Emil Nekola × Reader

742 42 5
                                    

 Środek lodowiska

Jedynym, czego [Imię] na chwilę obecną żałowała było to, że dała się wyciągnąć na lodowisko, gdy temperatura była zdecydowanie zbyt niska, a ona wciąż odczuwała resztki symptomów przeziębienia, które męczyło ją w ubiegłym tygodniu. Dziewczyna naprawdę nie chciała tam przychodzić, jednak ciężko było się oprzeć szczenięcym oczom Emila, który męczył ją o to odkąd spadł pierwszy śnieg. Ostatecznie skończyła robiąc kółka wokół lodowiska, trzymając się bandy dla poczucia bezpieczeństwa. Za to jej chłopak bawił się w najlepsze. Nic dziwnego, był świetnym łyżwiarzem, a na lodowej tafli czuł się jak ryba w wodzie. [Nazwisko] nigdy nie była typem sportowca, dlatego teraz skończyła w ten żałosny sposób, odpychając się od bandy i czując na sobie rozbawione spojrzenia młodszych od siebie dzieciaków, które ganiały się po lodowisku.

— Jesteś pewna, że nie chcesz, bym cię nauczył? —  Zapytał szatyn, podjeżdżając bliżej niej. 

— Nie, jest dobrze! Nieśpieszno mi na środek lodowiska... —  Odpowiedziała, odgarniając [kolor] włosy, które zdążyły się wydostać zza uszu. 

— Hm... —  Emil wyraźnie się zamyślił, co [Imię] wykorzystała by minimalnie odjechać i pokazać mu, że bawi się całkiem nieźle, mimo że prawda była zupełnie inna. 

Nawet nie spodziewała się, że chłopak zdecyduje się zignorować jej zapewnienia i właśnie to ją zgubiło. Nekola uśmiechnął się do siebie i szybko dogonił [Kolor]włosą, by następnie chwycić za dłonie i poprowadzić na sam środek lodowej tafli. Przerażona [Nazwisko] zamknęła oczy, próbując jakoś wyrwać ręce, lecz gdy wraz z Emilem odjechali na wystarczająco długi kawałek, jej nogi stały się jak z waty, a ona sama zaprzestała stawiania oporu. Czuła, jakby lada moment miała zaliczyć bliższe spotkanie z lodowatą powierzchnią, jednak gdy tylko została przyciągnięta bliżej torsu łyżwiarza, poczuła się pewniej. Zdołała nawet otworzyć oczy, w których nie było już widać strachu. 

— Zapłacisz mi za to. — Syknęła, na moment wtulając się w niego. 

  — Tak, tak, wiem. —  Odpowiedział, uśmiechając się pobłażliwie.

Chwilę później [Imię] została zmuszona do szybkiej lekcji jazdy na łyżwach. Cały czas asekuracyjnie trzymała dłoń szatyna, by mieć poczucie równowagi. Chwiejnie przemieszczała się po lodzie, stanowiąc przeciwwagę wspaniałej równowagi jadącego obok chłopaka. Mimo początkowej niechęci poczuła sympatię do łyżwiarstwa, które sprawiło, że sunąc po gładkim lodzie, nawet nieudolnie, czuła się wolna i znacznie bardziej żywa niż była minutę temu.

Kilka rundek wokół lodowiska sprawiło, że [Nazwisko] żałowała każdego razu, kiedy odmówiła Emilowi wspólnej jazy. Dostrzegła też, że jej chłopak czuł równie wielką satysfakcję, co ona.

  — Nie było tak źle, prawda? —  Zapytał, podprowadzając [Imię] bliżej bandy, którą ta natychmiastowo chwyciła. 

— Jak na pierwszy raz... Było całkiem nieźle... Chyba? —  Odpowiedziała, uśmiechając się. 

— Spróbuj sama! —  Rzucił na zachętę i uśmiechną się, starając wypaść przekonująco.

W tym momencie dziewczyna poczuła przypływ pewności siebie. Puściła się bandy i ruszyła przed siebie, by następnie zaliczyć jeden z najboleśniejszych upadków w swoim życiu. Nekola, który początkowo próbował stłumić śmiech, nie wytrzymał i zaczął się głośno śmiać, co [Imię] skomentowała niezrozumiałym dla nikogo mamrotaniem. 

— Wyglądasz uroczo kiedy jesteś obrażona na cały świat, wiesz? —  Powiedział, ocierając powstałe w wyniku nieustannego śmiechy łzy. 

Łyżwiarz wyciągnął rękę, by pomóc swojej dziewczynie wstać. Ta chwyciła ją bez słowa, jednak nie zamierzała dać mu tej satysfakcji. Pociągnęła go w dół, sprawiając, że wylądował na niej. Gdyby wiedziała, że sprawi tym sobie jeszcze więcej bólu, bo przecież chłopak wywierał dość spory nacisk na jej ciało, zapewne by sobie odpuściła, jednak teraz było za późno na rozdrabnianie się nad swoimi decyzjami. 

Para zaczęła się śmiać. Teraz już nie tylko Emil zmagał się ze łzami radości. [Imię] też nie wytrzymała ciągłego śmiania się. 

— Może byśmy tak wstali? Ludzie nie mogą przejeżdżać, a ja nie chcę być potrącona przez dziesięciolatka. — Stwierdziła, gdy już oboje się uspokoili. 

 Szatyn przysunął twarz niebezpiecznie blisko ust dziewczyny, by następnie złożyć na nich  pocałunek, który najprawdopodobniej miał pełnić rolę niemych przeprosin za naśmiewanie się z niej. 

Chwilę później stał już na równych nogach i z wyciągniętą przed siebie ręką czekał aż lekko oszołomiona tym, co miało miejsce chwilę temu, [Nazwisko] raczy ją chwycić. Dziewczyna zrobiła to, gdy tylko wróciła myślami do rzeczywistości, a następnie dała się poprowadzić do zejścia z lodowiska. 

Biedna [Imię], nie zdawała sobie sprawy, że pobliska grupka dzieciaków zaczęła dyskutować na tym czy był to pocałunek z języczkiem, czy bez.  


❝Theory of happiness❞ ┊ One shoty┊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz