Rozdział 7

1.5K 144 18
                                    

*Lauren*

Szliśmy z Calebem i chłopakami do domu. A raczej oni szli, a mnie niósł na plecach Joe. Protestowałam, ale on sie uparł.

- Ale wiesz, że sama umiem chodzić?- mruknęłam do niego po raz kolejny.

- A ty wiesz, że on cie nie posłucha?- zaśmiał sie mój brat.

- Ale... - zaczęłam.

- Jakbyś mnie nie znała. - zaśmiał sie Joe.- Zawsze postawię na swoim. - przewróciłam oczami. I westchnęłam cicho.

- Co ty tak ostatnio często wzdychasz?- spytał David.

- Tak jakoś...- Ponownie westchnęłam. Tyle sie zmieniło... Moje życie wywróciło sie do góry nogami. Czy będzie kiedyś normalne?
Nigdy się tego nie dowiem.

- Ej!- Caleb machnął mi ręką przed oczami. - Słuchasz nas?

- Sorry. Zamyśliłam się. - zaśmiałam się nerwowo.

- Robisz to często. - zauważył Jude. - A ja z Davidem wiemy chyba dlaczego.

- No, słucham. Oświećcie mnie.- prychnęłam.

- Zakochałaś się.- powiedział David. 

- Na mózgi wam padło?- spróbowałam uderzyć Davida, jednak on szybko się uchylił. - No kuffa. Chodź no tu!

- Możliwe, ale to prawda - kolejny raz uniknął mojej ręki.

- Nie-e!

- Nie nie, tylko tak!

Herbacianooki dostał po chwili w głowę od Josepha.

- Nie, i koniec.- powiedział śmiejąc się.

- Ała! - David potarł obolałe miejsce

- Przecież to widać... - dodał Jude.

- Ty też chcesz w głowie?- chłopak tylko prychnął.

- Nie prychaj. Kotem nie jesteś.- skomentował Caleb. Zaśmiałam się

- Dobra skończmy Jude. Ale i tak swoje wiemy. - powiedział David stając między chłopakami i posyłając mi pewne siebie spojrzenie.Posłałam mu uśmiech szatana.

- A ja wiem swoje.

- Niby co, hmm?

- Coś, czego ci nie powiem.

- Bo nic nie wiesz.

- Wiem bardzo wiele. - pokazałam mu język.

- Haha, dobre sobie! Nic nie wiesz! - odpowiedział mi tym samym.

- Joseph, puścisz mnie? Muszę zdzielić Davida w łeb.

- ODEJDŹ ZMORO NIECZYSTA!!! - wrzasnął podnosząc z ziemi patyk i celując jednym jego końcem we mnie. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. 

- Ja, nieczysta? No gdzie tam.

- ODEJDŹ! WYKĄP SIE W WODZIE ŚWIĘCONEJ GRZESZNICO! - zaczął cofać się w tył.

- Uspokój się idioto. Ludzie się patrzą.

- Na ciebie umulungu!

- Brałeś coś?

- Ciebie bym brał.- David zrobił typową mine pedofila.

- No chyba ci na łeb padło!

- Nie-e.- pokiwał mi palcem przed twarzą.

- David, ty się ogarnij...- Jude uderzył go w głowę. Zeszłam z pleców Josepha.

- Teraz to ty jesteś siłą nieczystą!

- Nie wiem o co ci chodzi... - założył ręce na piersi.

- Neee. Wcale.

- No wcale.

- Idiota.

- Kretynka.

- Wiedźmin!

- Bachory.- wtrącił się Caleb. Zignorowaliśmy go.

- Ułomka.

- Ciota!

- Dekielka!

- Dobra, spokój.- westchnął Jude.

- A ty co taki poważny, hmm? - David przysunął się do niego i zmierzył go podejrzliwym wzrokiem. Mój brat popchnął lekko Davida na Jude'a. - O chuj ci chodzi? - Jude próbował strącić ręce Davida, które wylądowały na nim. Wybuchłam śmiechem. - Kolejna... Co z wami nie tak?!

- No ale o co ci chodzi?- zapytałam. Jude nic nie odpowiedział, tylko wstał, otrzepał swoją pelerynę i odwrócił się do nas bokiem. - Nie rób scen.

- Jakie sceny?! To ta dwójka jest niezrównoważona a ja to ja robię sceny! - zaczął gestykulować rękami. Zasłoniłam mu usta dłonią.

- Dobrze, dobrze Jude... spokojnie. - fuknął cicho i nic się już nie odezwał.

***

Jak usłyszę pytania o next, to przysięgam, że to do cholery rzucam. Ludzie. Mam życie poza wattem. Nie jestem maszyną, Okej?

To właśnie my...~Inazuma Eleven {Wolno Pisane}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz