Tobirama Senju × Reader

1.2K 93 4
                                    

Kiepski medyk

Białowłosy skrzywił się, czując nieprzyjemne pieczenie na swoim ramieniu. Był to dobry znak. Leczniczy okład zaczął działać, a co się z tym wiązało - rana mężczyzny w najbliższym czasie powinna ulec całkowitemu odkażeniu. 

Zajmująca się bratem Hokage kobieta odetchnęła z ulgą, opadając na pobliską skałę. Nie była zbyt dobra w leczniczych technikach, dużo bardziej odpowiadały jej sztuki walki, dlatego musiała się posłużyć przekazywanym w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie lekarstwem. Początkowo obawiała się, że może zrobić coś nie tak, w końcu rozpraszał ją nie byle jaki widok umięśnionego torsu Tobiramy, jednak ostatecznie zdołała odpędzić od siebie wszelkie nieprzyzwoite myśli i skoncentrować się na efektywnej pracy.

   —  Wciąż będziesz się dąsał? —  Zapytała młoda wojowniczka klanu Uchiha, wracając wzrokiem do mężczyzny. Odpowiedziała jej wymowna cisza, która sama w sobie brzmiała tak wrogo jak słowa, którymi odpowiedział by jej, gdyby tylko nie byli skłóceni. — Zachowywanie się w ten sposób do końca misji wcale nie ułatwi nam zadania. Wiem, że za mną nie przepadasz, ale mógłbyś przynajmniej udawać miłego.

Senju podniósł wzrok, spotykając na swej drodze głębokie, ciemne oczy przyglądające mu się z wyrzutem. Skłoniło go to do jakiejkolwiek odpowiedzi. 

  — Postaram się cię znosić dla wioski. — Odpowiedział, uciekając wzrokiem w bok.

Zdecydowanie nie ufał tej kobiecie. Owszem, była wspaniałym shinobi; silnym, doświadczonym i rozważnym, jednak poza polem walki zachowywała się na tyle lekkomyślnie, że niemal stracił przez nią życie. Misje z kimś takim u boku były dla Tobiramy katorgą. Nie lubił współpracować z ludźmi należącymi do klanu Uchiha, jednak w tym wypadku nie było innej opcji, gdyż spośród wszystkich przetrwałych spośród posiadaczy sharingana tylko [Imię] była chętna zaryzykować własne życie dla misji, która czysto teoretycznie nie przyniesie jej pobratymcom korzyści, a wręcz przeciwnie wesprze ich byłych przeciwników. No... był jeszcze Madara, ale on miał na głowie zupełnie inne sprawy, które powinny zostać wykonane jak najszybciej. Tak czy inaczej, jedyną opcją pozostawała [Imię] - kobieta, którą Senju szanował za umiejętności i determinację, jednocześnie nie darząc jej zbytnim zaufaniem. Póki co nic nie było pewne; jej lojalność, uczucia, ani nawet relacje z pozostałymi ludźmi z jej klanu.

  — Świetnie! Teraz powinieneś odpoczywać. Walka musiała cię zmęczyć, a przed nami jeszcze długa droga. Dla dobra swojego, jak i ogółu, proszę, nie zachowuj się jak dziecko i posłuchaj moich zaleceń. — Powiedziała, wstając z miejsca, by następnie podejść bliżej niego. 

[Imię] przybliżyła rękę do jego twarzy, na co białowłosy zareagował odruchowym odsunięciem się, jednak gdy ponownie został obdarowany gniewnym spojrzeniem, sam podsunął czoło bliżej jej dłoni. 

Wciąż był rozpalony - to fakt - ale [Kolor]oka wiedziała, że temperatura powinna niedługo spaść. Jaskinia, w której aktualnie się znajdowali nie była najlepszym miejscem do zbicia gorączki, jednak z powodu braku lepszych warunków, shinobi musieli spędzić w niej noc.

  — Gorączka wciąż się utrzymuje, więc powinniśmy zadbać o ocieplenie twojego organizmu. —  Stwierdziła kunoichi, ściągając z siebie wierzchnią narzutę. Była ona dość rozłożysta i trochę przyduża jak na kogoś tych rozmiarów, więc świetnie sprawdziłaby się w roli okrycia. 

— Co ty robisz? — Zapytał owijany w szatę Senju. 

— Dbam o twoje zdrowie. —  Odpowiedziała, po czym na chwilę przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. 

Uchiha dobrze wiedziała, że następnego dnia prawdopodobnie będzie żałowała tego, co zrobi, jednak myśl o zawaleniu ważnej misji nie dawała jej spokoju. Nie chciała zawieźć nowych sojuszników, dlatego zdecydowała się zaryzykować pogorszeniem swojej reputacji i ogrzać ugodzonego w ramię mężczyznę własnym ciałem, co wiązało się z wtuleniem się w niego.

[Imię] tak dawno nikogo nie przytulała...

Przykucnęła przy Tobiramie i oplotła go ramionami, by następnie nieco mocniej je zacisnąć. Oparła głowę o jego tors i mocno zmrużyła oczy.

Białowłosy przyglądał się jej, czując coś na wzór ukłucia w okolicach brzucha, tyle że nie było ono bolesne, a po prostu... dziwne.

—  To też zalicza się do dbania o moje zdrowie? —  Zapytał ze słabo wyczuwalną kpiną. Bez wątpienia był zbyt zmęczony, by się z nią drażnić. 

  — Tak, czyżby przez moje działanie nawiedziły cię jakieś dziwne myśli? —  Odpowiedziała, nawet nie otwierając oczu.

  — Tylko jedna: nigdy więcej nie ruszę z tobą na misję bez medyka u boku. — Stwierdził, na co kunoichi uśmiechnęła się nieznacznie. 

W tym momencie [Imię] uznała, że w jego słowach tkwi trochę racji, a ona nie powinna się spoufalać w tak znacznym stopniu z kimś, komu do końca nie ufa.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~  

Nie, wciąż nie dobrnęłam momentu z historią Tobiramy w anime, dlatego starałam się jakoś nieszczególnie o nią zahaczać. Jeśli coś pomyliłam to wiedzcie, że wynika to z niedoinformowania, a nie jakiegoś przeoczenia, po prostu chciałam coś napisać, a że miałam pomysł i czas... napisałam to. W końcu żyje się tylko raz, c'nie?

❝Theory of happiness❞ ┊ One shoty┊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz