*Lauren*
Szliśmy z Calebem i chłopakami do domu. A raczej oni szli, a mnie niósł na plecach Joe. Protestowałam, ale on sie uparł.
- Ale wiesz, że sama umiem chodzić?- mruknęłam do niego po raz kolejny.
- A ty wiesz, że on cie nie posłucha?- zaśmiał sie mój brat.
- Ale... - zaczęłam.
- Jakbyś mnie nie znała. - zaśmiał sie Joe.- Zawsze postawię na swoim. - przewróciłam oczami. I westchnęłam cicho.
- Co ty tak ostatnio często wzdychasz?- spytał David.
- Tak jakoś...- Ponownie westchnęłam. Tyle sie zmieniło... Moje życie wywróciło sie do góry nogami. Czy będzie kiedyś normalne?
Nigdy się tego nie dowiem.- Ej!- Caleb machnął mi ręką przed oczami. - Słuchasz nas?
- Sorry. Zamyśliłam się. - zaśmiałam się nerwowo.
- Robisz to często. - zauważył Jude. - A ja z Davidem wiemy chyba dlaczego.
- No, słucham. Oświećcie mnie.- prychnęłam.
- Zakochałaś się.- powiedział David.
- Na mózgi wam padło?- spróbowałam uderzyć Davida, jednak on szybko się uchylił. - No kuffa. Chodź no tu!
- Możliwe, ale to prawda - kolejny raz uniknął mojej ręki.
- Nie-e!
- Nie nie, tylko tak!
Herbacianooki dostał po chwili w głowę od Josepha.
- Nie, i koniec.- powiedział śmiejąc się.
- Ała! - David potarł obolałe miejsce
- Przecież to widać... - dodał Jude.
- Ty też chcesz w głowie?- chłopak tylko prychnął.
- Nie prychaj. Kotem nie jesteś.- skomentował Caleb. Zaśmiałam się
- Dobra skończmy Jude. Ale i tak swoje wiemy. - powiedział David stając między chłopakami i posyłając mi pewne siebie spojrzenie.Posłałam mu uśmiech szatana.
- A ja wiem swoje.
- Niby co, hmm?
- Coś, czego ci nie powiem.
- Bo nic nie wiesz.
- Wiem bardzo wiele. - pokazałam mu język.
- Haha, dobre sobie! Nic nie wiesz! - odpowiedział mi tym samym.
- Joseph, puścisz mnie? Muszę zdzielić Davida w łeb.
- ODEJDŹ ZMORO NIECZYSTA!!! - wrzasnął podnosząc z ziemi patyk i celując jednym jego końcem we mnie. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Ja, nieczysta? No gdzie tam.
- ODEJDŹ! WYKĄP SIE W WODZIE ŚWIĘCONEJ GRZESZNICO! - zaczął cofać się w tył.
- Uspokój się idioto. Ludzie się patrzą.
- Na ciebie umulungu!
- Brałeś coś?
- Ciebie bym brał.- David zrobił typową mine pedofila.
- No chyba ci na łeb padło!
- Nie-e.- pokiwał mi palcem przed twarzą.
- David, ty się ogarnij...- Jude uderzył go w głowę. Zeszłam z pleców Josepha.
- Teraz to ty jesteś siłą nieczystą!
- Nie wiem o co ci chodzi... - założył ręce na piersi.
- Neee. Wcale.
- No wcale.
- Idiota.
- Kretynka.
- Wiedźmin!
- Bachory.- wtrącił się Caleb. Zignorowaliśmy go.
- Ułomka.
- Ciota!
- Dekielka!
- Dobra, spokój.- westchnął Jude.
- A ty co taki poważny, hmm? - David przysunął się do niego i zmierzył go podejrzliwym wzrokiem. Mój brat popchnął lekko Davida na Jude'a. - O chuj ci chodzi? - Jude próbował strącić ręce Davida, które wylądowały na nim. Wybuchłam śmiechem. - Kolejna... Co z wami nie tak?!
- No ale o co ci chodzi?- zapytałam. Jude nic nie odpowiedział, tylko wstał, otrzepał swoją pelerynę i odwrócił się do nas bokiem. - Nie rób scen.
- Jakie sceny?! To ta dwójka jest niezrównoważona a ja to ja robię sceny! - zaczął gestykulować rękami. Zasłoniłam mu usta dłonią.
- Dobrze, dobrze Jude... spokojnie. - fuknął cicho i nic się już nie odezwał.
***
Jak usłyszę pytania o next, to przysięgam, że to do cholery rzucam. Ludzie. Mam życie poza wattem. Nie jestem maszyną, Okej?
CZYTASZ
To właśnie my...~Inazuma Eleven {Wolno Pisane}
Fanfiction/Korekta w toku/ "Przewróciłam oczami. - Jesteście debilami. We troje. Jeden chodzi w pelerynie i goglach. Drugi jest fanem pingwinów i chce spalić ławkę. A trzeci spada z łóżka przez sen. -Hej! - oburzyli się jednocześnie. - A kto się bawi w kowboj...