*Lauren POV*
Kolejne dni były w miarę spokojne. Noo... może do czasu, kiedy ktoś do mnie napisał. To był uroczy, szkolny dzionek. W czasie przerwy słuchałam muzyki, kiedy mój telefon zawibrował. Odblokowałam go i zauważyłam wiadomość od nieznanego mi numeru.
- Co do cholery?- kliknęłam w wiadomość by odczytać, co ten numer do mnie napisał.
~ Cześć Lauren.
Szybko odpisałam.
~ Kim jesteś, i czego chcesz?
~ Nie denerwuj się tak.
~ Łatwo ci mówić.
Nerwowo zacisnęłam rękę na rogu bluzy.
W ogóle, skąd ten ktoś ma do mnie numer?!~ Pewnie zastanawiasz się skąd mam twój numer?
~ Brawo za dedukcje, Sherlocku.
~ Cóż mam swoje sposoby.
Całkowicie zignorował moją uwagę. Prychnęłam zirytowana pod nosem.
~ Kim do cholery jesteś?
~ Nikim ważnym.
~ Po co do mnie piszesz?
~ Po prostu chce popisać.
~ Skąd wiesz kim jestem?
~ Jak już mówiłem mam swoje sposoby.
~ Daj sobie siana.
~ Do zobaczenia niebawem.
Wyłączyłam telefon. Dopiero po chwili zoriętowałam się, że obok mnie siedzi sobie mój brat.
- Co tam młoda?- wyjęłam słuchawkę z ucha.
- Po pierwsze, nie jestem młoda, jesteśmy w tym samym wieku. Po drugie, jakiś nieznany numer do mnie wypisuje.
- Pokaż to.- wyciągnął rękę po mój telefon. Podałam mu telefon.
- Masz.- Caleb odblokował mój telefon i odczytał wiadomości. Wyrwałam mu telefon, kiedy zaczął czytać moje i Josepha stare wiadomości. - Ej!
- No co?- spojrzał na mnie z chamskim uśmiechem.
- Wredota..
- I tak mnie kochasz.- stwierdził.
- Rozważę, czy cię kocham, czy nie...- mruknęłam
CZYTASZ
To właśnie my...~Inazuma Eleven {Wolno Pisane}
Fanfiction/Korekta w toku/ "Przewróciłam oczami. - Jesteście debilami. We troje. Jeden chodzi w pelerynie i goglach. Drugi jest fanem pingwinów i chce spalić ławkę. A trzeci spada z łóżka przez sen. -Hej! - oburzyli się jednocześnie. - A kto się bawi w kowboj...