

- No nic przecież.

- No to czemu sie tak zachowujesz...?

- No przecież normalnie się zachowuję.

- Nieprawda...

- Dlaczego tak myślicie?

- Jakby to powiedzieć... zachowujesz się niecodziennie.

- Czyli?

- Czyli zachowujesz sie jak nie ty. - Najprostsza odpowiedź.

- Wiem o co chodzi, tylko co jest takiego dziwnego w moim zachowaniu?

- Zwykle sie tak nie zachowujesz.

- Czyli jak?

- Nie potrafie tego wytłumaczyć..

- No widzisz? Sama nie wiesz...

Przewróciłam oczami. Spojrzał na mnie zwycięsko. Zaśmiałam sie, a on się uśmiechnął.

- Mi też już się w to nie chcę grać...- stwierdził David.

- Mi tak szczerze też.- dopowiedział Caleb.

- Mi też - wzięłam butelkę i zaczęłam się nią bawić. Mój brat wyrwał mi butelkę i zdzielił mnie nią głowę.- Co?

- Nico.

- Kretyn...- Chłopak w odpowiedzi wyszczerzył się. Teraz ja mu ją wyrwałam i zrobiłam to samo co on przed chwilą. Zaśmiał sie. - No i z czego się śmiejesz?

- A zabronisz?

- Tak...

- O ty mała diablico...- Zaczął mnie łaskotać. Wybuchłam śmiechem

- E-ej z-zostaw m-mnie! - zaczęłam się bronić. W nastepnej chwili cała czwórka mnie łaskotała. Niestety nie miałam z nimi szans. Kiedy wreszcie mnie zostawili,  spojrzałam na nich z chęcią mordu w oczach. Zaśmiali sie widząc moją mine. - Nienawidzę was...- Oni w odpowiedzi mnie przytulili. Odepchnęłam ich, i poszłam na drugi koniec pokoju. Odwróciłam się do nich plecami i zrobiłam obrażoną minę.

- No nie obrażaj się - przyszedł do mnie Caleb i objął mnie ramieniem. Nie odezwałam sie. - No ej... - przytulił mnie od tyłu.

- Spadaj.- Pokazałam mu jezyk. Odpowiedział tym samym. Nadal miałam obrażoną mine.

- No nie fochaj się...

- Nie.

- Joe... Pomóż mi...- Nadal siedziałam niewzruszona.

- W czym mam ci pomóc? - zapytał szarooki. Mój brat wskazał na mnie. Kiwnął głową, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Nie odezwałam sie. Zarumieniłam sie lekko.

- C-co ty robisz?- pisnęłam

- Ja? Pomagam jemu. - kiwnął głową na Caleba.

- Postawisz mnie?

- Nie - uśmiechnął się lekko. Zaczerwieniłam sie. Jude i David zaśmiali się cicho.

- Zamknąć się! - krzyknęłam. Przytuliłam sie do Josepha. Tak po prostu odruchowo. Zaczęli się głośniej śmiać. Jeszcze bardziej sie zaczewieniłam. Tak to jest być jedyną dziewczyną w towarzystwie... Westchnęłam cicho. - Możesz mnie już puścić, wiesz? - spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnęłam sie pod nosem. Chłopak nadal mnie trzymał. - No puść mnie... - zrobiłam słodkie oczy. Chłopak pokrecił przecząco głową. - Proszę?

- Nie.

- No proszę...- chłopak westchnął cicho. Postawił mnie na ziemi. - Dziękuję - pocałowałam go w policzek. Jude szepnął coś do Davida. Jak ja ich nienawidzę... No ale cóż... Lubie ich. I bez nich życie by byłoby bardzo nudne. Usiadłam na ziemi. Cały czas patrzyli raz na mnie, raz na niego. Mój brat objął mnie ramieniem.

- No patrzcie... od razu złagodniała... magia normalnie. - zaśmiał się mój Caleb.

- Cicho...- mruknęłam.

- No ale rzeczywiście złagodniałaś.- spuściłam wzrok. Przytuliłam sie do brata.
Ziewnęłam. Chłopcy zaczeli o czymś rozmawiać. Zamknęłam oczy.

- Śpi?- Jude szturchnął mnie w ramie. Nie odezwałam sie.

- Chyba tak.- poczułam jak ktoś sie bawi moimi włosami. Usłyszałam śmiech. Ktoś definitywnie robił mi warkoczyki.

- David? Aż tak ci się nudzi? - zapytałam powoli otwierając jedno oko.

- Nawet nie wiesz jak bardzo.

- Jude ci uciekł i teraz przerzuciłeś się na mnie? - dostrzegłam Jude'a siedzącego w kącie z peleryną na głowie. Caleb wybuchł śmiechem. - Że ci się to nie nudzi... - pokręciłam głową. Przetarłam oczy. Chciałam wstać ale ktoś pociągnął mnie za włosy. I ponownie wylądowałam na ziemi. - Możesz się odczepić od moich włosów?

-Ale to nie ja.- powiedział David.

- Nie wogóle...

- Nie no ale serio... to nie ja!- chłopak usiadł przede mną.

- No to kto?

- Ja.- odpowiedział Joseph. Odwróciłam się i zobaczyłam jak chłopak szeroko się uśmiecha. Uśmiechnęłam sie. Nie wiem czemu... ale patrzenie w jego oczy zawsze mnie uspokajało. Ogólnie... towarzystwo chłopaka zawsze działało na mnie kojąco.  Oparłam głowe o jego ramie. Jude i David znowu zaczęli coś szeptać między sobą. Miało mnie to obchodziło. Zamknęłam oczy. Poczułam jak chłopak bierze mnie na ręce. Odpłynełam.

To właśnie my...~Inazuma Eleven {Wolno Pisane}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz